Wielkim osiągnięciem Rosy był już sam awans do fazy play-off. Dziś przed zespołem, który w poprzednim sezonie walczył o utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej, drżą ligowi potentaci. Sukces smakuje tym lepiej, że jego ojcem jest polski trener. Jedyny wśród tych, których drużyny walczą o udział w finale.
Kibice z Radomia nie cieszyliby się z awansu do czwórki najlepszych drużyn w kraju, gdyby nie Wojciech Kamiński. Szkoleniowiec bardzo wcześnie zaczął karierę. Gdy miał 28 lat zasiadł na ławce trenerskiej warszawskiej Polonii. To dzięki niemu Czarne Koszule zdobyły pierwsze medale mistrzostw Polski od 1976. W 2004 i 2005 Polonia zajęła trzecie miejsce.
Teraz Kamiński znów dokonuje niemożliwego. Jego ciężką, a przede wszystkim efektywną pracę docenili koledzy po fachu. Trenerzy klubów Tauron Basket Ligi wybrali go najlepszym szkoleniowcem sezonu zasadniczego.
W ćwierćfinale Rosa pokonała 3-2 Anwil Włocławek. Mimo iż radomski zespół przegrywał już 0-2. Jego kolejnym rywalem będzie PGE Turów Zgorzelec. Wicemistrzowie Polski awansowali do półfinału bez najmniejszych problemów. AZS Koszalin w ćwierćfinale nie stawiał zbyt dużego oporu i Turów zwyciężył 3-0.
Faworytem pojedynku Rosa – Turów jest drużyna ze Zgorzelca. Ale paradoksalnie to ona jest w gorszej sytuacji. Drugi zespół poprzedniego sezonu musi co najmniej znów wywalczyć srebrny medal. Natomiast szósta po sezonie zasadniczym Rosa i tak już osiągnęła więcej, niż się po niej spodziewano. Nie będzie ciążyła na niej presja jakichkolwiek oczekiwań. Spokój może tylko pomóc w sprawieniu kolejnej niespodzianki.