Nieobecność mistrza z Wisły to zalecenie trenerskie Hannu Lepistoe, najlepszy polski skoczek wciąż potrzebuje kilku dni zwolnienia od skoków. Zawody straciły główną atrakcję, lecz warto było je oglądać, przede wszystkim ze względu na skoki młodzieży.
Kamil Stoch był najlepszy w obu seriach, uzyskał 130 i 128 m, potwierdził opinię, że jako pierwszy z kadry A odzyskuje lekkość skakania. Po zdobyciu pierwszego tytułu w karierze trochę żartem, trochę serio mówił, że czuł nacisk Klimka Murańki.
W sukcesie młodziutkiego skoczka z Zakopanego nie ma jednak przypadku. Od czasu słynnego skoku na Wielkiej Krokwi w 2004 roku (135,5 m) Klimek dość dobrze daje sobie radę z rosnącą sławą. W tym sezonie awansował do kadry C, w październiku został brązowym medalistą MP na średniej skoczni na igelicie (za Małyszem i Stochem).
W opinii prezesa Polskiego Związku Narciarskiego Apoloniusza Tajnera Murańka nie traci naturalnej zdolności skakania, a jego umiejętności techniczne to dziś wzór dla większości kolegów, także tych starszych. Ważący 38,5 kg chłopak mimo krótszych nart i słabszego odbicia po pierwszej serii był drugi (126 m). Potem obronił srebrny medal równie ładnym skokiem, jedynie o metr krótszym.
Trzecie miejsce Miętusa to także miła niespodzianka. Jest kolejnym młodym zakopiańczykiem (ma 16 lat), którego zauważył Lepistoe i zaprosił w tym roku na treningi w kadrze A.