– Na zbyt wiele nie liczcie. Nie będzie mnie jeszcze w czołówce, bo ja się wolno rozpędzam – mówiła Justyna Kowalczyk przed wyjazdem do Skandynawii na pierwsze zawody Pucharu Świata.
– Walka o zwycięstwo w Gaellivare zapewne rozegra się pomiędzy Norweżką Marit Bjoergen i Szwedką Charlotte Kallą – twierdziła Kowalczyk i trafiła bezbłędnie.
10 km stylem dowolnym, rozpoczynające długi wyścig po Kryształową Kulę, nie jest ulubionym biegiem Polki. Ona woli ścigać się stylem klasycznym. Najchętniej na 5 km. Na tym dystansie jest niedościgniona, co pokazała wczoraj na pierwszym odcinku sztafety 4x5 km. Wyprowadziła nasz zespół na pierwsze miejsce, ale to był jedyny przyjemny polski akcent w tym biegu. Koleżanki Kowalczyk skończyły go niestety dopiero na 17. pozycji.
O tym, co się działo z Kowalczyk w sobotę na trasie 10 km, wiemy z relacji samej biegaczki i jej trenera Aleksandra Wierietielnego. Szwedzki realizator pokazał Justynę tylko na starcie i na mecie. Dla niego najważniejszy był wyścig do podium wygrany w wielkim stylu przez Bjoergen, która drugą na mecie Charlotte Kallę wyprzedziła aż o 41,1 s. To miażdżąca przewaga, nie wiadomo tylko, jak długo Norweżka, trzykrotna złota medalistka z Vancouver, wytrzyma takie tempo.
Kowalczyk wystartowała do tego biegu pół minuty po Bjoergen. Jako ostatnia, z numerem 86, w czarnym stroju i żółtym plastronie zdobywczyni PŚ. Polka już na pierwszym pomiarze czasowym, po przebiegnięciu 2,2 km, była siódma i traciła do Bjoergen ponad 20 s. Siódmą pozycję utrzymała, ale jej strata powiększała się z kilometra na kilometr. Ostatecznie przegrała z niesamowitą tego dnia Norweżką o 1.15,9 min. – To był mój najlepszy w życiu bieg łyżwą na 10 km – mówiła Bjoergen za metą. Kowalczyk przypomniała ze spokojem, że rok temu straciła do Norweżki w zawodach otwarcia 22 sekundy więcej. Polka jeszcze nigdy nie była w pierwszym biegu sezonu wyżej niż na siódmym miejscu, więc spokojnie czeka na okazje do rewanżu. Bieg mężczyzn na 15 km techniką dowolną wygrał Szwed Marcus Heller, drugi był mistrz olimpijski na tym dystansie, Szwajcar Dario Cologna. Tym razem na podium zabrakło Norwegów. Najbardziej utytułowany z nich, dwukrotny mistrz olimpijski i zdobywca Pucharu Świata Petter Northug, nie wystartował, tłumacząc się przeziębieniem. Polacy nie odegrali żadnej roli, ale to ostatnio norma. Najlepszy z nich Maciej Kreczmer zajął 63. miejsce. W sztafecie było jeszcze gorzej, Polacy przybiegli ostatni.