W kwalifikacjach do pierwszego konkursu w Oberstdorfie śnieg zasypujący tory nie przeszkodził najlepszym w pokazaniu swych możliwości. Świetnie spisali się ci, którzy nie musieli się kwalifikować. Najpierw Małysz przekonał wszystkich, że nie stracił formy na treningach, podczas których lądował bliżej, niż oczekiwano. Skoczył 134 m w dobrym stylu i został liderem. Nie był nim długo, dalej skoczyli Finowie Ville Larinto (137,5) i Matti Hautamaeki (136).
[srodtytul]Pokerowa zagrywka[/srodtytul]
W kwalifikacjach nie wzięli udziału Austriacy Thomas Morgenstern i Andreas Kofler, lider i wicelider klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, oraz Szwajcar Simon Ammann. W systemie KO obowiązującym w Turnieju Czterech Skoczni oznacza to, że w konkursie rywalizować będą z tymi, którzy zajęli pierwsze trzy miejsca: Morgenstern zmierzy się z Małyszem, Kofler z Hautamaekim, Ammann z Larinto. To będą pojedynki jak w westernie.
Do finałowej 30 awansują zwycięzcy 25 par plus pięciu przegranych z najwyższymi notami. Ewentualna porażka Małysza nie pozbawia go więc automatycznie szans na dalszy udział w konkursie.
Pokerowa zagrywka Morgensterna, Koflera i Ammanna świadczy o ich pewności siebie. W przypadku tego pierwszego jest to zrozumiałe. Austriak w tym sezonie wygrał już cztery konkursy i jest liderem PŚ z dużą przewagą nad rywalami. W Oberstdorfie był najlepszy na obu treningach. Kofler, który w 2006 roku przegrał z Morgensternem złoty medal igrzysk w Turynie o 0,1 punktu, teraz też jest jego cieniem. Austriacy nie wyobrażają sobie, by jeden z nich nie wygrał turnieju.