Austria, kraj orłów

Triumf Morgensterna, Małysz spadł na szóste miejsce

Publikacja: 07.01.2011 01:20

24-letni Thomas Morgenstern wygrał turniej pierwszy raz, rok i dwa lata temu też zwyciężali Austriac

24-letni Thomas Morgenstern wygrał turniej pierwszy raz, rok i dwa lata temu też zwyciężali Austriacy

Foto: AP

[i]Korespondencjaz Bischofshofen[/i]

– Musiałby się stać cud, żeby Thomas Morgenstern stracił przewagę i nie wygrał turnieju – mówił przed ostatnim konkursem Simon Ammann. Cudu nie było. W objęcia padli sobie rodzice triumfatora, austriackim komentatorom brakowało przymiotników.

W pierwszej serii Morgenstern, który nie brał udziału w kwalifikacjach, zmierzył się w parze z Simonem Ammannem. Lider i wicelider, prawdziwy pojedynek gigantów. Byli tacy, którzy twierdzili, że Austriak nie wytrzyma presji. Gdyby zepsuł skok, otworzyłaby się szansa dla Ammanna, ale on błędu nie zrobił. Poleciał bardzo daleko (136 m), a 25 tysięcy ludzi pod skocznią oszalało ze szczęścia. W wieczór Trzech Króli szykowało się sportowe święto. Ammann w minimalnie gorszych warunkach skoczył 133 m.

[srodtytul]Szczęśliwi rodzice[/srodtytul]

Tylko Norweg Tom Hilde (138) lądował w pierwszej próbie dalej od Morgenesterna (138) i objął prowadzenie, ale chyba nikt w tym momencie nie spodziewał się, że wygra konkurs w Bischofshofen i doleci na podium turnieju.

Adam Małysz po pierwszej serii był dopiero 13. Wygrał bez problemów rywalizację z Japończykiem Kazuyą Yoshioką, ale 124,5 m, które uzyskał sprawiły, że Matti Hautamaeki (132) zepchnął go z podium, skacząc w równie złych warunkach.

Morgenstern w wielu wywiadach podkreślał, że nie lubi skoczni w Bischofshofen, ale ten konkurs potwierdził, że jeśli skoczek jest w formie, to ani wiatr, ani profil obiektu nie mają znaczenia.

Udowodnił to też w drugiej finałowej serii, stawiając pieczęć na swoim pierwszym zwycięstwie w Turnieju Czterech Skoczni. Później ładnie dziękował rodzicom i tym wszystkim, którzy stworzyli niesamowitą atmosferę.

[srodtytul]Cios za ciosem[/srodtytul]

Swoją chwilę radości mieli też Norwegowie i ich fiński trener Mika Kojonkoski. Hilde skakał jako ostatni, w złych warunkach, ale pokazał klasę. Zwycięzca kwalifikacji wygrał konkurs i wskoczył na podium turnieju, co jest sporym zaskoczeniem.

Spadł z niego niestety Adam Małysz. Robił, co mógł, w drugiej serii skoczył dalej (126,5), ale starczyło to zaledwie na dziesiąte miejsce w konkursie. Cień nadziei, że zostanie na podium turnieju, pojawił się jeszcze po nieudanym skoku Hautamaekiego, ale wtedy do szturmu przystąpili Austriacy – Manuel Fettner i Martin Koch, którzy wyprzedzili w klasyfikacji generalnej Małysza.

Na koniec ciężki cios zadał Hilde i było po wszystkim. Nie zawiódł też Ammann. Pokazał, że ma stalowe nerwy, skoczył 133 m i skończył turniej na drugim miejscu.

Do tej pory na skoczni Paula Ausserleitnera w Bischofshofen najczęściej wygrywali gospodarze – 19 razy. Przed rokiem najlepszy był Morgenstern, dwa lata temu Wolfgang Loitzl. Dwukrotnie zwyciężali Andreas Goldberger i Andreas Widhoelzl. Ten pierwszy jest w Austrii celebrytą, był też komentatorem publicznej telewizji ORF. Widhoelzl pracuje dla Eurosportu, a inna była gwiazda austriackich skoków, Hubert Neuper jest ekspertem ORF, najczęściej z Arminem Koglerem.

To tylko potwierdza, że Austria jest „Krajem orłów”, jak napisał jeden z dzienników. Wygrana Morgensterna w Turnieju Czterech Skoczni jest trzecim z rzędu zwycięstwem Austriaków. Wcześniej dokonali tego tylko Norwegowie, a właściwie jeden norweski mistrz skoków – Bjoern Wirkola.

Hannu Lepistoe, fiński trener Małysza, ze spokojem podchodzi do występu najlepszego polskiego skoczka w turnieju. – Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej – powtarza za każdym razem, choć na pewno liczył na więcej.

[srodtytul]Forma uciekła[/srodtytul]

Jego zdaniem Małysz coraz lepiej trafia z odbiciem, do wyszlifowania są tylko detale, więc w Oslo podczas mistrzostw świata może być ciekawie. Na razie wiadomo, że Małysz leci po raz pierwszy od siedmiu lat do Japonii, by walczyć o jak najwyższe miejsce w klasyfikacji Pucharu Świata.

Znacznie mniej powodów do zadowolenia ma Łukasz Kruczek. Poza Kamilem Stochem, który w drugiej serii skoczył 131 m i zajął 15. miejsce, pozostali spisują się słabo. Forma z lata gdzieś uciekła i chyba niełatwo będzie ją w tym sezonie dogonić.

Ze skoczkami nie rozstajemy się na długo. W najbliższą sobotę i niedzielę loty w Harrachovie.

[ramka][srodtytul]Turniej Czterech Skoczni[/srodtytul]

[b]Konkurs w Bischofshofen [/b]

1. T. Hilde (Norwegia) 278,7 pkt (138/132 m);

2. T. Morgenstern277,1 (136/135);

3. A. Kofler (obaj Austria) 275,3 (131,5/139,5);

4. S. Ammann (Szwajcaria) 274 (133/140);

5. M. Koch 264,5 (131,5/140,5);

6. M. Fettner (obaj Austria) 259,3 (127,5/135);

...

10. A. Małysz 236,4 (124,5/126,5);

15. K. Stoch 232,2 (122/131);

34. S. Hula 101,1 (117);

43. D. Kubacki 88,8 (112);

47. R. Śliż (wszyscy Polska) 77,9 (107).

[b]Klasyfikacja końcowa TCS [/b]

1. Morgenstern 958,8 pkt;

2. Ammann 928,4;

3. Hilde 895;

4. Fettner 882,4;

5. Koch 880,6;

6. Małysz 875,2;

...

15. Stoch 810,4;

41. Hula 402,5;

43. Kubacki 386,1;

60. M. Bachleda 93,4;

62. Śliż (wszyscy Polska) 77,9.

[b]Klasyfikacja PŚ [/b]

1. Morgenstern 903 pkt;

2. Kofler 621;

3. Ammann 561;

4. M. Hautamaeki (Finlandia) 485;

5. Małysz 480;

6. Hilde 386;

...

17. Stoch 179;

36. Hula 38;

53. Bachleda 6.

[srodtytul]Opinia[/srodtytul]

[b]Thomas Morgenstern zwycięzca TCS[/b]

Dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do tego sukcesu, szczególnie mamie i tacie. Jeszcze do mnie nie dotarło, że wygrałem wreszcie ten turniej. Towarzyszyło mu tyle emocji, że wciąż się czuję, jakbym był w nierealnym świecie. To naprawdę piękne, kiedy możesz się cieszyć z sukcesu wraz z rodziną i przyjaciółmi. Presja była ogromna, miałem przewagę i oczekiwano mojego zwycięstwa. Też czułem, że jestem bliski sukcesu, ale wiedziałem, że drobny błąd może zniweczyć cały wysiłek. Drugi skok nie był perfekcyjny, na szczęście nie miało to większego znaczenia. To, co się tu stało, i tych wspaniałych kibiców, którzy byli ze mną od początku do końca, będę pamiętał do końca życia.

[i]—j.p.[/i][/ramka]

[i]Korespondencjaz Bischofshofen[/i]

– Musiałby się stać cud, żeby Thomas Morgenstern stracił przewagę i nie wygrał turnieju – mówił przed ostatnim konkursem Simon Ammann. Cudu nie było. W objęcia padli sobie rodzice triumfatora, austriackim komentatorom brakowało przymiotników.

Pozostało jeszcze 95% artykułu
Kolarstwo
Michał Kwiatkowski wciąż jeszcze wygrywa
Inne sporty
Super Bowl. Wysokie loty Orłów
doping
Zielony ład w kolarstwie. Tlenek węgla oficjalnie zakazany
Inne sporty
Finał Super Bowl. Zwycięzca bierze wszystko
Inne sporty
Za bardzo lewicowy. Martin Fourcade wycofuje swoją kandydaturę