Źle się dzieje w austriackim królestwie. W Willingen Austriacy drugi raz tej zimy przegrali z Norwegami konkurs drużynowy (pierwszy był w Harrachovie). A w konkursie indywidualnym przepadli bez wieści.
Żadnego z nich nie było na podium, a w dziesiątce – tylko Martin Koch. Andreas Kofler nie awansował do drugiej serii, Gregor Schlierenzauer był 18. Bardal wygrał konkurs i został liderem PŚ, a jeszcze niedawno się wydawało, że prowadzenie może zabrać Koflerowi tylko Schlierenzauer. Pierwszy raz od dwóch lat – gdy Simon Ammann kończył złoty olimpijski sezon Kryształową Kulą – lider nie jest z Austrii. W klasyfikacji FIS Team Tour, turnieju, do którego zaliczane są wyniki z Willingen, Klingenthal i z lotów w Oberstdorfie, Austria jest dopiero czwarta, za Norwegią, Japonią i Niemcami.
Norwegowie atakują, a Austriacy sami wręczyli im broń. Przed sezonem kadrę Norwegii przejął Alexander Stoeckl: kiedyś asystent Miki Kojonkoskiego, gdy ten pracował w Austrii, ostatnio trener w gimnazjum w Stams, najlepszej na świecie szkole skoków.
Odszedł, bo Austriacy fachowców od skakania mają tylu, że nie dla wszystkich wystarcza dobrych posad. Stoeckl odmłodził norweską kadrę, Bardala nauczył wygrywać: do tego sezonu obecny lider PŚ miał tylko jedno zwycięstwo, w Zakopanem przed czterema laty. Tej zimy ma już trzy. Mimo że lider jest jedynym Norwegiem w pierwszej dziesiątce PŚ (zapewne byłby tam Tom Hilde, gdyby nie wypadek w Garmisch-Partenkirchen), drużyna nie ma słabych punktów. W sobotę poradził sobie nawet debiutant Anders Fannemel.
Polacy zajęli siódme miejsce, przegrywając o metr z Czechami. W decydującym skoku Roman Koudelka poleciał dalej od Kamila Stocha. Koudelka był świetny również w niedzielę. Przegrał tylko z Bardalem. Kamil Stoch po problemach na początku weekendu w niedzielę nabrał werwy, wygrał serię próbną. Był czwarty przed rundą finałową, w niej wyprzedził go Peter Prevc. Jutro kwalifikacje, a pojutrze konkurs w Klingenthal. Przed rokiem Stoch tam wygrał.