Radość na zakrętach

Alpejskie mistrzostwa świata. Trzy złote medale zdobyte w Schladming dały mu miejsce w historii sportu obok Jeana-Claude’a Killy i Toniego Sailera. Ted Ligety pozwolił Amerykanom zapomnieć o kontuzji Lindsey Vonn i nieobecności Bode Millera

Publikacja: 18.02.2013 00:14

Miał być alpejczykiem niszowym. Zdolnym, ambitnym, ale jednak wygrywającym tylko slalomy giganty. Puchar Świata potwierdzał wybitną specjalizację  – 15 zwycięstw, 3 małe Kryształowe Kule. W tych mistrzostwach wyskoczył z niszy jak przed siedmiu laty w igrzyskach w Turynie. Wtedy, jako debiutant, był pierwszy w kombinacji. Świat otworzył usta i pytał: – Kto to jest Ligety?

W Schladming wygrał supergigant, superkombinację i slalom gigant. Pytanie brzmi teraz: – Czy zrobi to samo podczas igrzysk w Soczi?

Wziął się z gór w stanie Utah. Dobrze tam być narciarzem. W Park City jest mnóstwo tras, tylko wybierać. Mały Ted przypiął narty, gdy miał dwa lata. Dziewięć lat później był już członkiem miejscowego klubu, zaczął startować w zawodach. Ciągnęło go do innych sportów, ale przyznał po latach, że prawdziwą pasję miał jednak jedną: wycinać szybkie zakręty w śniegu. Pierwszą lekcję olimpijską odebrał jeszcze w 2002 roku. Jako 17-letni uczeń liceum w Park City na ochotnika przecierał trasę slalomową olimpijczykom, także naszemu Andrzejowi Bachledzie juniorowi. Dostał za to bilety na uroczystość otwarcia i mecz hokejowy. W 2004 roku został wicemistrzem świata juniorów, rok później zdobył miejsce w dorosłej reprezentacji kraju. Podczas pierwszego startu w Pucharze Świata miał na kasku napis „Mama i tata", tam, gdzie inni nosili nazwy sponsorów. Rok później podpisał kontrakt z ośrodkiem narciarskim w Park City, ulżył portfelowi rodziców.

W ostatniej chwili zakwalifikował się do reprezentacji na igrzyska w Turynie (2006). Był najmłodszy w ekipie, ale pojawił się na okładce „Sports Illustrated" obok trzech starszych kolegów, potem było to złoto, którego nikt nie przewidział. W Vancouver (2010) dostał po nosie. W slalomie gigancie, a na olimpijskim stoku nie pokazał nic, co by go wyróżniło. Wtedy świeciła mocniej gwiazda Bode Millera. – Tamte igrzyska były dobrą szkołą. Nauczyłem się, że nie wolno być asekurantem – stwierdził.

Lubi mieć własne zdanie. Bloguje, komentuje starty na Facebooku i Twitterze, zabiera publicznie głos w sprawach, które leżą mu na sercu, nawet w kwestii ocieplenia klimatu. Gdy jesienią 2011 roku Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) ogłosiła, że narty muszą się znacząco zmienić – dla bezpieczeństwa startujących mają być dłuższe – protestował najgłośniej.

Po przegranej bitwie na słowa po prostu powiedział trenerom: – OK, na takich też wygram. Całkowicie zmienił program przygotowań. Dodał ćwiczenia na siłowni, trening wytrzymałościowy. Skutek był taki, że w Pucharze Świata tej zimy zmiótł konkurencję. Niektórzy rywale, zwłaszcza z Włoch, nie wytrzymali i zaczęli głośno formułować podejrzenia o jakimś pomiarowym oszustwie. Skończyło się na badaniu FIS, które potwierdziło zgodność desek Amerykanina z nowymi wytycznymi. Od tej pory można było już tylko patrzeć i podziwiać. Po pierwszym przejeździe giganta w Schladming miał przewagę 1,31 s nad drugim w rywalizacji Marcelem Hirscherem. Amerykańskie gazety tłumaczyły mniej obeznanym czytelnikom: „To tak, jak prowadzenie 42:7 po pierwszej połowie meczu futbolowego".

– Zabierałem głos przeciw nowym nartom, bo uważałem, że ze slalomu giganta zniknie radość jazdy w skrętach – to było ostatnie słowo Ligety'ego w kwestii sporu z FIS.

W 2006 roku z przyjacielem Carlo Salinim założyli firmę Shred (od przezwiska Teda). Najpierw robili gogle, potem doszły odblaskowe hełmy, okulary i ubrania sportowe. Motto firmy brzmi: „Nadawać styl". W zimie Ted czasem siada na skuter śnieżny i pędzi po bezdrożach stanu Utah. Pytany, czego by jeszcze spróbował, odpowiada: – Skoków spadochronowych.

W slalomach jak w Pucharze Świata

Slalomy specjalne kończące mistrzostwa w Schladming wygrali Amerykanka Mikaela Shiffrin oraz Austriak Marcel Hirscher – liderka i lider PŚ w tej konkurencji. Zwycięstwo niespełna 18-letniej dziewczyny z Vermont stało się pretekstem do ogłoszenia nowej epoki narciarstwa w USA. O Shiffrin, bardzo bojowej nastolatce, mówi się, że jest lepsza niż Lindsey Vonn w jej wieku, zapowiada ogromne sukcesy, od igrzysk w Soczi począwszy. Na razie przyszła mistrzyni olimpijska jeździ na zawody z mamą pielęgniarką, potem szybko wraca do liceum i mówi, że musi zdać do następnej klasy.

Sukces Hirschera był spodziewany, ale zwycięstwo okazało się dość trudne. Austriak prowadził po pierwszym przejeździe, lecz w drugim stracił równowagę i był bliski porażki. Ted Ligety wypadł z trasy, jak wielu innych uczestników slalomu. Brąz austriackiego weterana Mario Matta to potwierdzenie, że dojrzałość i opanowanie też mają swoje zalety. Mistrz slalomu zdobył drugie złoto dla gospodarzy mistrzostw (pierwsze wywalczyła drużyna w slalomie równoległym). W klasyfikacji medalowej mistrzostwa wygrała jednak ekipa USA przed Austrią i Francją.

—k.r.

- Slalom specjalny kobiet:

1. M. Shiffrin (USA) 1.39,85 (50,59+49,26); 2. M. Kirchgasser (Austria) 1.40,07 (50,96+49,11); 3. F. Hansdotter (Szwecja) 1.40,11 (50,41+49,70);... 36. A. Gąsienica-Daniel 1.47,67 (55,48+52,19); 39. A. Kluś (obie Polska) 1.49,13 (55,84+53,29). M. Gąsienica-Daniel nie ukończyła 1. przejazdu.

- Slalom specjalny mężczyzn:

1. M. Hirscher (Austria) 1.51,03 (55,56+55,47); 2. F. Neureuther (Niemcy) 1.51,45 (55,84+55,61); 3. M. Matt (Austria) 1.51,68 (56,12+55,56). M. Jasiczek nie ukończył 1. przejazdu, M. Bydliński i M. Garniewicz (wszyscy Polska) nie przeszli eliminacji.

Inne sporty
Za bardzo lewicowy. Martin Fourcade wycofuje swoją kandydaturę
Materiał Promocyjny
Koszty leczenia w przypadku urazów na stoku potrafią poważnie zaskoczyć
Inne sporty
Polskie kolarstwo. Nadzieja w kobietach i Stanisławie Aniołkowskim
pływanie
Bartosz Kizierowski trenerem reprezentacji Polski
Inne sporty
Mistrzostwa Europy. Damian Żurek i Kaja Ziomek-Nogal blisko podium
Szachy
Sukces polskiego arcymistrza. Jan-Krzysztof Duda z medalem mistrzostw świata