Miał być alpejczykiem niszowym. Zdolnym, ambitnym, ale jednak wygrywającym tylko slalomy giganty. Puchar Świata potwierdzał wybitną specjalizację – 15 zwycięstw, 3 małe Kryształowe Kule. W tych mistrzostwach wyskoczył z niszy jak przed siedmiu laty w igrzyskach w Turynie. Wtedy, jako debiutant, był pierwszy w kombinacji. Świat otworzył usta i pytał: – Kto to jest Ligety?
W Schladming wygrał supergigant, superkombinację i slalom gigant. Pytanie brzmi teraz: – Czy zrobi to samo podczas igrzysk w Soczi?
Wziął się z gór w stanie Utah. Dobrze tam być narciarzem. W Park City jest mnóstwo tras, tylko wybierać. Mały Ted przypiął narty, gdy miał dwa lata. Dziewięć lat później był już członkiem miejscowego klubu, zaczął startować w zawodach. Ciągnęło go do innych sportów, ale przyznał po latach, że prawdziwą pasję miał jednak jedną: wycinać szybkie zakręty w śniegu. Pierwszą lekcję olimpijską odebrał jeszcze w 2002 roku. Jako 17-letni uczeń liceum w Park City na ochotnika przecierał trasę slalomową olimpijczykom, także naszemu Andrzejowi Bachledzie juniorowi. Dostał za to bilety na uroczystość otwarcia i mecz hokejowy. W 2004 roku został wicemistrzem świata juniorów, rok później zdobył miejsce w dorosłej reprezentacji kraju. Podczas pierwszego startu w Pucharze Świata miał na kasku napis „Mama i tata", tam, gdzie inni nosili nazwy sponsorów. Rok później podpisał kontrakt z ośrodkiem narciarskim w Park City, ulżył portfelowi rodziców.
W ostatniej chwili zakwalifikował się do reprezentacji na igrzyska w Turynie (2006). Był najmłodszy w ekipie, ale pojawił się na okładce „Sports Illustrated" obok trzech starszych kolegów, potem było to złoto, którego nikt nie przewidział. W Vancouver (2010) dostał po nosie. W slalomie gigancie, a na olimpijskim stoku nie pokazał nic, co by go wyróżniło. Wtedy świeciła mocniej gwiazda Bode Millera. – Tamte igrzyska były dobrą szkołą. Nauczyłem się, że nie wolno być asekurantem – stwierdził.
Lubi mieć własne zdanie. Bloguje, komentuje starty na Facebooku i Twitterze, zabiera publicznie głos w sprawach, które leżą mu na sercu, nawet w kwestii ocieplenia klimatu. Gdy jesienią 2011 roku Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) ogłosiła, że narty muszą się znacząco zmienić – dla bezpieczeństwa startujących mają być dłuższe – protestował najgłośniej.