26-letni Żyła po raz drugi w sezonie i karierze stanął na podium zawodów PŚ. W niedzielę w Oslo zwyciężył ex aequo ze Schlierenzauerem.
Na największych skoczniach zawodnik Wisły Ustronianki czuje się świetnie. Przed rokiem w Vikersund poszybował na odległość 232,5 m, ustanawiając nieoficjalny rekord Polski w długości lotu na nartach. W Planicy na czwartkowym treningu osiągnął 221 m, co zapowiadało dalekie skoki także w piątkowym konkursie.
W pierwszej serii uzyskał 212,5 m. Był najlepszym z Polaków i zajmował czwarte miejsce. W drugiej wylądował cztery metry dalej. Jeszcze zanim sędziowie wyświetlili noty, dał upust wielkiej radości machając rękami. Był to trzeci najdłuższy skok finału, który zapewnił mu trzecią pozycję.
Żyła dzięki 60 pkt wywalczonym w piątek awansował na 18. pozycję w PŚ. Traci siedem do sklasyfikowanego tuż przed nim Macieja Kota, który zajął ósmą lokatę, choć na półmetku był szósty. W drugim skoku jakby przyspieszył lądowanie i nie doleciał do 200 m.
Kamil Stoch, zgodnie z popularnym powiedzeniem skoczków, zanotował dwie równe próby. Uzyskał po 200 m, co wystarczyło do 11. pozycji. Nie licząc dyskwalifikacji w Klingenthal za niezgodny z przepisami kombinezon, wypadł z czołowej "10" po raz pierwszy od 16 konkursów.