Wszystko, co udało się wynegocjować z pogodą w Karkonoszach, to czwartkowe treningi i kwalifikacje oraz dwie piątkowe serie konkursu indywidualnego, po których zdecydowanie prowadził Freund przed Andersem Bardalem, Peterem Prevcem, Noriakim Kasai i Kamilem Stochem.
Wydawało się, że jest szansa na ciąg dalszy w sobotę. Wszystkie ekipy były pod skocznią o 16, godzinie planowanego startu, jury podało nawet, że o 18.20 być może zacznie się rywalizacja. Jednak Walter Hofer, austriacki dyrektor ds. skoków w Międzynarodowej Federacji Narciarskiej, musiał w końcu podjąć decyzję o odwołaniu trzeciej i czwartej serii.
Złe prognozy sprawdziły się co do joty. W Harrachovie wiało potężnie, podmuchy osiągały prędkość 13 m/s, bezpieczna rywalizacja na Certaku była niemożliwa. W niedzielę wiatr i deszcz ze śniegiem sprawiły, że konkurs drużynowy odwołano szybciej – jeszcze przed planowanym początkiem zawodów o godz. 14.
Mistrzem świata został zatem Severin Freund, wicemistrzem Bardal, brąz wręczono Prevcowi. Regulamin mistrzostw w lotach dopuszcza taką możliwość; tak samo, po dwóch seriach, rok temu wygrał Robert Kranjec. Złoty medalista jest piątym niemieckim skoczkiem, który zdobył tytuł najlepszego lotnika na świecie, po Hansie-Georgu Aschenbachu (1973), Klausie Ostwaldzie (1983), Dieterze Thomie (1990) i Svenie Hannawaldzie (2000, 2002).
– Byłem przygotowany, by skakać, naprawdę wolałbym walczyć i zdobyć tytuł po czterech seriach. To znacznie większa przyjemność. Ale nasze bezpieczeństwo jest oczywiście ważniejsze. Jestem bardzo dumny z tego osiągnięcia i z całego sezonu – mówił Niemiec.