Justyna Kowalczyk: Pół godziny na trasie to ciągły ból

Jestem bojowo nastawiona i spokojniejsza niż dawniej

Publikacja: 01.12.2007 02:58

Justyna Kowalczyk: Pół godziny na trasie to ciągły ból

Foto: Rzeczpospolita

RZ: W oficjalnym magazynie FIS napisano o pani: „Jej technika jest daleka od podręcznikowej, ale ta biegaczka jest bardzo szybka, zwłaszcza na długich dystansach. Jest trochę lepsza w biegach techniką klasyczną, ale krokiem łyżwowym też sobie dobrze radzi. Zalety: potrafi rozpędzić się na długich prostych. Wady: jeszcze zdobywa doświadczenie, nieprawidłowa technika biegu (...)”

.

Justyna Kowalczyk:

O, naprawdę?

Naprawdę. Do tego fachowcy z federacji dodali gwiazdki: dwie (jedna z faworytek) za biegi długie, po jednej (warto na zawodniczkę postawić) za sprint i ocenę ogólną. Trzy gwiazdki to murowana faworytka. Zgadza się pani z tymi opiniami?

No cóż, chyba mają rację. Jeśli chodzi o technikę, to jakoś zawsze lubiłam być oryginałem. W sprintach wszystko zależy od przekroju trasy. Na trasach ciężkich jestem zawsze w pierwszej dziesiątce. Na płaskich, na stadionach, tak jak było w Monachium, nie wchodzę do pięćdziesiątki. Uśredniając, należy mi się jedna gwiazdka, dobrze to ujęli. Myślę jednak, że jeżeli przedstawili mnie w grupie 12 faworytek Tour de Ski (rozgrywany w ramach Pucharu Świata, dodatkowo premiowany cykl ośmiu biegów od 28 grudnia do 6 stycznia w pięciu ośrodkach narciarskich i trzech krajach – przyp. k.r.), mieli ku temu jakieś powody.

Trasa sprinterska w Kuusamo odpowiada pani?

Jest bardzo ciężka, zwłaszcza ten ostatni stromy podbieg. Powinna być dla mnie, chociaż w ubiegłym roku jakoś mi tutaj nie poszło.

Sezon rozpoczęła pani od siódmego miejsca w Norwegii, najlepiej w karierze. Czy w związku tym można przewidywać interesującą zimę z Justyną Kowalczyk?

Wydaje się, że jest lepiej, ale pierwsze zawody nie mogą o niczym świadczyć. Na pewno czuję, że jestem zdrowsza. To już coś. Myślę też, że mam lepszy nastrój, jestem bojowo nastawiona, spokojniejsza. Mamy w grupie dużo lepszą atmosferę, więc być może to sprzyja pozytywnym myślom.

Powiedziała kiedyś pani, że bieganie budzi strach, dlaczego?

Każdy start bardzo boli. Te 20 – 30 minut biegu to jest po prostu ciągły ból. I ja się właśnie tego bólu boję. Przy każdym starcie jest tak samo, nic się nie zmienia.

Jest pani samotna na szczycie polskiego narciarstwa biegowego. Osobny trener, indywidualny program, własna grupa serwisowa. Nie przeszkadza to pani?

Lubię być sama. Nie mam z tym żadnego problemu. To, że mieszkam sama w pokoju, nie przeszkadza mi w żaden sposób. To nie jest zresztą prawdziwa samotność, mam wokół bardzo dużo koleżanek.

W grupie czasem można znaleźć siłę, pomoc w trudnych chwilach, nie chce pani tego?

Nigdy w grupie kobiecej nie pracowałam, więc nie wiem, jak to jest. Obecny układ w niczym mi nie przeszkadza, wręcz pomaga. Moi chłopcy, serwismeni, zawsze są przy mnie, kiedy trzeba, pomagają się sprawdzić przed zawodami, przećwiczyć zmiany tempa czy przyspieszenia. Wcale nie są w tym gorsi ode mnie. To tak, jakbym trenowała z mocnymi dziewczynami.

Ma pani przed sobą dwa starty w Kuusamo, oba potraktuje pani tak samo poważnie?

Chcę wystartować mocno także w sprincie, gdyż nie wiem jeszcze, czy jestem w dobrej formie. Po jednym starcie w Beitostoelen nie mam wielkiego porównania. Celem są dwa dobre wyniki, jeśli się uda w sprintach, to fajnie, a jeśli lepszy będzie bieg na 10 km, to jeszcze lepiej.

Niemal cały długi sezon przed panią, 40 pucharowych biegów i żadnej docelowej imprezy, to dobrze?

Bardzo dobrze. Chcemy startować prawie wszędzie i być długo w dobrej formie, opuściliśmy tylko Düsseldorf, opuścimy też Rybińsk.

Żadnych dalekosiężnych planów, myśli o igrzyskach w Kanadzie?

Oj, kiedy ta olimpiada będzie! To praktycznie jeszcze trzy sezony. Nie, nie myślę o Vancouver, teraz pracujemy, bym była lepszą biegaczką.

Pani nartami zaczął się opiekować jeden z najlepszych w branży Szwed Ulf Olsson, kiedyś pracujący z czeską gwiazdą Kateriną Neumannovą. Jakie wrażenia?

Jest bardzo duża różnica, o tym więcej wie trener Wierietielny, bo ja nie siedzę długo w kabinach, w których smaruje się narty. Ulf jest świetnym specjalistą, uczy chłopaków od początku. Efekt jest taki, że narty, które otrzymałam w Beitostoelen, były świetne. Bez dwóch zdań. Rzadko kiedy miałam okazję startować na tak przygotowanych nartach.

Ile ich pani ma?

W tej chwili około 80 par, na różne warunki atmosferyczne. Podczas treningu wybieram takie, które w określonych warunkach będą najlepiej pracowały.

Jak pani je wybiera, może dzięki intuicji?

To nie intuicja, to czucie w stopach. Jak się tyle lat biega, to się po prostu czuje.

Czy serwis może coś podpowiedzieć?

Nikt z chłopaków nie może mi podpowiedzieć, bo oni nie wiedzą, co i jak pod moją stopą pracuje. Każdy ma zresztą trochę inną technikę biegu, moja jest, jak pan wspomniał, raczej oryginalna...

Wróciliśmy do punktu wyjścia, więc może pani zdradzi, czy jednak coś się poprawia w sposobie biegania?

Ulf Olsson twierdzi, że z moją techniką jest dużo lepiej. Z nim również współpracujemy w tej sprawie, lecz tak krok po kroku, nic od razu.

Do zobaczenia zatem na trasie sprintu.

Będę tam pana wypatrywała (i w śmiech).

RZ: W oficjalnym magazynie FIS napisano o pani: „Jej technika jest daleka od podręcznikowej, ale ta biegaczka jest bardzo szybka, zwłaszcza na długich dystansach. Jest trochę lepsza w biegach techniką klasyczną, ale krokiem łyżwowym też sobie dobrze radzi. Zalety: potrafi rozpędzić się na długich prostych. Wady: jeszcze zdobywa doświadczenie, nieprawidłowa technika biegu (...)”

Justyna Kowalczyk:

Pozostało jeszcze 93% artykułu
Inne sporty
Super Bowl. Wysokie loty Orłów
doping
Zielony ład w kolarstwie. Tlenek węgla oficjalnie zakazany
Inne sporty
Finał Super Bowl. Zwycięzca bierze wszystko
Inne sporty
Za bardzo lewicowy. Martin Fourcade wycofuje swoją kandydaturę
Inne sporty
Polskie kolarstwo. Nadzieja w kobietach i Stanisławie Aniołkowskim