Rz: Jak ocenia pan swój start w turnieju?
Adam Małysz: Nie mogę być do końca zadowolony. Chciałoby się dużo, dużo więcej. W zawodach skoki nie były złe, ale jednak cały czas za bardzo kontroluję to, co mam wykonać. Za dużo myślę o skoku. Nie mam takiej swobody, że siadam na belkę, jadę i nad niczym się nie zastanawiam.
To dlatego oddaje pan raz świetne, a raz tylko dobre skoki?
Przy obecnych przepisach dotyczących nart i strojów nawet minimalna różnica warunków na skoczni znaczy bardzo dużo. Poza tym w zawodach zawsze jestem bardziej spięty. Skoki nie są wykonywane na takim luzie, jak podczas treningów. Z niedzielnych prób jestem bardziej zadowolony, zwłaszcza z tej pierwszej. Druga nie była super, lecz czuję postęp.
Cztery skoki w sobotę, trzy w niedzielę, czy to nie za dużo?