W sobotę Małyszowi niewiele zabrakło do zwycięstwa, pierwszego od prawie czterech lat. W niedzielę dokonał wielkiej sztuki, z 17. miejsca po pierwszej kolejce w drugiej doleciał na podium. Przegrał tylko z Austriakami – Andreasem Koflerem i Thomasem Morgensternem, którzy rządzą na skoczniach w tym sezonie.
Tym razem Małysz nie był jednak osamotniony w walce o wysoką pozycję. Stefan Hula zajął siódme miejsce, najlepsze w karierze, a Kamil Stoch dziewiąte. I jak powiedział w studiu TVP Apoloniusz Tajner, prezes Polskiego Związku Narciarskiego, cieszy to bardziej niż znakomita postawa Małysza, bo do niej jesteśmy przyzwyczajeni.
Do finałowej serii nie weszli Dawid Kubacki i Krzysztof Miętus, a Marcin Bachleda odpadł w kwalifikacjach.
Dzień wcześniej Małysz nie miał tak solidnego wsparcia (Stoch był 12.), ale od wygranej dzieliły go jedynie 2 metry. Przegrał tylko z najskuteczniejszym w tym sezonie Morgensternem, liderem Pucharu Świata.
Polak jeszcze raz pokazał też pozasportową klasę. Gdy Morgensternowi, który miał skakać w drugiej kolejce przed nim, zepsuł się zamek w kombinezonie, zgodził się pierwszy oddać skok.