Reklama

Justyna Kowalczyk w Tour de Ski: teraz Włochy

W środę Justyna Kowalczyk startuje w Toblach w sprincie, w czwartek na 15 km stylem dowolnym. Wyścig wjechał właśnie do Włoch, co tym razem oznacza – w nieznane

Publikacja: 05.01.2011 01:38

Justyna Kowlaczyk

Justyna Kowlaczyk

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Dwa etapy w Toblach z ubiegłorocznymi rozgrywanymi w tym mieście łączy tylko stadion narciarski.

W roku 2010 biegaczki kończyły tam bieg pościgowy na 16 km spod szczytu Tre Cime, jednego z symboli Dolomitów, a następnego dnia ścigały się na 5 km stylem klasycznym. W tym roku w Toblach nie będzie biegów klasykiem, a kolejność wyścigów – krótki, długi – została odwrócona. W środę jest sprint, dopiero w Trzech Króli próba na dystansie. Ale nie na 16 km, tylko na 15, nie trasą ze szczytu do miasta, tylko trzy razy po pięciokilometrowej pętli.

– Dla mnie te zmiany są korzystne, wolę po słabszym dniu, jaki mi się zdarzył w Oberstdorfie, pobiec sprint, a po nim 15 km. Cieszy mnie też, że będziemy się ścigać po pętli, a nie trasą w dół. Ale niepewność pozostaje. Nigdy nie startowałam tutaj w sprintach, a o zmianach w dłuższym biegu dowiedziałam się w ostatniej chwili. Mężczyzn to nie dotyczy, oni pobiegną ubiegłoroczną trasą, z Cortiny do Toblach – mówi „Rz” Justyna Kowalczyk, która po czterech z ośmiu etapów TdS prowadzi z przewagą minuty i 19,8 nad Charlotte Kallą i minuty 22,1 nad Marianną Longą.

W poniedziałkowym biegu łączonym Kowalczyk pierwszy raz w obecnym TdS nie była na podium, zajęła piąte miejsce, cały dzień źle się czuła, ale jak mówi trener Aleksander Wierietielny, po dniu przerwy wrócił uśmiech i dobre samopoczucie.

– W Oberstdorfie mieszkaliśmy 25 km od tras, korki robiły się non stop, dojazd trwał tak długo, że Justyna trzy dni była bez obiadu. W Toblach hotel mamy niedaleko stadionu. Podobają nam się trasy, są dobre, wymagające. W sprincie zapewne poszaleją specjalistki od szybkich biegów, a potem niektóre wycofają się z wyścigu – mówi trener.

Reklama
Reklama

Po dwóch etapach w Toblach znów będzie dzień przerwy, a potem finał w Val di Fiemme: bieg na 10 km klasycznym i na 9 km łyżwą ze wspinaczką na stok Alpe Cermis. Przewaga Justyny jest ogromna, jeśli Charlotte Kalla nie odrobi wiele na 15 km (startują w takiej kolejności i w takich odstępach, jakie wyznacza klasyfikacja TdS), trudno sobie wyobrazić, by Polka nie wygrała wyścigu. Ale Aleksander Wierietielny nie chce się bawić w przewidywania. – W pierwszym biegu w Val di Fiemme Justyna zawsze ma pecha, będę czuł niepewność do końca.

[i]Masz pytanie, wyślij e-mail do autora [mail=p.wilkowicz@rp.pl]p.wilkowicz@rp.pl[/mail][/i]

Dwa etapy w Toblach z ubiegłorocznymi rozgrywanymi w tym mieście łączy tylko stadion narciarski.

W roku 2010 biegaczki kończyły tam bieg pościgowy na 16 km spod szczytu Tre Cime, jednego z symboli Dolomitów, a następnego dnia ścigały się na 5 km stylem klasycznym. W tym roku w Toblach nie będzie biegów klasykiem, a kolejność wyścigów – krótki, długi – została odwrócona. W środę jest sprint, dopiero w Trzech Króli próba na dystansie. Ale nie na 16 km, tylko na 15, nie trasą ze szczytu do miasta, tylko trzy razy po pięciokilometrowej pętli.

Reklama
Inne sporty
Ciężar życia i okruchy szczęścia. Recenzja biografii Agaty Wróbel
Inne sporty
Polski zespół pojedzie w Rajdzie Dakar Classic legendarną ciężarówką
Inne sporty
Sebastian Kawa znów triumfuje. Został mistrzem Europy
Inne sporty
Dwa medale Mateusza Maliny na igrzyskach w Chinach
Inne sporty
Szermierka i Rosja. Niebezpieczne związki
Reklama
Reklama