Na tafli w szwajcarskim Bernie królowały przeboje Michaela Jacksona. Florent Amodio doskonale wykorzystał swoją wielka szansę i prawie bezbłędnie wystąpił wcielając się w rolę króla popu, co wzbudziło entuzjazm wreszcie nieco zapełnionej hali lodowiska w Bernie. Choć przed zawodami nie był faworytem, ale teoretycznie najsłabszym z Francuzów, to właśnie on zdeklasował pozostałych.
W cieniu Amodio pozostał kilkakrotny mistrz Europy Brian Joubert, który po fatalnym programie krótkim zdołał się pozbierać w dowolnym na tyle, aby sięgnąć po srebro. Dramatyczna była walka o brąz, który całkiem przypadkiem trafił w ręce Thomasa Vernera.
Takich przypadków było więcej na tegorocznych mistrzostwach. Aż tak dużo, że kładą one cień na rzetelność sędziowską. Z jednej strony masa błędów ze strony znanych i sprawdzonych, które nijak nie miały odzwierciedlenia w ocenach. Z drugiej ambitne występy przedstawicieli „ nowej fali”, które też nie doczekały się godnej oceny. Wszystkie konkurencje były bardzo nierówne, poziom zaś porównywalny chwilami do zawodów juniorskich. Świat ucieka, Europa zostaje daleko w tyle. Nic dziwnego, że dopiero ostatnie finały zdołały przyciągnąć większą publiczność.