Tuż za Koflerem w konkursie otwarcia byli jego rodacy Gregor Schlierenzauer i Thomas Morgenstern.
Pomimo ciągłych kłopotów z pogodą udało się wypełnić cały program startów, wcześniej w niedzielny ranek odbył się skrócony do jednej kolejki konkurs drużynowy, który też wygrali Austriacy, przed Japonią i Rosją (Polska była siódma). Dyrektor skoków w Międzynarodowej Federacji Narciarskiej Walter Hofer zapewniał, że te kłopoty trzeba było wliczyć w organizację zawodów w Finlandii, po prostu w Europie brakowało innej skoczni ze śniegiem.
Wygrywać jak Austriak oznacza dziś skakać znacznie lepiej od konkurencji. Liderem po pierwszej serii został Schlierenzauer (141,5 m) przed Koflerem i Morgensternem, Stoch, choć skoczył o dwa metry dalej od trzeciego Austriaka, stracił kilka punktów za zachwiane lądowanie. Druga seria zmieniła lidera, gdy Schlierenzauer uzyskał 130,5 m wobec 138 m kolegi. Stoch bardziej walczył o honorowe miejsce pierwszego za Austriakami, niż atakował. Z polskiej piątki do drugiej serii zakwalifikował się Piotr Żyła, zajął 19. miejsce i też ma punkty PŚ.
W konkursie drużynowym Austriacy wygrali z ogromną przewagą. Oprócz trójki, która zajęła podium konkursu indywidualnego, w zespole był Wolfgang Loitzl. Trener Polaków Łukasz Kruczek stwierdził, że powinien inaczej ustawić skład.
Następne konkursy PŚ 3 i 4 grudnia na średniej i dużej skoczni w Lillehammer. —k.r.