Kamil Stoch. Nowy król Zakopanego

Stoch znów najlepszy w Zakopanem. Drugi konkurs w sobotę

Publikacja: 20.01.2012 20:38

Kamil Stoch rok temu weekend na Wielkiej Krokwi zakończył zwycięstwem, teraz od wygranej zaczął

Kamil Stoch rok temu weekend na Wielkiej Krokwi zakończył zwycięstwem, teraz od wygranej zaczął

Foto: PAP, Grzegorz Momot Grz Grzegorz Momot

Magia Pucharu Świata wróciła. Kamil Stoch pokonał rywali, śnieg i wiatr. Zima pod Tatrami strąciła z podium Thomasa Morgensterna, Gregora Schlierenzauera i Andersa Bardala z podium, ale jemu nie dała rady. Po pierwszej serii Polak był drugi, za Severinem Freundem, przed Richardem Freitagiem i Jernejem Damianem. Potem porwał Zakopane rewelacyjnym skokiem na odległość 135 m. Aleksander Zniszczoł był dziewiąty.

– Drugi skok to była bomba. Zaraz za progiem poczułem wiatr pod narty i poszło. Dziękuję kibicom. Skakać dla nich to czysta przyjemność, a wygrywać dla nich... brak mi słów - mówił Stoch po zwycięstwie. Nad Krokwią raz śnieżyło, raz dmuchało, ale między opadami i podmuchami skoczkowie robili swoje. Już pierwsza seria wywróciła większość kalkulacji. Thomas Morgenstern upadł, to był błąd przy lądowaniu, lewa narta podcięła prawą. Zdrowie nie ucierpiało. Gregor Schlierenzauer, Andreas Kofler i Anders Bardal po prostu nie dali rady, trafili na śnieżycę i niekorzystny wiatr, Norweg nawet nie awansował do drugiej serii.

Liderami zostali ci, którzy wykorzystali sprzyjającą chwilę i nie przestraszyli się pogody. Decydujące skoki drugiej serii zaczął Kofler, podrażniony lider PŚ, 14. po pierwszej próbie. Skoczył 130 m, odrobił dużą część strat. Schlierenzauerowi pogoda odebrała chęć walki – tylko 112,5 m. Poddał się także Damjan – 114,5. Sędziowie czekali na wyrównanie szans przed ostatnią trójką. Freitag poleciał daleko, 126,5 m, wyprzedził Austriaka. Wreszcie Stoch: trąby zagrzmiały, Polak pofrunął jak Małysz w najlepszych latach, Krokiew na chwilę eksplodowała. Freund musiał skoczyć ok. 131, skoczył 113.

Zakopane chyba to przeczuwało. Miasto w piątek się obudziło. Trąby wreszcie zagrały, zapachniało szaszłykami, zapiekankami i grzanym winem. Punkty sprzedaży biletów pracowały bez wytchnienia. Na trybunach pojawiło się kilkanaście tysięcy ludzi, fakt, że trochę mniej, niż to dawniej bywało, ale entuzjazm ten sam. Znów zobaczyliśmy na transparentach, że są ludzie, którzy przyjadą znad morza, by być ze skoczkami.

Poświęcenie zostało nagrodzone, choć wyglądało, że będzie inaczej. Tylko piątkowy poranek w Zakopanem był piękny, słoneczny i bezwietrzny. Godzinę przed konkursem nad skocznią nagle rozhulała się śnieżyca. Jak to w Tatrach – bez zapowiedzi.

Ludzie czekali, choć próba rozegrania serii treningowej zakończyła się jedyną rozsądną decyzją jury: trzeba przerwać. Zawody rozpoczęły się kwadrans po terminie. Belkę położono nisko, by skoczkom nie stała się krzywda. Śnieg zmalał, ale wiatr kręcił. Odkurzacze poszły w ruch i się zaczęło.

Dziesiątka Polaków konkursie głównym, to brzmiało mocarstwowo, Wielka Krokiew trochę zweryfikowała bojowe polskie nastroje, szóstka nie przeszła próby wiatru i śniegu, ale oprócz Stocha także Piotr Żyła, Aleksander Zniszczoł Maciej Kot dali radę. Żyła, mistrz kwalifikacji, był 11. po pierwszej serii, ale jemu wiatr potem zaszkodził. Rewelacją dnia został Zniszczoł, rocznik 1994.

Adama Małysza nikt pod skocznią nie zobaczył. W sobotę o 16.30 (TVP1, Eurosport) kolejny konkurs i może kolejna opowieść o tym jak Kamil Stoch w Zakopanem zimy się nie boi.

Konkurs w Zakopanem:

1. K. Stoch (Polska) 257,9 pkt (125,5 m, 135 m); 2. R. Freitag (Niemcy) 251,2 (126,5, 126,5); 3. A. Kofler (Austria) 238,7 (124,5, 130); 4. P. Prevc (Słowenia) 236,0 (121,5, 125); 6. R. Koudelka (Czechy) 232,5 (122, 118); ...16. P. Żyła 216,9 (122,5, 115,5); 25. M. Kot 205,2 (119,5, 115,5), 32. B. klusek 98,5 (117,5); 39. K. Murańka 92 (114,5); 43. M. Bachleda 87 (113,5); 44. T. Byrt 83,7 (115,5); 46. S. hula 79,9 (107,5); 48. K. Miętus (wszyscy Polska) 70,9 (107)

Klasyfikacja generalna Pucharu Świata:

1. Kofler 855 pkt; 2. G. Schlierenzauer (Austria) 766; 3. A. Bardal (Norwegia) 749; 4. T. Morgenstern (Austria) 706; 5. Stoch 564; 6. Freitag 534; ... 21. Żyła 146; 44. Zniszczoł 29; 46. Kot 26.

Magia Pucharu Świata wróciła. Kamil Stoch pokonał rywali, śnieg i wiatr. Zima pod Tatrami strąciła z podium Thomasa Morgensterna, Gregora Schlierenzauera i Andersa Bardala z podium, ale jemu nie dała rady. Po pierwszej serii Polak był drugi, za Severinem Freundem, przed Richardem Freitagiem i Jernejem Damianem. Potem porwał Zakopane rewelacyjnym skokiem na odległość 135 m. Aleksander Zniszczoł był dziewiąty.

– Drugi skok to była bomba. Zaraz za progiem poczułem wiatr pod narty i poszło. Dziękuję kibicom. Skakać dla nich to czysta przyjemność, a wygrywać dla nich... brak mi słów - mówił Stoch po zwycięstwie. Nad Krokwią raz śnieżyło, raz dmuchało, ale między opadami i podmuchami skoczkowie robili swoje. Już pierwsza seria wywróciła większość kalkulacji. Thomas Morgenstern upadł, to był błąd przy lądowaniu, lewa narta podcięła prawą. Zdrowie nie ucierpiało. Gregor Schlierenzauer, Andreas Kofler i Anders Bardal po prostu nie dali rady, trafili na śnieżycę i niekorzystny wiatr, Norweg nawet nie awansował do drugiej serii.

Inne sporty
Ruszyła Suzuki Marine Academy 2025. Przygotuj się na sezon na wodzie!
Inne sporty
Jan-Krzysztof Duda dla „Rzeczpospolitej”: Nie boimy się sztucznej inteligencji
Inne sporty
Rusza walka o mistrzostwo świata na żużlu. Warszawa poddaje się ostatnia
szachy
Weselin Topałow, były mistrz świata w szachach, dla „Rzeczpospolitej”: Dobrze jest łączyć show i wygrywanie
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Inne sporty
Puchar Świata. Najlepsi na świecie wystąpią w Beskidach