Norweżka odzyskała przewagę w Pucharze Świata

Lahti pechowe dla Justyny Kowalczyk. Marit Bjoergen liderką Pucharu Świata

Publikacja: 05.03.2012 00:26

Marit Bjoergen wygrała w Lahti sprint, w biegu łączonym zajęła drugie miejsce i w PŚ wyprzedza Justy

Marit Bjoergen wygrała w Lahti sprint, w biegu łączonym zajęła drugie miejsce i w PŚ wyprzedza Justynę Kowalczyk o 78 pkt. Polka dwa razy upadła w biegu łączonym i była ósma, a w sprincie trzecia

Foto: PAP/EPA, PEKKA SIPOLA PEKKA SIPOLA

– Przedramiona, kolana, goleń, biodro. Krajobraz po bitwie. Poobijałam się jak za starych dobrych juniorskich czasów – wyliczała Justyna po sobotnim biegu łączonym. Można było tę listę strat ciągnąć dalej: krwawiący łokieć, złamany kijek, koszulka liderki przejęta przez Marit Bjoergen. I to co najważniejsze: stracony spokój.

Bo gorsza od punktów, które uciekły, gdy Kowalczyk zajęła w biegu łączonym ósme miejsce, a Bjoergen drugie, za Therese Johaug, była świadomość, że następnego dnia podczas sprintu trzeba będzie kilka razy wrócić na ten sam wiraż, na którym się zaczęły sobotnie nieszczęścia. Na słynną agrafkę na stromym zjeździe na stadion tam, gdzie co roku w Lahti ktoś się rozstaje z nadziejami na dobry wynik.

Justynie mógł właśnie tam uciec Puchar Świata. W niedzielnym sprincie stylem klasycznym robiła wszystko, żeby do tej agrafki dojechać sama. Udało się w ćwierćfinale i półfinale, które wygrywała popisowo. Ale finał potoczył się inaczej.

Polka też wystrzeliła w nim mocno ze startu, pracowały ramię w ramię z Julią Iwanową, Bjoergen zostawiły z tyłu. A potem zaczął się zjazd, Justyna już w pierwszy mocny zakręt weszła, mocno hamując, a Bjoergen ryzykownie. Objechała Polkę po zewnętrznej, ledwo się mieszcząc między nią a drzewem, i zaczęła ucieczkę z Iwanową. Wygrała z nią finisz, Justyna przybiegła trzecia. I strata do Marit urosła o kolejne 40 punktów, do 78.

Jest ją gdzie odrabiać, do końca sezonu jeszcze sześć biegów – już pojutrze sprint stylem klasycznym w Drammen – i 610 pkt do zdobycia. Ale w Lahti bolało to, że Justyna wydawała się w obu startach bliska zwycięstwa, Marit w obu miała swoje zawirowania, a jednak na koniec to ona się cieszyła. Przetrwała kryzys w pierwszej części biegu łączonego i odżyła po zmianie nart na styl dowolny, w sprincie ryzykowna jazda w półfinale i finale dwa razy zapewniła jej drugie miejsce. A Kowalczyk dostawała cios za ciosem.

W biegu łączonym miała dwa upadki. Jeden, gdy prowadziła, drugi, gdy zaczęła kolejną ucieczkę, tym razem z Therese Johaug. Rozegrały między sobą lotną premię – Johaug ją wygrała – nie zanosiło się, by ktoś zdołał jeszcze do nich doskoczyć. I wtedy, już w strefie zmian, zdarzył się ten drugi upadek. Wyglądał groźnie: Justynie rozjechały się narty i przeleciała do przodu na śnieg, tracąc całą przewagę nad trzema ścigającymi ją Norweżkami: Bjoergen, Kristin Stoermer Steirą i Heidi Weng.

– Kijek się złamał, uderzając o klamrę w bucie. Zauważyłam to dopiero, gdy chcąc się odepchnąć wylądowałam na glebie. Ale zniszczenia dokonały się na tym zakręcie kilka kilometrów wcześniej. Tam była masakra – tłumaczy Justyna. Po zmianie nart nogi już jej nie niosły tak jak wcześniej. Johaug uciekła daleko, potem uciekły też trzy kolejne Norweżki, i następna grupa. Skończyło się ósmym miejscem i złymi wspomnieniami, które zemściły się w sprincie.

Mści się też to, że Justyna cały czas walczy sama, inne Polki znów zrezygnowały ze startu, zresztą i tak nie byłyby jej w stanie pomóc. Od czasu do czasu Justynę wesprą Rosjanki, ale tylko w sprincie. A Bjoergen ma za sobą wierną drużynę. W sobotę całe podium było norweskie, trzecie miejsce zajęła Heidi Weng. – Zrobię wszystko, żeby Marit miała na mecie w Falun żółtą koszulkę – obiecywała Therese Johaug.

Jak wiele jest w stanie zrobić, okaże się za tydzień w Oslo (bo w sprincie w Drammen Johaug nie będzie się liczyć) na trasie biegu na 30 km. Rok temu Therese zdobyła tam mistrzostwo świata, ale w stylu dowolnym, a teraz bieg będzie klasycznym, w którym Polka jest mistrzynią olimpijską. A Bjoergen – inaczej niż w biegach łyżwą – źle się czuje, gdy musi w stylu klasycznym walczyć sama. Więc pewnie ważniejsza od ambicji Johaug będzie lojalność wobec Marit. I forsowania tempa raczej nie należy się spodziewać. Zwłaszcza że to ma być bieg za aż 160 punktów, z czterema lotnymi premiami.

– Na pewno ten start będzie dla mnie ważny, bo nie dość, że 30 km, to jeszcze klasykiem, a nigdy żadnych zawodów w Norwegii nie wygrałam – mówiła Justyna już po zwycięstwie w Jakuszycach. – Ale wiadomo, co się teraz będzie działo. Choćbym się w Oslo siłą chciała do którejś z Norweżek przyczepić, żeby ze mną trochę popracowała, to to nie będzie możliwe – mówi Kowalczyk. Z Bjoergen dokonują tej zimy nieprawdopodobnych rzeczy. Norweżka właśnie pierwszy raz w karierze przekroczyła granicę 2000 punktów w sezonie. Justyna, jedyna której się to dotychczas udawało, też już tę granicę minęła. Trzeci rok z rzędu. I tylko tych upadków żal.

Kobiety: Bieg łączony 7,5+7,5 km: 1. T. Johaug 36.52,6; 2. M. Bjoergen strata 10,8 s; 3. H. Weng (wszystkie Norwegia) 11,9; 4. K.S. Steira 14,4;... 8. J. Kowalczyk (Polska). Sprint stylem klasycznym: 1. Bjoergen; 2. J. Iwanowa (Rosja); 3. Kowalczyk; 4. M. Falla (Norwegia). Klasyfikacja PŚ: 1. Bjoergen 2095 pkt; 2. Kowalczyk 2017; 3. Johaug 1510.

Mężczyźni: Bieg łączony 15+15 km: 1. D. Cologna (Szwajcaria) 1: 07.30,5: 2. M. J. Sundby (Norwegia) strata 3,7; 3. A. Harvey (Kanada) 4,2. Sprint stylem klasycznym: 1. E. Joensson; 2. T. Peterson (obaj Szwecja); 3. N. Kriukow (Rosja). Klasyfikacja PŚ: 1. Cologna 1793 pkt; 2. P. Northug 1199; 3. D. Kershaw (Kanada) 1121.

– Przedramiona, kolana, goleń, biodro. Krajobraz po bitwie. Poobijałam się jak za starych dobrych juniorskich czasów – wyliczała Justyna po sobotnim biegu łączonym. Można było tę listę strat ciągnąć dalej: krwawiący łokieć, złamany kijek, koszulka liderki przejęta przez Marit Bjoergen. I to co najważniejsze: stracony spokój.

Bo gorsza od punktów, które uciekły, gdy Kowalczyk zajęła w biegu łączonym ósme miejsce, a Bjoergen drugie, za Therese Johaug, była świadomość, że następnego dnia podczas sprintu trzeba będzie kilka razy wrócić na ten sam wiraż, na którym się zaczęły sobotnie nieszczęścia. Na słynną agrafkę na stromym zjeździe na stadion tam, gdzie co roku w Lahti ktoś się rozstaje z nadziejami na dobry wynik.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Inne sporty
Super Bowl. Wysokie loty Orłów
doping
Zielony ład w kolarstwie. Tlenek węgla oficjalnie zakazany
Inne sporty
Finał Super Bowl. Zwycięzca bierze wszystko
Inne sporty
Za bardzo lewicowy. Martin Fourcade wycofuje swoją kandydaturę
Inne sporty
Polskie kolarstwo. Nadzieja w kobietach i Stanisławie Aniołkowskim