Więzadła nie wytrzymały przedświątecznych treningów w Val d'Isere. We wtorkowym komunikacie rzecznika napisano: „Badanie rezonansem magnetycznym wykazało uszkodzenie więzadła piszczelowego, co w połączeniu z naderwaniem więzadła krzyżowego spowodowało, że kolano Lindsey jest niestabilne, tym samym jej bezpieczne starty w przyszłym miesiącu stały się niemożliwe".
Tak dobiegła końca historia nieudanego powrotu Lindsey Vonn na igrzyska. Zaczęła się od lutowego upadku podczas mistrzostw świata w Schladming, a potem były w niej kolejno: leczenie szpitalne, depresja, choroba jelit, operacje kolana, budzenie nadziei, powrót na śnieg w sierpniu na lodowcu w Chile, ciężka praca alpejki nad powrotem do sprawności, ciągłe relacje z przygotowań, wreszcie komunikat w październiku, że będzie startować w Pucharze Świata.
W listopadzie w Copper Mountain Vonn uszkodziła to samo kolano, jednak na początku grudnia wróciła na stoki w Lake Louise, była 40. w pierwszym zjeździe, już 11. w następnym, wreszcie 5. w supergigancie. Ogłosiła gotowość do startu olimpijskiego.
Kiedy 21 grudnia trenowała do zjazdu w Val d'Isere, zjechała w połowie trasy, kamery pokazały jej skrzywienie, gdy dojeżdżała wolno do mety. Jeszcze wtedy powtarzała reporterom, że to tylko mały ból, zwykła sprawa w życiu wyczynowego sportowca, że musi bardzo uważać na obciążenie nogi i jeździć bezpiecznie.
Teraz wiadomo, że kolanem znów zajmą się lekarze, nowym celem mistrzyni nart staje się start w Pucharze Świata 2014/15 oraz w alpejskich mistrzostwach świata, które w 2015 roku odbędą się niemal przy jej domu – w Vail i Beaver Creek.