Nie było w ostatnim meczu turnieju w Turynie emocji ze świetnego grupowego spotkania przyszłych finalistów. Był doskonały, pewny tenis 36-letniego mistrza i paraliżujące swobodę gry napięcie młodszego o 14 lat pretendenta. Jedyny moment, w którym najbardziej wierzący we Włocha kibice mogli dostrzec cień nadziei pojawił się w drugim secie, przy prowadzeniu 6:3, 3:2 serwował Novak i przegrywał 15-40.
Te dwie piłki na wyrównanie Sinner jednak przegrał, przegrał kolejne i po kilku próbach przezwyciężenia także własnej słabości, nie tylko doskonałości rywala, przegrał finał, do którego, to jeden z paradoksów sportu, dostał się m. in. dlatego, że Jannik niczego nie kalkulował grając w grupie decydujące spotkanie z Holgerem Rune i wygrywając je, przeciągnął Novaka do półfinału.