Emocje minionego tygodnia były jeszcze umiarkowane. Singlowe ćwierćfinały Agnieszki i Urszuli Radwańskich w Carlsbadzie oraz deblowy pary Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski w Waszyngtonie to całe polskie zyski.
Świat zobaczył, że powrót Martiny Hingis w grze podwójnej to więcej promocji niż sportu i że uderzenie piłką sędziego liniowego może oznaczać dyskwalifikację – taka kara spotkała Olgę Puczkową.
Klasyfikacja US Open Series na razie jest dość ciasna. Wśród panów prowadzą Juan Martín Del Potro i John Isner – finaliści z Waszyngtonu, blisko nich jest Kevin Anderson. Wśród pań w pierwszej piątce są obie siostry z Krakowa, oprócz nich mistrzyni ze Stanfordu Dominika Cibulkova, a także Wiktoria Azarenka i Samantha Stosur, które grały tej nocy o tytuł w Carlsbadzie.
Teraz będą dwa wielkie turnieje w Kanadzie. Pod wspólną nazwą Rogers Cup mężczyźni grają w ATP Masters 1000 w Montrealu (pula 2,8 mln dol.), kobiety w równie prestiżowej imprezie z cyklu Premier 5 w Toronto (2,369 mln dol.).
Z polskiego punktu widzenia bardzo interesujący jest powrót do gry Jerzego Janowicza. Polak dostał nr 15 rozstawienia, to za mało, by mieć pierwszą rundę wolną, ale wystarczy, by pierwszy rywal nie był gwiazdą tenisa. Los wskazał na Francuza Juliena Benneteau (35. ATP).