Euro 1968 i 1972: Włosi wygrywają, sędzia oszukuje

Mistrzostwa Europy 1968, 1972. Dwa lata po blamażu na mistrzostwach świata Włosi odzyskali zaufanie kibiców. Kolejni mistrzowie - Niemcy, niezmiennie wbijali swoich rodaków w dumę

Publikacja: 29.04.2008 21:09

Finał turnieju z 1972 roku. Pod radziecką bramką Gerd Müller, z lewej Hans-Georg Schwarzenbeck

Finał turnieju z 1972 roku. Pod radziecką bramką Gerd Müller, z lewej Hans-Georg Schwarzenbeck

Foto: DPA

Finały w roku 1968 odbywały się w szczególnym okresie i miejscu. Ich gospodarzami były Włochy, a dwa lata wcześniej reprezentacja tego kraju przegrała sromotnie mundial w Anglii. Jej porażka z Koreą Północną stała się jedną z największych futbolowych sensacji XX wieku i nic dziwnego, że powracających do kraju piłkarzy obrzucono na lotnisku zgniłymi pomidorami.

Turniej w Anglii zakończył się sukcesem Europy. W pierwszej czwórce znalazły się tylko reprezentacje europejskie, zaczęto więc mówić (jakże niesłusznie i pochopnie), że ten stan będzie trwał latami. Z tym większym zainteresowaniem czekano na finały mistrzostw Europy, które jednak nie spełniły oczekiwań.

Do finałów rozgrywanych na stadionach Florencji, Neapolu i Rzymu awansowały reprezentacje gospodarzy, Jugosławii, Anglii i ZSRR. Nadal rozgrywano w nich zaledwie cztery mecze. Kto wygrywał w pierwszym – był już w finale. Walka toczyła się do upadłego, bo wszystkie cztery drużyny grały na podobnym poziomie.

Jeśli coś stanowiło pewną niespodziankę, to tylko postawa Jugosławii. Futbol tego kraju, podobnie jak cała jego gospodarka pod rządami marszałka Josipa Broz-Tity, szukał swojego miejsca między komunizmem a kapitalizmem. Z jednej strony kluby funkcjonowały za pieniądze państwowe, z drugiej – nie było, jak w przypadku pozostałych krajów socjalistycznych, restrykcyjnych zasad regulujących wyjazdy na Zachód piłkarzy i trenerów.

W roku 1966 Partizan Belgrad był pierwszą drużyną klubową ze Wschodu, która dotarła do finału rozgrywek o Puchar Mistrzów. Jak mówiono, miała nawet bardzo duże szanse na zwycięstwo nad Realem, ale w wyniku jakiegoś tajemnego układu poddała się korupcji. Podobno stało się to za przyzwoleniem m.in. prezesa klubu Franjo Tudjmana, który po latach zostanie pierwszym prezydentem niepodległej Chorwacji. Partizan wprawdzie z Realem przegrał (1:2), ale wkrótce jugosłowiańscy piłkarze i trenerzy zaczęli zasilać zachodnie kluby. Dołączyli do tych, którzy wyjechali jeszcze w latach 50.

Półfinał Anglia – Niemcy rozegrany w roku 1972 na Wembley jest jednym z najlepszych meczów w historii futbolu

Piłkarze i trenerzy z Jugosławii robili kariery na Zachodzie. Zlatko Cajkovski (Bayern, Norymberga, Köln, AEK), Branko Zebec (Bayern, Frankfurt, Dor-tmund, HSV), Milan Miljanić (Real, Valencia), Vujadin Boskov (Ajax, Feyenoord, kluby włoskie), Tomislav Ivić, Stjepan Bobek, Ivica Horvat (Schalke, Frankfurt), Miroslav Blazević, Bernard Vukas, Rajko Mitić to sławni trenerzy tamtych lat urodzeni w latach 20. i 30.

Na mistrzostwach Europy we Włoszech Jugosławia pokonała w pierwszym meczu Anglików, mających w składzie siedmiu mistrzów świata. Bobby Charlton i Nobby Stiles tydzień wcześniej odnieśli wspaniałe zwycięstwo nad Benficą w finale rozgrywek o Puchar Mistrzów.

Jedyną bramkę strzelił w 86 min. Dragan Dżajic, uważany w tamtych latach za najlepszego lewoskrzydłowego świata. Tego nieoficjalnego tytułu pozbawił go dopiero Robert Gadocha na mistrzostwach świata w RFN. Niedawno Dżajicia aresztowano w Belgradzie za udział w aferze korupcyjnej w serbskim futbolu.

Drugi półfinał Włochy – ZSRR (czwarta drużyna mundialu 1966) zakończył się bezbramkowym remisem. Po 120 minutach gry nie strzelano karnych – o awansie gospodarzy zadecydowało losowanie. Włosi mieli także szczęście w finale. Jugosławia, znów po strzale Dżajicia, prowadziła od 39. minuty. Ten sam piłkarz po rajdzie podwyższył wynik na 2:0, jednak sędzia tego gola nie uznał. Tym arbitrem był Szwajcar Gottfried Dienst, który dwa lata wcześniej, w finale mistrzostw świata, uznał strzeloną przez Anglików „najbardziej kontrowersyjną bramkę XX wieku”. Tym razem nie tylko nie uznał gola prawidłowego, ale zrobił coś więcej. Kiedy w 80. minucie Jugosłowianie ustawiali przy rzucie wolnym mur przed swoim polem karnym i dyskutowali na ten temat z sędzią, Angelo Domenghini kopnął piłkę, która wpadła do bramki. Sędzia wcześniej nie gwizdnął, bramkarz nie bronił, wszyscy byli przekonani, że za chwilę rzut wolny zostanie powtórzony. Dienst jednak uważał inaczej.

Jugosłowianie złożyli protest do FIFA, ale nic nie wskórali. Dwa dni później, w powtórzonym finale (już z innym sędzią), Włosi wygrali 2:0 i pierwszy raz zdobyli Puchar Delaunaya. Chyba nawet włoscy kibice mieli dość tej manipulacji. Na powtórzony finał przyszło o 35 tys. ludzi mniej niż na pierwszy.

W następnych finałach Włochów nie zobaczyliśmy, mimo że w roku 1970 zostali wicemistrzami świata. Euro 1972 miało jednego faworyta – reprezentację RFN, nie tylko pokonującą każdego przeciwnika, ale robiącą to w rzadko oglądanym stylu.

Zespół RFN już od kilku lat należał do światowej czołówki. Wicemistrz z mundialu w Anglii (1966), zdobywca trzeciego miejsca w Meksyku (1970), trenowany wciąż przez tego samego człowieka – Helmuta Schöna, odbierał nadzieję każdemu przeciwnikowi. Drużyna nie tylko nie miała słabych punktów, ale na większości pozycji występowali gracze, którzy przeszli do historii futbolu. Zebranie ich w tym samym czasie, w tej samej jedenastce było czymś wyjątkowym.

Pionowa oś niemieckiej, nie psującej się maszyny to bramkarz Sepp Maier, środkowy obrońca Franz Beckenbauer, pomocnik Günter Netzer i środkowy napastnik Gerd Müller. Ich półfinałowy mecz z Anglią na stadionie Wembley (kwiecień 1972) roku uważany jest za jeden z najpiękniejszych, jakie kiedykolwiek rozegrano. Niemcy zwyciężyli 3:1. W angielskiej drużynie znalazło się pięciu uczestników finału z 1966 roku (Gordon Banks, Bobby Moore, Alan Ball, Martin Peters, Geoff Hurst), a w niemieckiej trzech (Franz Beckenbauer, Horst-Dieter Höttges, Siegfried Held).

Pierwszą bramkę zdobyli Niemcy – w 26 minucie. Bobby Moore usiłował dryblować w polu karnym (to już powoli stawało się regułą, co trzy lata później wykorzysta w Chorzowie Włodzimierz Lubański), ale Uli Hoeness zabrał mu piłkę i strzelił pierwszą bramkę. Obydwie drużyny grały fantastycznie, Netzer podawał piłkę na odległość kilkudziesięciu metrów jak mało kto. To on, pomocnik Borussi Mönchengladbach, najbardziej rzucał się w oczy. Chociaż pod bramką panował Beckenbauer, to gra ofensywna zależała od Netzera. Długie jasne włosy spadały mu na ramiona, dodając jego sylwetce jakiegoś nieziemskiego charakteru. Nikt przed nim w ułożonej, zdyscyplinowanej i schludnej reprezentacji Niemiec tak nie wyglądał. Wkrótce Netzer trafił do Realu Madryt, ale stracił miejsce w pierwszej jedenastce Niemiec. Między innymi dlatego, że jego indywidualność była zbyt silna i stanowiła zagrożenie dla pozycji Beckenbauera.

Anglicy wyrównali na trzynaście minut przed końcem po strzale Francisa Lee. I wtedy Niemcy zagrali jeszcze lepiej, szybciej i dokładniej. Moore sfaulował Sigi Helda w polu karnym i Netzer strzelił z jedenastu metrów tak, że Gordon Banks nie mógł utrzymać piłki w rękach – odbił ją na słupek, tyle, że po jego wewnętrznej stronie. Do końca pozostawało pięć minut. Kiedy Anglicy rzucili się do odrabiania strat, Hoeness podał do Gerda Müllera, który tylko na takie okazje czekał. Niemcy zwyciężyli 3: 1, rewanż zakończył się remisem i na finały do Antwerpii i Brukseli pojechała drużyna Helmuta Schöna.

Po zwycięstwie nad Belgią 2:1, w finale Niemcy pokonali ZSRR 3:0, mając przewagę przez 90 minut. Nie mogło być inaczej. Tak się złożyło, że te same drużyny spotkały się w towarzyskim meczu trzy tygodnie wcześniej. Niemiecki związek piłkarski zaprosił drużynę ZSRR z okazji otwarcia Stadionu Olimpijskiego w Monachium. Zaproszenia nie cofnięto, mimo że obydwie reprezentacje awansowały do finałów mistrzostw Europy. Zagrały ze sobą, wiedząc, że wkrótce mogą to zrobić ponownie. Niemcy zwyciężyli 4:1. Nie tylko sam wynik robił wrażenie, ale i okoliczności. Wszystkie cztery bramki zdobył Gerd Müller, między 49. a 65. minutą. Niebywałe.

Dla RFN mistrzostwo zdobyte w Brukseli zapowiadało następne. Dwa lata później Niemcy zostali mistrzami świata.

W grupie eliminacyjnej do mistrzostw w roku 1968 Polska zajęła trzecie miejsce – za Francją i Belgią, a przed Luksemburgiem. Dwa razy przegrała z Francją i dwukrotnie pokonała Belgię. Mecz z Belgami na stadionie Heysel (4:2) był wyjątkowy z powodu trzech goli zdobytych przez Janusza Żmijewskiego z Legii. Mecz oglądali afrykańscy trenerzy przebywający w Brukseli na konferencji. Zabrali film z akcjami Żmijewskiego i przez kilka lat Polak był w Afryce wzorem skrzydłowego.

W kolejnych eliminacjach (1972) Polska zrobiła krok do przodu. Zajęła w grupie drugie miejsce, za RFN. Wyprzedziła Turcję i Albanię. Mecze eliminacyjne przypadły na początek pracy Kazimierza Górskiego i przeplatane były spotkaniami o awans do igrzysk olimpijskich. Grała ta sama drużyna o dwa różne cele. Nie po raz ostatni, ponieważ finały mistrzostw Europy rozgrywane są zawsze w roku igrzysk olimpijskich. A dopóki istniał PRL, igrzyska były ważniejsze.

Wydarzeniem eliminacji stał się mecz z Niemcami. Jesienią 1971 roku przegraliśmy na Stadionie Dziesięciolecia 1:3. Winą za porażkę obarczono debiutującego w naszej kadrze Jana Tomaszewskiego, ale był on kozłem ofiarnym mediów. Polacy nie mieli szans z Niemcami w najsilniejszym składzie, chociaż Robert Gadocha, wykorzystując błąd słynnego później Paula Breitnera, dał nam nawet prowadzenie. Dwa gole Gerda Müllera i jeden Jürgena Grabowskiego pozbawiły nas jednak złudzeń. Kazimierz Górski popełnił jeden z niewielu błędów w swojej pracy z kadrą, nie wystawiając Kazimierza Deyny. Meczem z Niemcami piękną reprezentacyjną karierę kończył obrońca Górnika Zabrze Stanisław Oślizło.

W rewanżu na hamburskim stadionie Polacy zremisowali 0:0, a niecały rok później zdobyli złoty medal olimpijski.

s.t.s.

Włochy, 5 – 10 czerwca 1968 Miasta: Florencja, Neapol, Rzym

• Jugosławia – Anglia 1:0 • Włochy – ZSRR 0:0 (po dogrywce, los dla Włochów)

O trzecie miejsce

• Anglia – ZSRR 2:0

Finał:

Rzym, 8.6., Stadio Olimpico

Włochy – Jugosławia 1:1 (0:1, 1:1, 1:1)

Bramki: dla Włoch A. Domenghini (80); dla Jugosławii D. Dżajić (39). Sędziował G. Dienst (Szwajcaria). Widzów 85 tys.

Włochy: Zoff – Burgnich, Facchetti, Guarneri, Castano – Ferrini, Juliano, Lodetti – Domenghini, Anastasi, PratiJugosławia: Pantelić – Fazlagić, Damjanović, Pavlović, Paunović – Holcer, Petković, Trivić – Musemić, Acimović, Dżajić

Mecz powtórzony

Rzym, 10.6., Stadio Olimpico

Włochy – Jugosławia 2: 0 (2: 0)

Bramki: L. Riva (12), P. Anastasi (31).

Sędziował O. de Mendebil (Hiszpania).

Widzów 50 tys.

Włochy: Zoff – Burgnich, Rosato, Guarneri, Facchetti – Salvadore, Mazzola, de Sisti – Domenghini, Anastasi, Riva Jugosławia: Pantelić – Fazlagić, Damjanović, Pavlović, Paunović – Holcer, Acimović, Trivić – Musemić, Hosić, Dżajić

Belgia, 14 – 18 czerwca 1972 Miasta: Bruksela, Antwerpia, Liege

• ZSRR – Węgry 1: 0 • RFN – Belgia 2: 1

O trzecie miejsce

• Belgia – Węgry 2:1

Finał:

Bruksela, 18.6., Astrid Park

RFN – ZSRR 3: 0 (1: 0)

Bramki: G. Müller dwie (28, 58), H. Wimmer (52). Sędziował F. Marschall (Austria).

Widzów 45 tys.

RFN: Maier – Hőttges, Schwarzenbeck, Beckenbauer, Breitner – Hoeness, Netzer, Wimmer – Heynckes, Müller. E. KremersZSRR: Rudakow – Dżodżuaszwili, Churciława, Kaplicznyj, Istomin – Kołotow, Troszkin, Bajdacznyj – Baniszewski (63, Kozinkiewicz), Końkow (46, Dołmatow), Oniszczenko

Finały w roku 1968 odbywały się w szczególnym okresie i miejscu. Ich gospodarzami były Włochy, a dwa lata wcześniej reprezentacja tego kraju przegrała sromotnie mundial w Anglii. Jej porażka z Koreą Północną stała się jedną z największych futbolowych sensacji XX wieku i nic dziwnego, że powracających do kraju piłkarzy obrzucono na lotnisku zgniłymi pomidorami.

Turniej w Anglii zakończył się sukcesem Europy. W pierwszej czwórce znalazły się tylko reprezentacje europejskie, zaczęto więc mówić (jakże niesłusznie i pochopnie), że ten stan będzie trwał latami. Z tym większym zainteresowaniem czekano na finały mistrzostw Europy, które jednak nie spełniły oczekiwań.

Pozostało 93% artykułu
SPORT I POLITYKA
Wielki zwrot w Rosji. Wysłali jasny sygnał na Zachód
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
SPORT I POLITYKA
Igrzyska w Polsce coraz bliżej? Jest miejsce, data i obietnica rewolucji
SPORT I POLITYKA
PKOl ma nowego, zagranicznego sponsora. Można się uśmiechnąć
rozmowa
Radosław Piesiewicz dla „Rzeczpospolitej”: Sławomir Nitras próbuje zniszczyć polski sport
Materiał Promocyjny
Strategia T-Mobile Polska zakładająca budowę sieci o najlepszej jakości przynosi efekty
Sport
Kontrolerzy NIK weszli do siedziby PKOl