Reklama

Syndrom Urbana

Pierwsza kolejka rewanżowa, czyli, trochę wbrew logice, wiosenna, może już być okazją do porównań. Te same pary spotykały się ze sobą przed miesiącem. Tylko w trzech przypadkach ówcześni przegrani teraz zwyciężyli – Cracovia z Jagiellonią, Ruch z Wisłą i Polonia Bytom z Piastem Gliwice. Legia ponownie wbiła Lechii trzy bramki, a GKS Bełchatów znowu wygrał z Górnikiem.

Aktualizacja: 01.12.2008 08:06 Publikacja: 01.12.2008 03:59

Wnioski są banalne – w ekstraklasie niewiele się zmienia. Spytany o to Henryk Kasperczak odpowiedział, że w porównaniu z czasami, w których on pracował w Krakowie, w ekstraklasie poprawiły się tylko boiska. Kasperczak nie chciał powiedzieć tego wprost, dał jednak do zrozumienia, że skoro piłkarze są przeciętni, to poziom meczów nie może być wysoki.

I tak to mniej więcej wygląda. W tej sytuacji niespodzianką jest zwycięstwo Ruchu nad Wisłą. Mistrzowie Polski przegrali drugi mecz z rzędu, a Paweł Brożek znów nie zdobył bramki. W dodatku Wisła nie przegrała z Legią, Lechem, Polonią czy Bełchatowem, tylko z drużynami słabszymi – najpierw z grającym pierwszy sezon w lidze Śląskiem, a teraz z Ruchem, któremu do czołówki sporo brakuje.

Oczywiście na obronę Wisły można przedstawić argument, że grała bez kontuzjowanego kapitana Arkadiusza Głowackiego i dwóch innych podstawowych piłkarzy ukaranych kartkami – Radosława Sobolewskiego i Marcina Baszczyńskiego.

Tylko jak to świadczy o kadrze mistrza Polski, skoro strata trzech zawodników, nawet tak ważnych, od razu jest odczuwalna w meczu z przeciwnikiem, mającym w składzie piłkarzy słabszych od wiślaków? Czy to też nie mówi sporo o całej lidze? Przecież przeciętny polski kibic wymieni nazwiska większości zawodników Wisły, a z graczami Ruchu będzie miał problemy.

Miernikiem poziomu ligi jest też lista najlepszych strzelców. Paweł Brożek (Wisła) może mówić o udanym roku, ale od niedawno przestał strzelać. Takesure Chinyama (Legia) zdobył dwa gole w Gdańsku, ale gdyby wykorzystał wszystkie okazje, jakie ma, byłby kandydatem do Złotego Buta. Filip Ivanovski (Polonia) w ogóle nie ma sytuacji. Nie widać go w czasie meczu, jego partnerzy rzadko mogą liczyć na rozegranie z nim piłki. Ale robi to, co do niego należy – zdobywa bramki, choć w meczu z Arku akurat mu się to nie udało.

Reklama
Reklama

Czy któryś z tych napastników mógłby zrobić karierę w lepszej lidze? Nie i dlatego grają w Polsce. Ale nie odbierajmy tej nadziei Brożkowi.

Echem w Warszawie odbiła się czwartkowa wypowiedź Jana Urbana. Trener Legii powiedział na konferencji, że nie rozumie „skąd Legia ma taki syndrom wyższości”. I wyliczył, że gdyby miała 30 tytułów krajowych, Ligę Mistrzów i dwa Puchary UEFA, to można by od niej więcej wymagać, ale na razie jest drużyną jedną z wielu. W Polsce więcej osiągnął Górnik.

No i się zaczęło. Jestem pewny, że Urban miał jak najlepsze intencje, ale żaden kibic nie lubi, kiedy trener jego ukochanego klubu daje do zrozumienia, że pracuje w miejscu, jakich wiele, bo przecież ono dla tego kibica jest szczególne. Na tym polega przywiązanie do barw, co trenerów dotyczy rzadko.

Chyba że trener się nazywa Alex Ferguson.

Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/blog/2008/12/01/stefan-szczeplek-syndrom-urbana/]blog.rp.pl[/link]

Sport
Wyróżnienie dla naszego kolegi. Janusz Pindera najlepszym dziennikarzem sportowym
Sport
Klaudia Zwolińska przerzuca tony na siłowni. Jak do sezonu przygotowuje się wicemistrzyni olimpijska
Olimpizm
Hanna Wawrowska doceniona. Polska kolebką sportowego ducha
warszawa
Ośrodek Nowa Skra w pigułce. Miasto odpowiada na pytania dotyczące inwestycji
Sport
Liga Mistrzów. Barcelona – PSG: obrońcy trofeum wygrali rzutem na taśmę
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama