[b][link=http://blog.rp.pl/blog/2009/03/05/stefan-szczeplek-gorzkie-zale/]skomentuj na blogu[/link][/b]
Nie najlepsza jest też atmosfera w Krakowie i Myślenicach, gdzie ma swoją siedzibę Tele-Fonika, czyli właściciel klubu. Wprawdzie udało się przyciągnąć nowego sponsora, który reklamuje się na koszulkach, ale kiedy trafił się kupiec na środkowego obrońcę Clebera, sprzedano go natychmiast. Brazylijczyka kupili Czeczeni, co też ma swoją wymowę.
Sprzedaż Clebera była aktem desperacji: oddajemy go, ponieważ potrzebne są pieniądze, chociaż zdajemy sobie sprawę, że bez niego możemy nie odnieść sukcesów, które w przyszłości mogą naszą sytuację poprawić.
Wyjazd Clebera to dobra wiadomość dla napastników. Skuteczność obrońcy Wisły wynikała w znacznym stopniu z jego umiejętności liczenia uzbrojonymi w kołki butami żeber przeciwników. Dla Macieja Skorży to wiadomość fatalna, ale trener Wisły nie miał w tej sprawie nic do powiedzenia. On, podobnie jak zawodnicy, jest pracownikiem najemnym, uzależnionym od swojego szefa, który podejmuje decyzje pod wpływem wianuszka życzliwych donosicieli, prześcigających się w prośbach o audiencję.
Niemal każdy klub ma swojego Bogusława Cupiała, ale są i takie, które chciałyby go mieć, wraz ze wszystkimi wadami. Arka Gdynia właśnie straciła sponsora, firmę należącą do Ryszarda Krauzego. Kryzys gospodarczy w różnych formach dotarł do klubów, oszczędności są koniecznością, czasami łączą się ze zwolnieniami lub renegocjacją umów o pracę. Tam, gdzie właściciel rozumie futbol, bierze na bok trenera i z nim rozmawia. Kogo zwolnić, kogo zostawić. Skorża chciał zostawić Clebera, bo był mu potrzebny. Ale Cupiał miał inne kalkulacje, on płaci i do niego należy ostatnie słowo.