Cztery lata Kubicy, czyli jak z BMW Sauber uchodziło powietrze

Robert Kubica w niedzielę w Abu Zabi rozstaje się z niemiecko-szwajcarskim zespołem

Publikacja: 30.10.2009 18:23

Robert Kubica

Robert Kubica

Foto: AFP

Pierwsze Grand Prix na torze w Abu Zabi, pustynnym emiracie, którego roponośne piaski pomagają szejkom ignorować globalny kryzys, będzie siedemdziesiątym i ostatnim występem BMW jako fabrycznego zespołu w Formule 1. Wyścig rozpocznie się przy świetle dziennym, a zakończy po zmroku – i zachód słońca nad malowniczym torem będzie jednocześnie symbolicznym zmierzchem niemieckiego producenta w królewskiej kategorii wyścigowej.

Przygoda fabrycznej ekipy BMW z Formułą 1 nie trwała długo i zakończyła się po pierwszym poważniejszym niepowodzeniu. Przez trzy pierwsze sezony wszystko działało jak w zegarku i ekipa pod wodzą Mario Theissena z roku na rok pięła się w górę stawki. Od regularnego zdobywania punktów poprzez wizyty na podium po pierwsze zwycięstwo w połowie sezonu 2008.

W tym roku Robert Kubica i Nick Heidfeld mieli włączyć się do walki o mistrzowskie tytuły, lecz szybko okazało się, że projektowany z myślą o systemie KERS samochód im na to nie pozwala. Zarząd BMW tłumaczył dezercję z Formuły 1 zmianą strategii promocyjnej. Trudno się jednak oprzeć wrażeniu, że gdyby biało-granatowe auta nadal jeździły w czołówce stawki, to wyścigi Grand Prix świetnie pasowałyby do korporacyjnej strategii BMW.

Wydaje się, że BMW Sauber zanurkowało w kierunku dna właśnie za sprawą działań, które bardziej przystoją globalnej korporacji, niż zespołowi wyścigowemu. Kiedy w połowie sezonu 2008 Kubica wygrał wyścig w Kanadzie, wypełniając założenia szefostwa zespołu na ten rok, wysiłki inżynierów i projektantów zostały natychmiast skierowane na rozwój przyszłorocznego samochodu – choć była szansa na mistrzowski tytuł, co zresztą udowodnił polski kierowca, niemal do końca sezonu utrzymując się w ścisłej czołówce punktacji. Mimo, że pod względem osiągów jego sprzęt, pozbawiony poprawek i unowocześnień, ustępował w drugiej części sezonu już nie tylko Ferrari i McLarenom, ale także wyścigówkom Renault czy Toyoty.

Takie podejście nie powinno mieć miejsca w Formule 1, gdzie po prostu trzeba wykorzystywać każdą nadarzającą się okazję, bo nie wiadomo, czy szansa na sukces się jeszcze kiedykolwiek powtórzy. Mówił o tym w zeszłym roku Kubica i niestety ponure proroctwa polskiego kierowcy się sprawdziły. Zamiast walki o mistrzowski tytuł, w sezonie 2009 były kompromitujące awarie i powolna jazda w ogonie stawki. Znów zawiodła strategia: najpierw postawiono na KERS, a po kilku wyścigach z niego zrezygnowano.

Tymczasem zespoły McLaren i Ferrari, które postanowiły dalej rozwijać technologię „dopalacza”, w drugiej połowie sezonu zaczęły wygrywać wyścigi – choć na początku tegorocznych zmagań byli wolniejsi nawet od BMW Sauber. Od wyznaczającej półmetek sezonu Grand Prix Wielkiej Brytanii Lewis Hamilton i Kimi Raikkonen zdobyli najwięcej punktów w całej stawce, udowadniając, że tak uznane potęgi jak McLaren i Ferrari nie poddają się nawet w pozornie beznadziejnych sytuacjach.

Tymczasem z obozu skazanego na zagładę BMW Sauber zaczęły wydobywać się przecieki, potwierdzające daleką od ideału atmosferę wewnątrz ekipy. Po najlepszym tegorocznym występie, czyli drugiej lokacie Kubicy w Grand Prix Brazylii, Polak otwarcie przyznał, że jego ekipa nie przywiozła na Interlagos odpowiednich części i samochód przez cały weekend nie miał wystarczającej przyczepności. Ze swojej strony szefostwo zespołu określiło postawę Kubicy w kwalifikacjach jako rozczarowującą – liczyli na miejsce w dwóch pierwszych rzędach na starcie, a tymczasem Polak zajął „dopiero” ósmą lokatę, samochodem bez wystarczającego docisku i jadąc w ulewnym deszczu z ustawieniami na suchy tor. Heidfeld był przedostatni...

– Niektórzy w zespole chyba spodziewali się cudów – mówił Kubica po wyścigu. Dwa tygodnie później, w Abu Zabi, Polak przyznał, że mając zapewnioną przyszłość z ekipą Renault na sezon 2010 jest w lepszej sytuacji, niż reszta zespołu.

– Nasz zespół teoretycznie na dzień dzisiejszy kończy swoją egzystencję – powiedział polski kierowca. – Być może dlatego niektórzy ludzie wolą wyłapywać tylko pozytywy, a nie przedstawiać pełny obraz tego, co dzieje się naprawdę. Dla mnie sytuacja jest podobna do tego, co było wcześniej. Musimy jednak zdać sobie sprawę, że niektórzy walczą teraz o przetrwanie.

Ze słów Kubicy wynika, że wewnątrz BMW Sauber zawsze skupiano się na pozytywach, co być może utrudniało pracę nad stałym ulepszaniem samochodu. Teraz Polak, mając już w kieszeni kontrakt z Renault, może sobie pozwolić na większą swobodę w publicznych wypowiedziach. Widać to było zresztą już po ogłoszeniu przejścia do francuskiej ekipy: – Odpowiada mi atmosfera w tym zespole, mamy też podobną mentalność zwycięzców – mówił wówczas Kubica, dając do zrozumienia, że w BMW Sauber nie czuł się najlepiej.

Zresztą początek pożegnalnego występu z ekipą, w której spędził cztery ostatnie sezony, nie zapowiada ocieplenia stosunków – podczas piątkowych treningów w Abu Zabi, zdominowanych przez kierowców McLarena, doszło do kolejnej awarii silnika w samochodzie Polaka. Kubica stracił cenny czas, potrzebny na przygotowanie samochodu do jazdy po torze, po którym nikt wcześniej nie jeździł.

Po niedzielnym wyścigu drogi Kubicy i BMW Sauber ostatecznie się rozchodzą, choć Polak musi jeszcze trochę poczekać na pierwsze jazdy w barwach swojej nowej ekipy. Testy są zakazane do końca roku kalendarzowego, a więc pierwsze sprawdziany – prawdopodobnie jeszcze za kierownicą tegorocznego Renault, wzbogaconego o pierwsze poprawki przed sezonem 2010 – odbędą się dopiero w styczniu.

Nie jest jednak wykluczone, że Kubica wcześniej zasiądzie za kierownicą samochodu Renault – francuska prasa spekuluje, że Polak jeszcze w tym sezonie być może wystartuje w rajdzie, oczywiście autem francuskiego koncernu. Za czasów współpracy z BMW coś takiego nie było możliwe, choć Kubica nigdy nie krył się z chęciami startu za kierownicą rajdówki.

[ramka][b] [link=http://www.rp.pl/artykul/384813_Zobacz_tor_z_tunelem_w_pit_stopie.html]Zobacz tor w Abu Zabi (video)[/link] [/b][/ramka]

Pierwsze Grand Prix na torze w Abu Zabi, pustynnym emiracie, którego roponośne piaski pomagają szejkom ignorować globalny kryzys, będzie siedemdziesiątym i ostatnim występem BMW jako fabrycznego zespołu w Formule 1. Wyścig rozpocznie się przy świetle dziennym, a zakończy po zmroku – i zachód słońca nad malowniczym torem będzie jednocześnie symbolicznym zmierzchem niemieckiego producenta w królewskiej kategorii wyścigowej.

Przygoda fabrycznej ekipy BMW z Formułą 1 nie trwała długo i zakończyła się po pierwszym poważniejszym niepowodzeniu. Przez trzy pierwsze sezony wszystko działało jak w zegarku i ekipa pod wodzą Mario Theissena z roku na rok pięła się w górę stawki. Od regularnego zdobywania punktów poprzez wizyty na podium po pierwsze zwycięstwo w połowie sezonu 2008.

Pozostało 87% artykułu
SPORT I POLITYKA
Wielki zwrot w Rosji. Wysłali jasny sygnał na Zachód
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity od Citibanku można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
SPORT I POLITYKA
Igrzyska w Polsce coraz bliżej? Jest miejsce, data i obietnica rewolucji
SPORT I POLITYKA
PKOl ma nowego, zagranicznego sponsora. Można się uśmiechnąć
rozmowa
Radosław Piesiewicz dla „Rzeczpospolitej”: Sławomir Nitras próbuje zniszczyć polski sport
Materiał Promocyjny
Sieć T-Mobile Polska nagrodzona przez użytkowników w prestiżowym rankingu
Sport
Kontrolerzy NIK weszli do siedziby PKOl