Reklama
Rozwiń

Prawdziwe igrzyska

USA – Kanada 5:3. Mimo porażki gospodarze nie dopuszczają myśli, że mogą nie zdobyć złota.

Publikacja: 23.02.2010 04:56

Kanadyjski bramkarz Florence Schelling

Kanadyjski bramkarz Florence Schelling

Foto: AFP

Niedzielne popołudnie, centrum Whistler, eleganckiego kurortu położonego dwie godziny jazdy autobusem na północ od Vancouver. Domy kosztują tu po kilkanaście milionów dolarów, a wynajęcie apartamentu w trakcie igrzysk nie jest na każdą kieszeń.

Nieco wyżej nad miastem, w Whistler Olympic Park, skacze Adam Małysz i biega Justyna Kowalczyk. Hokeistów tu nie ma. Grają w Vancouver i jak twierdzą nie bez racji gospodarze, tam są prawdziwe igrzyska. Złośliwi mówią, że Kanadyjczycy mają najmocniejszy zespół, ale na papierze. Były hokeista NHL Mariusz Czerkawski uważa, że mocniejsi są Amerykanie, i stawia na ich końcowy sukces. Swoich zwolenników mają też Rosjanie, Szwedzi i Finowie.

W każdej z tych drużyn aż roi się od gwiazd najsilniejszej ligi świata. Na okres igrzysk przyjaciele stają się wrogami, walczą dla swoich krajów, ale później wrócą do klubów i znów wszystko będzie po staremu. Kiedy rozpoczynał się mecz Kanada – USA, w Whistler wzięcie miały jedynie restauracje i puby, w których można było zobaczyć to spotkanie. Miało dać odpowiedź na pytanie, która z tych drużyn jest lepsza, niczego jednocześnie ostatecznie nie rozstrzygając. Zwycięzca zapewniał sobie wprawdzie automatycznie awans do ćwierćfinału, ale pokonany też nie tracił szans, by się tam znaleźć.

Kiedy w 41. sekundzie spotkania Brian Rafalski, obrońca Detroit Red Wings, zdobywa prowadzenie dla USA, kolorowy tłum wypełniający centrum Whistler milknie. Kibice amerykańscy są w mniejszości, ale mają swoje pięć minut. Wkrótce cichną, bo Eric Staal strzela na 1:1. Wysoki (191 cm), dobrze zbudowany (93 kg) napastnik Carolina Hurricanes ma trzech braci, którzy też grają w NHL w amerykańskich klubach. Jordan w Pittsburgh Penguins, Marc w New York Rangers, a Jared w Phoenix Coyotes.

Młodzi ludzie siedzą na ziemi, choć temperatura wieczorem spada poniżej zera. Wiele par ogląda mecz, przytulając się do siebie. On wpatrzony w ekran, ona w niego. A emocje są coraz większe. Mecz jest zadziorny, pełen błyskawicznych zwrotów akcji. Gospodarze znów milkną, bo Rafalski, amerykański hokeista polskiego pochodzenia, raz jeszcze wygrywa pojedynek z Martinem Brodeurem, bramkarzem Kanadyjczyków.

Gol za gol, cios za cios, bodiczek za bodiczek. Obie drużyny walczą jak o życie, ale bez fauli, wykluczeń jest niewiele. Kanadyjczyk Dany Heatley z San Jose Sharks wyrównuje pod koniec drugiej tercji. Potem znów prowadzą Amerykanie (3:2) po strzale Chrisa Drury’ego. Operatorzy telewizji korzystają z okazji, wchodzą z kamerami w tłum, filmują kibiców. Gdy Jamie Langenbrunner powiększa przewagę Amerykanów, na twarzach kanadyjskich kibiców maluje się rozpacz. Robi się niebezpiecznie, Kanada przegrywa 2:4. Jakiś szalony amerykański turysta w krótkich spodenkach, owinięty w narodową flagę, próbuje prowokować Kanadyjczyków, ale ci się tylko śmieją.

W ostatnich minutach gospodarze grają jak natchnieni, a Sidney Crosby, zdobywając kontaktową bramkę (3:4), potwierdza, że nieprzypadkowo uważany jest w ojczyźnie za następcę Wayne’a Gretzky’ego. Akcja pomiędzy Keithem Duncanem a Rickiem Nashem jest koronkowa, Crosby tylko przystawia kij tam, gdzie trzeba. Ale tym razem szczęśliwego dla Kanady zakończenia nie będzie.

Trener Mike Babcock wycofa w ostatniej minucie bramkarza, ale niczego w ten sposób nie osiągnie. Wprost przeciwnie: 45 sekund przed końcem meczu Amerykanin Ryan Kessler pośle krążek do pustej bramki. To on mówił przed spotkaniem o rywalach: – Nienawidzę ich, przyjemnie byłoby ich znokautować. I zrobił to w Vancouver, gdzie na co dzień zdobywa gole dla miejscowych Canucks.

Kibice szybko zapominają i o porażce, i o zwycięstwie. Wchodzą do najbliższego pubu, zamawiają dzban piwa za 20 dolarów i myślą o następnym meczu. Kanada, by zagrać w ćwierćfinale, musi wygrać z Niemcami. Amerykanie już tam są.

Wyniki

Grupa A: • Kanada - USA 3:5 (1:2, 1:1, 1:2)

Grupa B: • Rosja - Czechy 4:2 (1:1, 1:9, 2:1)

Grupa C: • Szwecja - Finlandia 3:0 (1:0, 2:0, 0:0)

Końcowa tabela: 1. USA 3 9 14:5; 2. Szwecja 3 9 9:2; 3. Rosja 3 7 13:6; 4. Finlandia 3 6 10:4; 5. Czechy 3 6 10:7; 6. Kanada 3 5 14:7; 7. Słowacja 3 5 9:4; 8. Szwajcaria 3 3 8:10; 9. Białoruś 3 3 8:12; 10. Norwegia 3 1 5:19; 11. Niemcy 3 0 3:12; 12. Łotwa 3 0 4:19. Bezpośredni awans do ćwierćfinału zapewniły sobie USA, Szwecja, Rosja i Finlandia.

Pary play off o prawo gry w 1/4 finału: • Czechy - Łotwa • Kanada - Niemcy • Słowacja - Norwegia • Szwajcaria - Białoruś.

Niedzielne popołudnie, centrum Whistler, eleganckiego kurortu położonego dwie godziny jazdy autobusem na północ od Vancouver. Domy kosztują tu po kilkanaście milionów dolarów, a wynajęcie apartamentu w trakcie igrzysk nie jest na każdą kieszeń.

Nieco wyżej nad miastem, w Whistler Olympic Park, skacze Adam Małysz i biega Justyna Kowalczyk. Hokeistów tu nie ma. Grają w Vancouver i jak twierdzą nie bez racji gospodarze, tam są prawdziwe igrzyska. Złośliwi mówią, że Kanadyjczycy mają najmocniejszy zespół, ale na papierze. Były hokeista NHL Mariusz Czerkawski uważa, że mocniejsi są Amerykanie, i stawia na ich końcowy sukces. Swoich zwolenników mają też Rosjanie, Szwedzi i Finowie.

Pozostało jeszcze 83% artykułu
Sport
Prezydent podjął decyzję w sprawie ustawy o sporcie. Oburzenie ministra
Sport
Ekstraklasa: Liga rośnie na trybunach
Sport
Aleksandra Król-Walas: Medal olimpijski moim marzeniem
SPORT I POLITYKA
Ile tak naprawdę może zarobić Andrzej Duda w MKOl?
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Sport
Andrzej Duda w MKOl? Maja Włoszczowska zabrała głos
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku