Jestem lepszym piłkarzem

Rozmowa „Rz”: Robert Lewandowski, o dyskusjach z trenerami, szybkim dorastaniu i Manuelu Arboledzie

Publikacja: 26.07.2011 02:18

Jestem lepszym piłkarzem

Foto: ROL

Oglądał pan finał Copa America? Paragwajczyk Lucas Barrios – pana konkurent do gry w ataku – zakończył mecz z poważną kontuzją.

Robert Lewandowski:

Mam nadzieję, że nie jest poważna. Finał oglądałem tylko do stanu 2:0 dla Urugwaju, kiedy Lucasa nie było jeszcze na boisku. Kontuzji nie życzę żadnemu rywalowi, a co dopiero koledze z drużyny. Ale to, że wyjechał na Copa America, było dla mnie dobre, bo mogłem rozpocząć sezon w pierwszym składzie.

Po ośmiu golach w poprzednim sezonie trener Juergen Klopp pogratulował panu udanego sezonu, Franciszek Smuda po tym, gdy skrytykował pan system gry reprezentacji, zalecił panu wykorzystywanie takich sytuacji jak w meczu z Grecją...

Bez sensu tak sobie odpowiadać w gazetach. Zresztą ta sytuacja w meczu z Grecją to nie była po jakimś wypracowanym schemacie. Ale to nieważne. Kiedy Barrios w poprzednim sezonie nie strzelił gola w pięciu meczach, Klopp ciągle powtarzał mu, że to chwilowe. I rzeczywiście, jak Lucas się przełamał, to później znowu regularnie zdobywał bramki. Dla piłkarza takie zaufanie jest bardzo ważne. Lepiej, kiedy trener rozmawia z zawodnikami, powie, że nic się nie stało, że wie, na co kogo stać, albo zasugeruje, jak poprawić jakiś element. To lepsze niż docinki, każdy piłkarz potwierdzi. Atmosfera w drużynie jest ważna, jak w każdej innej pracy. Pewność siebie pozwala później na większe ryzyko.

A pan w Borussii czuje się już pewniej?

Ten sezon będzie dla mnie trudniejszy, ale rzeczywiście czuję się pewniej. Opanowałem już trochę język niemiecki, przeszedłem dużo lepsze przygotowania niż rok temu, sam to czuję. Mam więc nadzieję, że jestem lepszym piłkarzem i będzie to widać na boisku. To inna liga, inne treningi, potrzebowałem czasu na aklimatyzację. Poza tym w Lechu byłem jedynym napastnikiem, a tu jest ciągła rywalizacja. Nawet jeśli czasem się ją przegrywa, da to w przyszłości większe efekty.

Czuje pan, że razem z Łukaszem Piszczkiem i Kubą Błaszczykowskim tworzycie przyczółek polskiej piłki w lepszym, europejskim futbolu?

Z ekstraklasy wyjeżdża coraz więcej piłkarzy i nie ma co się oszukiwać – ligi na Zachodzie są dużo silniejsze. I to właśnie my musimy pociągnąć reprezentację. Nie ma takiej możliwości, żeby przyjechać na zgrupowanie kadry i powiedzieć, że odpowiedzialność mnie nie interesuje, a chcę sobie tylko pograć. Jest nam łatwiej, bo w drużynie nie ma wielu piłkarzy, którzy mają po 50 występów w drużynie narodowej. To znak, że mamy dużo do zrobienia.

Macie wpływ na taktykę, rozmawiacie z trenerem Smudą, że nie zawsze opłaca się stawiać na atak?

Nie wiem, jak wyglądają rozmowy ze Smudą, jest rada drużyny i mam nadzieję, że o naszych sprawach informuje selekcjonera. Trener powinien rozmawiać z piłkarzami i ich słuchać, wiedzieć, co im nie pasuje. To normalna rzecz. Jeśli piłkarz w klubie gra dobrze, a w kadrze na jakiejś pozycji czuje się zagubiony, to znak dla trenera.

A co panu nie pasuje w kadrze?

Wszystko jest w porządku, rozmowy to normalna rzecz. Chodzi o zwykłe sugestie: „Trenerze, może zróbmy to tak? Może tak lepiej będzie wyglądało?". W Lechu ze Smudą pod tym względem było ciężko. Albo może ja jeszcze byłem młody, więc inaczej to postrzegałem. Teraz trener się zmienił, wysłuchuje naszych uwag, ale czy coś zmieni, to już zależy tylko od niego.

Co ma zmienić?

Z Francją zagraliśmy już przyzwoicie taktycznie. W niektórych sytuacjach zabrakło może konsekwencji albo siły, bo to było ostatnie spotkanie w sezonie. Smuda ma jednak problem, nie pamiętam dwóch meczów z rzędu z taką samą linią obrony, ciągle coś się zmienia wśród stoperów, są jakieś kontuzje. A przecież jak obrona jest poukładana, można więcej zaryzykować w ataku.

To prawda, że w Lechu nie lubi się Manuela Arboledy?

Manuel był ciężkim typem, jeśli chodzi o pozaboiskowe sprawy. Nie miałem z nim problemów, ale czasem trzeba było go utemperować, bo przy trenerze w szatni mówił nam, że tylko on w tej drużynie jest dobry, a reszta nie. To było chamskie. Teraz nagonka na Arboledę dotyczy jednak czegoś innego. Sam gra twardo, ale gdy ktoś gra tak samo, nagle mięknie. Ciągle też dyskutuje z sędziami. Zauważyłem to dopiero, oglądając mecze Lecha w telewizji, już po wyjeździe do Dortmundu. O grze Arboledy w reprezentacji na razie nie ma co mówić, bo przecież ciągle nie dostał paszportu. Nie wiem, czy zostanie zaakceptowany.

Smuda mówi, że to Arboleda zrobił z pana napastnika.

Pierwsze pół roku w Lechu było ciężkie. Smuda na treningach nie gwizdał fauli Manuela, a ja się zastanawiałem, o co chodzi. Później pomyślałem, że może tak trzeba, no i stosując takie same metody, walczyliśmy o górne piłki. To była niezła szkoła.

Osiem goli w Bundeslidze to dobry wynik jak na debiutanta, ile planuje pan bramek w tym  sezonie?

Trener Klopp powiedział mi, że stać mnie na 20 bramek. Gdybym wykorzystał wszystkie okazje z poprzedniego sezonu, też pewnie byłoby 15.

Kto ma większe poczucie humoru: Klopp czy Smuda?

Nie wiem, czy można powiedzieć, że Smuda ma poczucie humoru. To inny człowiek, dużo starszy od Kloppa, więc też poważniejszy.

—rozmawiał w Dortmundzie Michał Kołodziejczyk

Sport
Wybitni sportowcy wyróżnieni nagrodami Herosi WP 2025
Sport
Rafał Sonik z pomocą influencerów walczy z hejtem. 8 tysięcy uczniów na rekordowej lekcji
doping
Witold Bańka jedynym kandydatem na szefa WADA
Materiał Partnera
Herosi stoją nie tylko na podium
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Sport
Sportowcy spotkali się z Andrzejem Dudą. Chodzi o ustawę o sporcie