Według najnowszych obliczeń za igrzyska 2012, które odbędą się w dniach 27 lipca – 12 sierpnia trzeba zapłacić ponad 11 mld funtów, czyli ok. 17,5 mld dolarów. Zaledwie siedem lat temu, gdy Londyn zdobywał prawo organizacji imprezy, planowany budżet był ponaddwukrotnie mniejszy.
Kwota musi robić wrażenie, chociaż Brytyjczykom tłumaczy się, że to i tak znacznie mniej, niż wydali Chińczycy na igrzyska w Pekinie (2008). Ile tam wydano naprawdę, nie wiadomo. Szacunki mówią nawet o 44 mld dolarów, choć oficjalny komunikat rządowej kontroli kończy się stwierdzeniem, że przyniosły krajowi zysk 176 mln dol. i „nie były najdroższe w historii".
Wiadomo, że Greków olimpijska fiesta w 2004 roku kosztowała 11 mld dolarów, też dwa razy więcej, niż zakładali. Złośliwi twierdzą, że igrzyska w Atenach były katalizatorem greckiego kryzysu, ale w skali obecnego publicznego długu Grecji tamte wydatki były jednak niewielkie.
Tak jak u poprzedników większość kosztów igrzysk w Londynie jest pokrywana z funduszy publicznych i nie ma cudów: dając miliardy na największe widowisko sportowe na świecie, rząd brytyjski musiał ciąć koszty w innych dziedzinach. Dwie trzecie pieniędzy publicznych pochodzi z rządowej dotacji centralnej, 23 procent zapewniają wpływy z loterii narodowej, pozostałe 10 procent kosztów wzięły na siebie władze Londynu.
Zdecydowanie najwięcej publicznych pieniędzy pochłonęło przekształcenie zaniedbanego wschodniego Londynu w Park Olimpijski oraz zapewnienie bezpieczeństwa. Kwotę na te cele szacuje się na 9,3 mld funtów (14,61 mld dolarów).