Wembley podziwiał kobiety

W finale olimpijskiego turnieju Amerykanki wygrały z Japonkami 2:1. Piłkarski rekord frekwencji na igrzyskach pobity

Publikacja: 10.08.2012 02:12

Zawodniczki z USA świętują medal

Zawodniczki z USA świętują medal

Foto: AFP

Jest w kobiecym futbolu coś z magii, o której mówią starsi kibice piłki nożnej. Ci, którzy tęsknią za czasami Kazimierza Deyny, Johana Cryuffa i Pelego, kiedy grało się dostojnie, było dużo miejsca, nikt się nie spieszył, można było kręcić kółeczka i cmokać po mierzonych zagraniach na 40 metrów, a taktyka nie wiązała piękna.

W Londynie ponad 80 tysięcy ludzi pobiło wczoraj olimpijski rekord frekwencji na meczu piłkarskim. Wembley wypełniło się dla kobiet, które zdecydowanie na to zasłużyły. Na trybunach nie usiedli wcale futbolowi laicy, bo wiedzieli, kim jest Sepp Blatter i że trzeba na niego buczeć. Dobrej piłki nie zabrakło. Amerykanki objęły prowadzenie już w ósmej minucie, kiedy Carli Lloyd wykorzystała świetne podanie Alex Morgan. Lloyd, bohaterka igrzysk w Pekinie, informuje na swojej stronie internetowej, że lubi Leo Messiego, Xaviego i Andresa Iniestę.

Gra tak, że bez problemu poradziłaby sobie w większości klubów ekstraklasy. Przyspieszenie, strzał, orientacja na boisku. Ta, która podawała – Morgan, powinna przyciągać kibiców na stadiony nie tylko dlatego, że jest bardzo szybka. Urodą obala wszystkie stereotypy o brzydkich piłkarkach.

Wczorajszy mecz był rewanżem za ubiegłoroczny finał mistrzostw świata, który po dogrywkach skończył się remisem 2:2, a Japonki pokonały Amerykanki w rzutach karnych.

Siedem reprezentantek USA nie ma przynależności klubowej. To podobno normalne. Amerykański dziennikarz tłumaczył, że tamtejsze piłkarki trenują głównie na obozach reprezentacji, bo liga zawiesiła rozgrywki.

Szokujący fakt  to wzrost Japonek. Najlepsza na boisku, szybka jak strzała Shinobu Ohno ma 154 cm. Dwie jej koleżanki mierzą po 157 cm, najwyższa jest Saki Kumagai, która jako jedyna w zespole przekroczyła barierę 170 – o centymetr.

Siłą Japonii są pasja i szybkość, Amerykanki były natomiast lepiej zorganizowane taktycznie. Wykorzystały to, że rywalki, dążąc do wyrównania, zapomniały o obronie, Lloyd pomknęła na bramkę przez pół boiska i oddała strzał z siłą Roberto Carlosa.

Po dziesięciu minutach bramką odpowiedziała Yuki Ogimi, ale to wszystko, na co Japonki było tego wieczora stać. W ostatniej akcji zatrzymała je bramkarka Hope Solo, też piękna, co nie uszło uwadze kibiców. Kilku z nich próbowało jej się nawet oświadczyć. „Forget him, make me Mr. Solo", prosili z transparentów. Do Solo należy rekord, w barwach reprezentacji nie puściła gola przez ponad tysiąc minut.

Amerykanki pierwszy raz zdobyły mistrzostwo świata w roku 1991. Powtórzyły sukces osiem lat później. Finałowy mecz z Chinami w Pasadenie oglądało 99 tysięcy ludzi. Amerykanki wygrały też trzy z czterech turniejów na igrzyskach olimpijskich – w Atlancie, Atenach i Pekinie. W Sydney też dotarły do finału, ale przegrały z Norwegią. Teraz znów są najlepsze.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora, m.kolodziejczyk@rp.pl

—Michał Kołodziejczyk z Londynu

Finał: USA – Japonia 2:1 (1:0)

Bramki dla USA: C. Lloyd (7, 53); dla Japonii Y. Ogimi (62). Sędziowała B. Steinhaus (Niemcy). Stadion Wembley. Widzów 80 203.

Mecz o brązowy medal: Kanada – Francja 1:0 (0:0). Bramka: D. Matheson (90+2).

Jest w kobiecym futbolu coś z magii, o której mówią starsi kibice piłki nożnej. Ci, którzy tęsknią za czasami Kazimierza Deyny, Johana Cryuffa i Pelego, kiedy grało się dostojnie, było dużo miejsca, nikt się nie spieszył, można było kręcić kółeczka i cmokać po mierzonych zagraniach na 40 metrów, a taktyka nie wiązała piękna.

W Londynie ponad 80 tysięcy ludzi pobiło wczoraj olimpijski rekord frekwencji na meczu piłkarskim. Wembley wypełniło się dla kobiet, które zdecydowanie na to zasłużyły. Na trybunach nie usiedli wcale futbolowi laicy, bo wiedzieli, kim jest Sepp Blatter i że trzeba na niego buczeć. Dobrej piłki nie zabrakło. Amerykanki objęły prowadzenie już w ósmej minucie, kiedy Carli Lloyd wykorzystała świetne podanie Alex Morgan. Lloyd, bohaterka igrzysk w Pekinie, informuje na swojej stronie internetowej, że lubi Leo Messiego, Xaviego i Andresa Iniestę.

Sport
Andrzej Duda i Międzynarodowy Komitet Olimpijski. Czy to w ogóle możliwe?
Sport
Putin chciał zorganizować własne igrzyska. Rosja odwołuje swoje plany
Sport
Narendra Modi marzy o igrzyskach. Pójdzie na starcie z Arabią Saudyjską i Katarem?
Sport
Plebiscyt na Najlepszego Sportowca Polski. Poznaliśmy nominowanych
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Sport
Zmarł Michał Dąbrowski, reprezentant Polski w szermierce na wózkach, medalista z Paryża
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska