Naszym celem jest Europa

Jan Urban, trener piłkarzy Legii Warszawa, o lidze i finansowych kłopotach, których można było się spodziewać

Aktualizacja: 19.11.2012 23:57 Publikacja: 19.11.2012 23:56

Po waszym zwycięstwie 3:1 w Poznaniu prasa pisze: „Tak grają mistrzowie". Zgadza się pan?

Jan Urban:

Naszym celem jest mistrzostwo, nie uciekamy przed takimi deklaracjami. Wiem jednak, jak bardzo nasza liga jest wyrównana i co się jeszcze może zdarzyć. Czasami kontuzja nawet jednego piłkarza wszystko zmienia. Czy udałoby nam się strzelić trzy gole Lechowi, gdyby zdrowy był Manuel Arboleda?  Jeśli w Legii urazy zaczęliby leczyć piłkarze ofensywni, bardzo szybko moglibyśmy stracić przewagę w tabeli. W ekstraklasie różnice pomiędzy drużynami są bardzo małe, nie sugerujmy się budżetami. To, że ktoś ma 60 milionów, a inny 15, o niczym nie świadczy.

Pana Legia wyrobiła już sobie markę?

Legia to firma najwyższej klasy na rynku polskim, ale naszym celem jest większa rozpoznawalność w Europie. Chcemy, by mówili o nas kibice, a do tego wiedzie droga tylko przez europejskie puchary. Wystarczy co roku awansować do fazy grupowej Ligi Europejskiej czy Ligi Mistrzów i tyle. O czymś więcej przez najbliższe dziesięć lat możemy zapomnieć. Chyba że trafi się jakiś oligarcha albo szejk.

Pana piłkarze dostali zaległe pensje tuż przed meczem z Lechem, ale wiadomo, że pod koniec roku problemy wrócą.

Spodziewałem się tego, podobna sytuacja miała miejsce w poprzednim sezonie. Nie sprzedaliśmy nikogo, nie awansowaliśmy do Ligi Europejskiej, a przy takim budżecie, jak ma Legia, to strata naprawdę dużych środków. Liczyłem się z tym, że będą trudności z budżetem.

Godzi się pan ze sprzedażą kilku piłkarzy zimą?

To żadna tajemnica, mamy do załatania dziurę i najszybszą drogą jest sprzedaż zawodnika. Pytanie tylko, czy pojawią się atrakcyjne oferty. W Europie jest kryzys, może nikt się nie zgłosić i trzeba będzie sprzedać trzech zawodników po niższej cenie. To dobre dla księgowego, złe dla drużyny. Pieniądze nie są tylko naszym problemem, nie sądzę, żeby w ekstraklasie ktoś wzmacniał się zimą.

Rok temu odeszli Ariel Borysiuk, Maciej Rybus i Marcin Komorowski. Dlatego nie udało się wywalczyć mistrzostwa?

Na pewno była to jedna z przyczyn. Legia straciła trzech podstawowych zawodników. Chociaż jednocześnie z tymi piłkarzami nie była pierwsza w tabeli, a bez nich – tak. To wszystko jest bardzo pogmatwane. Liga się wyrównała, ale w dół. Mistrz Polski Śląsk schodził z boiska pokonany aż osiem razy, więc w tamtym roku mistrzostwo wcale nie było takie drogie.

Ma pan w kadrze jednego napastnika. Drży pan o zdrowie Danijela Ljuboi?

To prawda, w drużynie, która chce wygrać rozgrywki, taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. Nie mam alternatywy, chociaż dla mnie także Ljuboja nie jest prawdziwym napastnikiem. Widziałem go za plecami Marka Saganowskiego. Danijel gra jednak dobrze, strzela gole i gdyby nie on, na boisku byłaby pełna improwizacja.

Jak wygląda sytuacja Marka Saganowskiego?

Nic nowego się nie dzieje, wszystko w rękach kardiologów. Wysyłamy wyniki badań i czekamy na opinie. Gdyby teraz Marek wrócił do treningów i tak jesienią już by nie zagrał, bo ma za duże zaległości. Życzymy mu zdrowia, ale musieliśmy się przyzwyczaić do tego, że nam nie pomoże. Nie jestem zwolennikiem kupowania zawodników zimą, rzadko można znaleźć kogoś konkretnego. Szansę daje nam kryzys, może ktoś przyjdzie, bo straci klub, bo rozwiąże kontrakt za porozumieniem stron. Zobaczymy.

Ekstraklasa stawia na młodzież z biedy?

Między innymi z biedy, ale są też efekty pracy w szkółkach, akademiach. Naprawdę mamy świetnie zorganizowane struktury szkolenia młodych zawodników. Ale czasami zdarza się trzech utalentowanych zawodników z jednego rocznika, a potem przez dwa lata jest posucha. Mam doświadczenie z Osasuny Pampeluna, tam młodzież szkoli się świetnie. W ostatnich latach klub zarobił dużo pieniędzy na transferach, oparty jest na nich cały budżet.

Mówił pan o napastnikach, ale Legia najbardziej kuleje w obronie. Spodziewał się pan takiej zniżki formy Michała Żewłakowa?

Nie będzie z roku na rok lepszy i szybszy, ale jest kapitanem, prawdziwym zawodowcem. Ma do odegrania swoją rolę także w szatni. Podobnie jest z Tomkiem Kiełbowiczem, który w ogóle nie gra, ale pomaga zespołowi. W defensywie mamy problem od początku sezonu, tracimy gole po błędach. Mamy olbrzymie możliwości w ataku, ale dobry zawodnik atakujący rzadko potrafi bronić. Na szczęście na razie strzelamy więcej goli niż przeciwnik, odrabiamy straty.

Wrócił pan do Legii i znowu jest cisza na trybunach.

Jest nam przykro, zwłaszcza po takim meczu jak w Poznaniu, gdzie widzieliśmy, w jakiej atmosferze można grać. Dla mnie to trudne do zrozumienia, chcielibyśmy cieszyć się ze zwycięstw przy pełnych trybunach, bez kibiców liga dużo traci. Jednak protesty mają miejsce nie tylko w Legii, w wielu klubach jest podobnie. Aż trudno się w tym połapać.

Widać koniec konfliktu, prowadzone są jakieś rozmowy?

Za pierwszym razem negocjatorów było kilkunastu – ze świata sportu, kultury, polityki. Teraz  nie słyszałem, by ktoś proponował pomoc.

Sport
Wybitni sportowcy wyróżnieni nagrodami Herosi WP 2025
Sport
Rafał Sonik z pomocą influencerów walczy z hejtem. 8 tysięcy uczniów na rekordowej lekcji
doping
Witold Bańka jedynym kandydatem na szefa WADA
Materiał Partnera
Herosi stoją nie tylko na podium
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Sport
Sportowcy spotkali się z Andrzejem Dudą. Chodzi o ustawę o sporcie