Reklama

Tomasz Hopfer: samotność średniodystansowca

30 lat temu, 10 grudnia 1982 roku, w wieku 47 lat zmarł Tomasz Hopfer, dziennikarz sportowy

Publikacja: 10.12.2012 00:01

Tekst z archiwum "Rzeczpospolitej"

Do telewizji trafił w 1969 roku. Pierwszy poważniejszy sprawdzian stanowiła obsługa mityngu im. Janusza Kusocińskiego. Zawody komentował razem z innym dziennikarskim żółtodziobem - Wiesławem Johannem, później gwiazdą palestry. Sprawozdanie oceniono pozytywnie, chociaż Hopfera zżerała trema. Nigdy się jej nie pozbył. "Wiedział, jak udawać naturalność. Ekran uskrzydlał Tomka, a zarazem krańcowo go eksploatował" - wspominał Mariusz Walter.

"Nie potrafił faulować. Dziwił się, że można przez całe życie iść, mając tylko łokcie i plecy. Nie potrzebował ich, bo miał talent, osobowość, wiedzę, szacunek dla pracy i przyjaźni. Stał się obiektem ataków, gdyż pracował wśród ludzi pozbawionych skrupułów. Był samotnym średniodystansowcem" - uważał telewizyjny zwierzchnik, Jerzy Ambroziewicz. Hopfer świetnie radził sobie w roli konferansjera "Studia 2" - sztandarowego programu lat siedemdziesiątych.

Był też niestrudzonym animatorem biegania. Sam truchtał regularnie po Lasku Bielańskim i wpadł na pomysł spopularyzowania tej formy rekreacji za pośrednictwem szklanego ekranu. Tak powstał cykl: "Bieg po zdrowie", przekształcony później w serię "Biegaj razem z nami". Z inicjatywy Hopfera zorganizowano w Warszawie Maraton Pokoju.

Nominacja na szefa redakcji sportowej TVP go zaskoczyła. Nie palił się do objęcia tego stanowiska, ponieważ wiązało się ono raczej z urzędowaniem niż dziennikarstwem. Nie potrafił długo wysiedzieć za biurkiem. Był zbyt wrażliwy, by rozstrzygać spory, których na początku lat osiemdziesiątych nie brakowało. Po kilku miesiącach złożył dymisję i powrócił na etat szeregowego dziennikarza. Sądził, że będzie mógł wrócić do ukochanej publicystyki. Jego filmy: "Polacy na Wembley", "Tytani" i "Jutro finał", należą przecież do kanonu sportowego dokumentu. Na przeszkodzie stanęła choroba. Do dolegliwości gastrycznych doszły nerwice i depresje. Coraz częściej przebywał na zwolnieniach.

Reklama
Reklama

Po wprowadzeniu stanu wojennego wykorzystał zaległy urlop. Zarazem rozpoczął starania o rentę. 15 października 1982 wykorzystał całkowicie zasiłek chorobowy i otrzymał pismo z umundurowanych kadr TVP: "Zwalniam obywatela ze służby w jednostce zmilitaryzowanej - Komitecie do Spraw Radia i Telewizji. Jednocześnie rozwiązuję z obywatelem umowę o pracę". Dwa miesiące później spoczął na Powązkach. Miał 47 lat.

Sport
Wyróżnienie dla naszego kolegi. Janusz Pindera najlepszym dziennikarzem sportowym
Sport
Klaudia Zwolińska przerzuca tony na siłowni. Jak do sezonu przygotowuje się wicemistrzyni olimpijska
Olimpizm
Hanna Wawrowska doceniona. Polska kolebką sportowego ducha
warszawa
Ośrodek Nowa Skra w pigułce. Miasto odpowiada na pytania dotyczące inwestycji
Sport
Liga Mistrzów. Barcelona – PSG: obrońcy trofeum wygrali rzutem na taśmę
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama