Nie patrzy w oczy

Magnus Carlsen zagra o mistrzostwo świata. Pora na młodego geniusza?

Publikacja: 06.04.2013 01:03

Magnus Carlsen: Lubię grać z człowiekiem, nie z maszyną

Magnus Carlsen: Lubię grać z człowiekiem, nie z maszyną

Foto: Corbis

Londyński turniej ósemki pretendentów Carlsen wygrał pięknie, choć nie bez nerwów, bo zmęczony stracił ostatnią partię i musiał czekać na wynik Władymira Kramnika. Rosjanin też przegrał, więc decydowała liczba zwycięstw – i w tej klasyfikacji Norweg był liderem i to on zagra o tytuł z Hindusem Viswanathanem Anandem.

Jak większość wielkich szachistów Carlsen jest trochę nie z tego świata, ale bez przesady. Tytuł arcymistrza zdobył jako 13-letni chłopiec. Dwa lata później zajmował obiecujące 63. miejsce w rankingu światowym, ale jeszcze wtedy wcale nie było pewne, że wkrótce zagrozi znanym arcymistrzom.

Ale przyspieszył. Dziwiono się, bo Norwegia, ze swoimi 5 milionami mieszkańców, to nigdy nie był inkubator szachowych talentów. Przepowiednię, że będzie mistrzem, Carlsen usłyszał jednak z ważnych ust: Ananda i Garriego Kasparowa, który później został jego konsultantem.

Nie wygląda na przejętego tymi opiniami. Nie lubi porównań ze sławami. Zawsze był cichy, mówi mało i spokojnie, dziennikarze zauważyli, że niechętnie patrzy rozmówcom w oczy. Ktoś wspominał o cechach autystycznych.

Nie był jedynym, któremu przepowiadano piękną przyszłość. Wspomagani przez moc współczesnych komputerów pojawili się przecież Siergiej Kariakin z Ukrainy – najmłodszy arcymistrz w historii szachów (12 lat i 7 miesięcy) – i Hindus Parimarjan Negi, też zdolny od małego. Przez minione dwie dekady na świecie było kilkunastu szachistów, którzy poprawili stary, wydawało się niezwykły rekord Bobby'ego Fischera, który 45 lat temu zostawał arcymistrzem jako 15-latek.

Magnus Carlsen wyróżniał się jednak czymś szczególnym – niezwykły był i jest styl jego gry i zimna krew przy szachownicy. Już jako ośmioletni dzieciak wolał grać w taktycznie skomplikowanych pozycjach, umiał doprowadzać do sytuacji, gdy sam czuł się komfortowo, a rywale, nawet znakomici, gubili się w zawiłościach partii. – Lubię grać z człowiekiem, nie z maszyną – powtarza.

Nie jest z tych, którzy godzinami przeżywają porażkę. – Zdecydowanie bardziej się złościłem, gdy przegrywałem z siostrami w Monopoly – mówił. Siostry ma trzy, dwie młodsze: Ingrid i Signe, Ellen jest najstarsza. Ingrid wspominała, że wściekał się tak, że się trochę bały.

Pochodzi z porządnej norweskiej rodziny spod Oslo. Trudno znaleźć rysy w tym obrazku. Ojciec Henrik – konsultant technologiczny do wynajęcia, którego tryb pracy pozwalał na długie podróże z synem. Mama Sigrun – inżynier chemii. Oboje aktywni życiowo, twardo stąpający po ziemi.

Z szachami było tak, że ojciec uczył starszą dwójkę gry, bo sam był całkiem dobrym zawodnikiem. Ellen i Magnus mieli wtedy sześć i pięć lat, ale oboje nie wykazywali wielkich chęci do analiz końcówek i przesuwania pionków. Ale trzy lata później Ellen zaczęła grać na poważnie, więc brat też, dlatego, że chciał ją pokonać. Doszło w końcu do tego, że wygrał pierwszą partię.  – Smutną częścią tej opowieści jest to, że córka rzuciła wtedy szachy na cztery lata – powiedział Henrik Carlsen.

Syn się uzależnił. Rok po wygraniu turnieju dziecięcego wygrał pierwszy turniej dla dorosłych. Studiował grę u norweskiego arcymistrza Simena Agdesteina, ale szybko prześcignął nauczyciela i zaczął przygotowywać się na własną rękę. Zobaczył także, że szachy to praca – 200 dni w roku poza domem, ale i 250 tys. dolarów zarobków rocznie, czyli więcej od ojca – miał wtedy 17 lat. Teraz ma dochody liczone w milionach.

– Takie życiowe przyspieszenia to u niego normalna sprawa. Zawsze jak się czymś interesował, tak właśnie działał. Raczej nie zdaje sobie z tego sprawy, to wrodzona cecha – twierdzi ojciec. Gdy Magnus miał cztery lata, potrafił przez sześć godzin bez przerwy budować pociąg z klocków Lego. Wysłany do łóżka, pół godziny później dalej siedział w ciemnościach, wpatrując się w przestrzeń. – Oj, pomyślałem, tego skupienia jest w nim za dużo – wspominał ojciec.

Rodzice nie poszli z synem do lekarzy na testy rozwojowe, bo przystosowanie socjalne chłopca nie budziło niepokoju. Zdaniem ojca Magnus ma wszystkie cechy normalnego człowieka, choć wykazuje także pewne odstępstwa od norm.

Jedną z tych dziwnych cech jest to, że nigdy nie przepadał za konwencjonalną nauką. Chodził kiedyś do szkoły dla wybitnie uzdolnionych sportowców, z częstymi zajęciami przez Internet. Wybrał język norweski, norweskie dialekty i historię współczesną. Kiedy go spytano, czy coś wynosi z lekcji, odpowiedział: – Nie, nie bardzo. Z pewnością lepiej bawię się sam.

Rodzice to rozumieli. Zabrali Magnusa i starszą siostrę ze szkoły i przez rok wozili po Europie, pokazując im muzea, sławne miejsca, ale też odpoczywali trzy tygodnie na plaży na Krecie.

W grudniu 2012 roku, gdy skończył 22 lata i już dobrze wiedziano, że jest szachowym geniuszem, potwierdził to, bijąc po raz pierwszy rankingowy rekord świata – wedle klasyfikacji Elo jego siła gry wyniosła 2861 punktów, Kasparow w lipcu 1999 roku miał 2851. Nawet jeśli ranking Elo ma cechy, które każą mówić o tzw. inflacji punktów, to wynik był niezwykły. Teraz przed nim nowa granica: 2900. Zrobił do niej kolejny krok – ma ranking 2872 punktów.

Mecz z Anandem odbędzie się w listopadzie, jeszcze nie wiadomo gdzie: w Norwegii, w Indiach, a może w Madison Square Garden. Świat szachowy i tak się cieszy. Magnus znaczy wielki. Szachy odżyją.

Londyński turniej ósemki pretendentów Carlsen wygrał pięknie, choć nie bez nerwów, bo zmęczony stracił ostatnią partię i musiał czekać na wynik Władymira Kramnika. Rosjanin też przegrał, więc decydowała liczba zwycięstw – i w tej klasyfikacji Norweg był liderem i to on zagra o tytuł z Hindusem Viswanathanem Anandem.

Jak większość wielkich szachistów Carlsen jest trochę nie z tego świata, ale bez przesady. Tytuł arcymistrza zdobył jako 13-letni chłopiec. Dwa lata później zajmował obiecujące 63. miejsce w rankingu światowym, ale jeszcze wtedy wcale nie było pewne, że wkrótce zagrozi znanym arcymistrzom.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Sport
Kodeks dobrych praktyk. „Wysokość wsparcia będzie przedmiotem dyskusji"
Sport
Wybitni sportowcy wyróżnieni nagrodami Herosi WP 2025
Sport
Rafał Sonik z pomocą influencerów walczy z hejtem. 8 tysięcy uczniów na rekordowej lekcji
doping
Witold Bańka jedynym kandydatem na szefa WADA
Materiał Partnera
Herosi stoją nie tylko na podium
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem