Złoto warte coraz mniej

Mistrzostwo świata zdobyła Szwecja. W finale w Sztokholmie pokonała Szwajcarię 5:1. Jednak ten tytuł jest o wiele mniej cenny niż dawniej.

Publikacja: 21.05.2013 02:18

Szwedzka radość. Z pucharem obrońca Staffan Kronwall

Szwedzka radość. Z pucharem obrońca Staffan Kronwall

Foto: AFP

Mistrzostwa świata są najbardziej prestiżowymi rozgrywkami w niemal każdej dyscyplinie sportu, ale już nie w hokeju. Zawodnicy traktują je prawie jak zło konieczne, władze klubów NHL niechętnie pozwalają im na wyjazd, bo ryzyko odniesienia kontuzji jest duże.

Nawet fani śledzą zmagania najlepszych reprezentacji z coraz mniejszym zaangażowaniem. Przyczyna tego stanu rzeczy jest prozaiczna i od lat taka sama – chodzi o pieniądze.

Mistrzostwa świata od lat zbiegają się w czasie z play-off NHL. Amerykańskie i kanadyjskie drużyny, które wciąż rywalizują o Puchar Stanleya, nie chcą zwalniać na MŚ najlepszych zawodników. Przychody klubów północnoamerykańskiej ligi wynoszą trzy miliardy dolarów rocznie. Im więcej spotkań drużyna wygra, tym więcej zarobi.

Dlatego na mistrzostwa dojeżdżali tylko ci zawodnicy, których kluby już odpadły z play-off. Ale nawet takie rozwiązanie, jak pokazał przykład Szwecji, może się opłacić. Bracia Daniel i Henrik Sedinowie z Vancouver Canucks przylecieli do Sztokholmu na mecz grupowy ze Słowenią. Od tamtej pory reprezentacja Trzech Koron nie przegrała i pewnie zmierzała po złoty medal.

Nie każdy zespół miał tyle szczęścia. Rosjanie zdecydowali się na podobny krok. W meczu ćwierćfinałowym z USA drużynie miał pomóc Aleksander Owieczkin. Jego Washington Capitals zakończyli play-off w pierwszej rundzie, więc otrzymał od władz klubu pozwolenie na wyjazd. Jednak ta podróż na niewiele się zdała. Rosja przegrała 3:8. Być może rosyjscy kibice nie musieliby oglądać tak wysokiej porażki, gdyby do Helsinek przyjechał inny lider drużyny narodowej – Jewgienij Małkin z Pittsburgh Penguins. Jego zespół jednak nadal gra o Puchar Stanleya, więc hokeista mógł zapomnieć o wsparciu kolegów z reprezentacji.

Na szwedzko-fińskich mistrzostwach zabrakło również gracza, który zwykle stanowił o sile Kanady. Sidney Crosby z Pittsburgha nie pojawił się w Skandynawii z tych samych powodów, co Małkin. Bez jego pomocy Kanadyjczycy zakończyli turniej już w ćwierćfinale. Jak zwykle, ostatni raz na podium znaleźli się w roku 2009. Od tego czasu regularnie kończą rozgrywki w pierwszej fazie rundy pucharowej.

Władze kanadyjskiego hokeja, aby ratować sytuację, zatrudniły nawet trenera, który zdobył ostatni medal, Lindy'ego Ruffa. Ale i on nie pomógł, bo kanadyjska reprezentacja – jak pisała prasa tego kraju – to zbiór zmanierowanych graczy, którzy nie chcą ponosić ryzyka. W meczach nie pokazują pełni swoich możliwości, aby nie doznać kontuzji.

Bez hokeistów z NHL poradzili sobie jedynie Szwajcarzy. W zespole wicemistrzów świata zagrało ich tylko dwóch – Raphael Diaz (Montreal Canadiens) oraz Roman Josi (Nashville Predators). Pozostali występują w lidze szwajcarskiej, jeden w AHL (zaplecze NHL). Dlaczego reprezentacja kraju, który ostatni raz grał w finale mistrzostw świata w roku 1935, nagle zdobywa srebrny medal, wygrywając wszystkie mecze poza finałowym?

Powody są dwa. Przede wszystkim Szwajcarzy w ostatnich latach doinwestowali szkolenie młodzieży. Powstają nowe lodowiska, w klubach pracują trenerzy zza oceanu. Zreformowano także rozgrywki ligowe. Ale nie ma wątpliwości, że to srebro było możliwe także dlatego, że faworyci na rok przed igrzyskami olimpijskimi (rozgrywki NHL prawdopodobnie zostaną na ich czas zawieszone) zlekceważyli turniej.

Właśnie w Soczi zapewne znów przekonamy się, że najlepsi hokeiści potrafią zaangażować się w grę, nawet jeśli nie walczą o wielkie pieniądze. Ale cel musi być wielki i działający na wyobraźnię, igrzyska wciąż takim celem są, a mistrzostwa świata już nie, także dlatego, że odbywają się co rok. Chociaż Gary Bettman, szef NHL, już przed igrzyskami w Vancouver (2010) mówił, iż naiwnością jest sądzić, że dla hokeistów są one wielkim wydarzeniem. Potem turniej nie potwierdził jego słów, mecze były piękne i zacięte a finał USA – Kanada wspaniały.

Za rok w Soczi zapewne będzie tak samo, dla Rosjan zwycięstwo w igrzyskach u siebie to sprawa honoru. Okaże się też, czy tegoroczny sukces Szwajcarów był jednorazowym wyczynem, czy też długofalowy plan rozwoju hokeja w tym kraju już przynosi efekty.

Sport
Transmisje French Open w TV Smart przez miesiąc za darmo
Sport
Witold Bańka wciąż na czele WADA. Zrezygnował z Pałacu Prezydenckiego
Sport
Kodeks dobrych praktyk. „Wysokość wsparcia będzie przedmiotem dyskusji"
Sport
Wybitni sportowcy wyróżnieni nagrodami Herosi WP 2025
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Sport
Rafał Sonik z pomocą influencerów walczy z hejtem. 8 tysięcy uczniów na rekordowej lekcji