36-letni Kanadyjczyk urodzony na Haiti to król nokautu. Człowiek, który w ubiegłym roku jednym ciosem znokautował już w pierwszym starciu byłego mistrza Chada Dawsona. Tego samego, który w 2007 roku w Kissimmee na Florydzie pokonał Tomasza Adamka i zabrał mu właśnie ten pas, który będzie stawką walki w Bell Centre w Montrealu.
Adonis Stevenson jest od Fonfary dziesięć lat starszy i 8 cm niższy. Wydaje się jednak, że jest znacznie silniejszy i szybszy, a jego lewy sierpowy (Kanadyjczyk jest mańkutem) był zabójczy dla większości rywali. Stevenson aż 20 z 23 wygranych walk rozstrzygnął przed czasem, przegrał raz, też przez nokaut, w 2010 roku z Darnellem Boone'em, mało znanym pięściarzem. Wtedy występował jeszcze w wadze super średniej, teraz walczy już w półciężkiej.
Byli sparingpartnerzy Kanadyjczyka mówią, że bije wyjątkowo mocno, ale jest też dobrze wyszkolony technicznie i potrafi się bronić. Potwierdza to Paweł Głażewski, czołowy polski pięściarz wagi półciężkiej, który sparował ze Stevensonem podczas krótkiego pobytu w Detroit dwa lata temu. Żył jeszcze Emanuel Steward, trener legenda, który odkrył „Supermana". Dziś w narożniku siłacza z Port-au-Prince stoi bratanek Stewarda, Javan „Sugar" Hill, który w najbliższych latach zamierza pracować w Niemczech.
Jednym z jego zawodników ma być Damian Jonak, który był już na rozmowach z Hillem w Duesseldorfie i widział sparingi Stevensona. – Jest niesamowity. Sprawia wrażenie, że gdziekolwiek uderzy, musi boleć. Andrzej nie będzie miał łatwego zadania – mówi o walce Kanadyjczyka z Fonfarą Jonak.
„Polski Książę" (ringowy przydomek Fonfary) nie sprawia wrażenia przestraszonego tym wyzwaniem. Jest pewny siebie, uważa, że stać go na sprawienie sensacji. W lipcu 2012 roku też nie był faworytem w starciu z byłym mistrzem świata organizacji IBF, Jamajczykiem Glenem Johnsonem, a pokonał go przecież pewnie na punkty. Kilka miesięcy później zmusił do poddania Amerykanina Toma Karpency'ego, choć od drugiej rundy walczył ze złamaną ręką. Gdy wrócił zdrowy na ring, był jeszcze lepszy, choć w pojedynku z innym, byłym mistrzem, Hiszpanem Gabrielem Campillo miał początkowo problemy. Wystarczyło jednak kilka mocnych ciosów, by w dziewiątej rundzie Campillo dał się wyliczyć po uderzeniu na korpus.