Wyrównał mundialowy rekord Brazylijczyka Ronaldo, a może go jeszcze poprawić. Tuż przed mundialem pobił rekord legendarnego napastnika Gerda Muellera. On dla Niemiec zdobył 68 bramek, Klose ma już 70.
Szukanie Polaków w reprezentacjach innych krajów to ulubione zajęcie dziennikarzy. Z braku własnych sukcesów szukaliśmy pocieszenia u obcych, jeśli miały jakikolwiek związek z Polską. Słynny francuski piłkarz Realu Madryt Raymond Kopa nazywał się Kopaszewski i był synem Polaków, którzy znaleźli pracę w kopalniach Nordu. Pół francuskiej kadry z lat 50. miało polskie korzenie. Ojciec Ladislao Mazurkiewicza, być może najlepszego bramkarza w historii urugwajskiego futbolu, pochodził z Warszawy. Polakiem jest też ojciec znanego duńskiego bramkarza Manchesteru Utd i Danii Petera Schmeichela. Bez Polaków piłka nożna w Niemczech byłaby uboższa.
Przypadki Klosego i Lukasa Podolskiego to już inne czasy. Obydwaj urodzili się w Polsce, a ich ojcowie nie wyjeżdżali do Niemiec w poszukiwaniu byle jakiej pracy. Waldemar Podolski grał w Szombierkach trenera Huberta Kostki, Józef Klose w Odrze Opole Antoniego Piechniczka. Ich żonami, a więc matkami Mirosława i Łukasza, były piłkarki ręczne, reprezentantki Polski.
Klose junior urodził się, kiedy ojciec przenosił się z Opola na kilka lat do Auxerre. Grał tam na lewym skrzydle, razem z uczestnikiem mundialu Henrykiem Wieczorkiem, który dziś jest przewodniczącym rady miasta Chorzowa. Kiedy oni trenowali we Francji, ich synowie – Mirek i Tomek – za bramkami bili się o piłkę lub między sobą. Gdy w roku 1987 rodzina Klose przeniosła się z Opola do „Rajchu", Mirosław stał się Miroslavem lub Miro i dopiero wtedy zaczął trenować piłkę nożną. W zespole amatorów Kaiserslautern miał obok siebie Michaela Ballacka i obecnego bramkarza Borussii Romana Weidenfellera. Trenował ich Stefan Majewski, reprezentant Polski, uczestnik dwóch mundiali, dziś dyrektor sportowy PZPN.
W naszej prasie czasami Klose przedstawiany był jako ten, który identyfikuje się z Niemcami, bo przed meczem śpiewa niemiecki hymn. W przeciwieństwie do Podolskiego. To powierzchowny osąd, który miał potwierdzać fakt, że podczas mistrzostw świata w Korei i Japonii Klose nie chciał rozmawiać z polskimi dziennikarzami. Chciał, tyle że my mieliśmy nadzieję, że odezwie się po polsku, a on wolał niemiecki. Potem to się zmieniło. Ale jakie znaczenie ma to, że Podolski częściej zagląda do rodzinnych Gliwic i Warszawy niż Klose do rodziny na Opolszczyźnie?