W turnieju o mistrzostwo świata wystąpiły 64 szachistki, które konkurowały w systemie pucharowym (przegrywający odpada). W pierwszych pięciu rundach skojarzone ze sobą zawodniczki grały po dwie partie z dłuższym czasem do namysłu (tzw. tempo klasyczne), a w przypadku remisu 1-1 rozgrywały dogrywki tempem przyspieszonym. Dwie szachistki, które dotarły do finału – Marija Muzyczuk (Ukraina) i Natalia Pogonina (Rosja) – rozegrały minimecz z czterech partii tempem klasycznym. Górą była Muzyczuk. Ukrainka ze Stryja pod Lwowem wygrała drugą partię minimeczu, a pozostałe trzy zremisowała.
Przed dotarciem do finału triumfatorka zawodów wyeliminowała m.in. byłą mistrzynię świata Antoanetę Stefanową (Bułgaria) i główną faworytkę turnieju – Humpy Koneru (Indie). Na swojej drodze spotkała też jedyną reprezentantkę Polski – Monikę Soćko, którą pokonała w drugiej rundzie. W pierwszych dwóch partiach tego spotkania padły remisy, a potem Muzyczuk wykazała swoją wyższość w dogrywkach tempem przyspieszonym.
– Po zawodach wysłałam Mariji gratulacje. Dodałam zdanie, że sama wypadłam całkiem nieźle, bo przegrałam tylko z mistrzynią świata – powiedziała nam Monika Soćko. Jak zauważa nasza arcymistrzyni, Ukrainka żyła dotąd w cieniu swojej starszej siostry Anny, która także grała w pucharze i dotarła do ćwierćfinału. – Marija zawsze uchodziła za dobrą, solidną szachistkę, ale nigdy nie błyszczała, nigdy nie miała wielkiego sukcesu – dodaje Monika Soćko.
Teraz ten sukces nadszedł, choć wywalczony tytuł – wbrew swojej nazwie – nie da na razie reputacji najlepszej szachistki świata. Taką bowiem opinią cieszy się dotychczasowa mistrzyni, 21-letnia Chinka Hou Yifan, która w zawodach w Soczi nie wzięła udziału. Wygrała za to dwuletni cykl Grand Prix 2013-2014, co pozwoli jej powrócić do walki o mistrzostwo świata w niedalekiej przyszłości. Mecz o kobiecy tytuł między zwyciężczynią turnieju pucharowego i zwyciężczynią Grand Prix powinien się odbyć do końca 2015 r., choć – biorąc pod uwagę notoryczne poślizgi Międzynarodowej Federacji Szachowej (FIDE) – nie da się wykluczyć, że zostanie rozegrany później.
Zawody w Soczi, a zwłaszcza ich zakończenie, miały też podtekst polityczny. Rosyjskie władze, działające w symbiozie z mediami głównego nurtu, wykorzystują takie imprezy do autopromocji, a pośrednio do promocji polityki państwa. Nie inaczej było tym razem. Co prawda prezydent Putin – inaczej niż przy ubiegłorocznym meczu o mistrzostwo świata mężczyzn (również w Soczi) – nie pojawił się na sali gry, ale wysłał uczestniczkom list powitalny. Na zakończeniu imprezy główną figurą urzędową był wicepremier Arkadij Dworkowicz, główny promotor szachów w Federacji Rosyjskiej.