Szachy i polityka: Ukraina lepsza od Rosji

Mistrzynią świata kobiet została w Soczi 22-letnia Ukrainka Marija Muzyczuk. Pokonała 2,5:1,5 Rosjankę Natalię Pogoninę.

Aktualizacja: 09.04.2015 09:20 Publikacja: 09.04.2015 07:00

Marija Muzyczuk podczas drużynowych mistrzostw Europy w Warszawie (listopad 2013 r.)

Marija Muzyczuk podczas drużynowych mistrzostw Europy w Warszawie (listopad 2013 r.)

Foto: materiały prasowe/ Harald Fietz

W turnieju o mistrzostwo świata wystąpiły 64 szachistki, które konkurowały w systemie pucharowym (przegrywający odpada). W pierwszych pięciu rundach skojarzone ze sobą zawodniczki grały po dwie partie z dłuższym czasem do namysłu (tzw. tempo klasyczne), a w przypadku remisu 1-1 rozgrywały dogrywki tempem przyspieszonym. Dwie szachistki, które dotarły do finału – Marija Muzyczuk (Ukraina) i Natalia Pogonina (Rosja) – rozegrały minimecz z czterech partii tempem klasycznym. Górą była Muzyczuk. Ukrainka ze Stryja pod Lwowem wygrała drugą partię minimeczu, a pozostałe trzy zremisowała.

Przed dotarciem do finału triumfatorka zawodów wyeliminowała m.in. byłą mistrzynię świata Antoanetę Stefanową (Bułgaria) i główną faworytkę turnieju – Humpy Koneru (Indie). Na swojej drodze spotkała też jedyną reprezentantkę Polski – Monikę Soćko, którą pokonała w drugiej rundzie. W pierwszych dwóch partiach tego spotkania padły remisy, a potem Muzyczuk wykazała swoją wyższość w dogrywkach tempem przyspieszonym.

– Po zawodach wysłałam Mariji gratulacje. Dodałam zdanie, że sama wypadłam całkiem nieźle, bo przegrałam tylko z mistrzynią świata – powiedziała nam Monika Soćko. Jak zauważa nasza arcymistrzyni, Ukrainka żyła dotąd w cieniu swojej starszej siostry Anny, która także grała w pucharze i dotarła do ćwierćfinału. – Marija zawsze uchodziła za dobrą, solidną szachistkę, ale nigdy nie błyszczała, nigdy nie miała wielkiego sukcesu – dodaje Monika Soćko.

Teraz ten sukces nadszedł, choć wywalczony tytuł – wbrew swojej nazwie – nie da na razie reputacji najlepszej szachistki świata. Taką bowiem opinią cieszy się dotychczasowa mistrzyni, 21-letnia Chinka Hou Yifan, która w zawodach w Soczi nie wzięła udziału. Wygrała za to dwuletni cykl Grand Prix 2013-2014, co pozwoli jej powrócić do walki o mistrzostwo świata w niedalekiej przyszłości. Mecz o kobiecy tytuł między zwyciężczynią turnieju pucharowego i zwyciężczynią Grand Prix powinien się odbyć do końca 2015 r., choć – biorąc pod uwagę notoryczne poślizgi Międzynarodowej Federacji Szachowej (FIDE) – nie da się wykluczyć, że zostanie rozegrany później.

Zawody w Soczi, a zwłaszcza ich zakończenie, miały też podtekst polityczny. Rosyjskie władze, działające w symbiozie z mediami głównego nurtu, wykorzystują takie imprezy do autopromocji, a pośrednio do promocji polityki państwa. Nie inaczej było tym razem. Co prawda prezydent Putin – inaczej niż przy ubiegłorocznym meczu o mistrzostwo świata mężczyzn (również w Soczi) – nie pojawił się na sali gry, ale wysłał uczestniczkom list powitalny. Na zakończeniu imprezy główną figurą urzędową był wicepremier Arkadij Dworkowicz, główny promotor szachów w Federacji Rosyjskiej.

Biorąc pod uwagę wrogie relacje między Rosją i Ukrainą, można byłoby oczekiwać, że triumf szachistki z Ukrainy wprawi gospodarzy w zakłopotanie. Rosjanie wybrnęli z sytuacji dość zręcznie, demonstrując pozytywne nastawienie do wszystkich zawodniczek, w tym także do 5-osobowej reprezentacji znad Dniepru. Niewykluczone zresztą, że nie musieli dokładać specjalnych starań, bowiem jest regułą, że szachiści i działacze szachowi potrafią utrzymywać dobre relacje także wtedy, kiedy ich państwa okazują sobie wrogość.

Tymczasem osobiste więzi między szachistami z Rosji i Ukrainy są dość bogate i na ogół pozytywne. Podczas ceremonii zakończenia imprezy jej główny organizator, Andriej Fiłatow, określił się jako wychowanek ukraińskiej szkoły szachowej, dodając, że mecz finałowy między reprezentantkami Rosji i Ukrainy był od początku jego „marzeniem". Wicepremier Dworkowicz wzmocnił ten przekaz, oświadczając, że sprawa była dyskutowana z rosyjskimi liderami – z prezydentem i premierem – i wszyscy byli zgodni, że dobór finalistek nie mógł być lepszy.

– To zdrowa rzecz, kiedy Rosja i Ukraina spotykają się w finale. Nie dlatego, że zależy nam na walce, ale dlatego, że to bardzo dobrze, kiedy sąsiedzi spotykają się w zawodach sportowych. Lepiej, kiedy dochodzi do tego w takich właśnie miejscach, w tym także przy szachownicy – powiedział Dworkowicz.

O możliwościach spotkań w innych miejscach, na przykład na polach walki w Donbasie, nie powiedział ani słowa, ale wydaje się, że ta alternatywa – zawarta w niedopowiedzeniu – niektórym słuchaczom sama się narzuciła. Marija Muzyczuk nie psuła gospodarzom pozytywnej narracji, kilkakrotnie podkreślając, że w Soczi czuła się znakomicie. – Bardzo mi się tutaj spodobało. Chciałabym wyrazić wdzięczność Rosyjskiej Federacji Szachowej za organizację tego turnieju i za to, że starali się robić wszystko jak najlepiej – powiedziała nowa mistrzyni świata w wywiadzie dla stacji Rossija 1.

A jednak po konfrontacji z tym, co się działo poza salą gry, jej słowa mogły wywołać odczucia mieszane. W dzienniku wspomnianej powyżej stacji fragment wywiadu z Mariją Muzyczuk został poprzedzony komentarzem lektora, wedle którego Ukrainka wyniosła z Soczi mnóstwo dobrych wrażeń, a „Rosja okazała się dużo bardziej przyjazna, niż to się obecnie przedstawia w ojczyźnie dziewczyny". Chwilę wcześniej widzowie mogli się zapoznać z blokiem materiałów ostro krytykujących porządki na Ukrainie, a także potępiających ukraińską armię, której zarzucano artyleryjski ostrzał ludności cywilnej w wioskach w okolicach Doniecka.

Czy ukraińska arcymistrzyni nie dała się wplątać w tryby propagandy władz i mediów Rosji? Ludzie sportu często są poddawani tego typu zabiegom, a jedyną szansą na uniknięcie wszelkich dwuznaczności bywa absencja w ważnych zawodach. Ci, którzy walczą o najwyższe tytuły, rzadko kiedy mogą sobie na coś takiego pozwolić. Uprzejmości Muzyczuk pod adresem gospodarzy skomentował dla nas lwowski arcymistrz Jurij Wowk: – Marija nigdy nie dzieliła się ostrymi opiniami na temat Rosji, jak na przykład ja. Nie do końca popieram taką neutralność, ale to jej prawo.

Tak czy inaczej po powrocie na Ukrainę nowa mistrzyni świata spotkała się z bardzo ciepłym przyjęciem. W szczególności dostała oficjalne gratulacje od prezydenta Poroszenki, premiera Jaceniuka, zaś we Lwowie przywitał ją kwiatami mer miasta – Andrij Sadowyj, który wyszedł na spotkanie wraz z grupą szachowych kibiców.

Autor jest stałym współpracownikiem czasopisma „Mat"

Sport
Rafał Sonik z pomocą influencerów walczy z hejtem. 8 tysięcy uczniów na rekordowej lekcji
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem
doping
Witold Bańka jedynym kandydatem na szefa WADA
Materiał Partnera
Herosi stoją nie tylko na podium
Sport
Sportowcy spotkali się z Andrzejem Dudą. Chodzi o ustawę o sporcie
Sport
Czy Andrzej Duda podpisze nowelizację ustawy o sporcie? Jest apel do prezydenta