Reklama
Rozwiń

Pieczeń rzymska

Polskie sportowe media żyją informacją, że Roberta Lewandowskiego chce kupić Manchester United, choć wszyscy zdają sobie sprawę, że nic z tego nie będzie.

Aktualizacja: 15.07.2015 18:06 Publikacja: 15.07.2015 16:50

Piotr Kowalczuk

Piotr Kowalczuk

Foto: Fotorzepa

Źródłem informacji są brytyjskie dzienniki „Daily Star" i „Daily Telegraph". One piszą, a nasze media powtarzają, że na szczycie listy życzeń Louisa van Gaala, trenera Man United, znajduje się Lewandowski. To jedna z tysiąca nic niewartych produkcji europejskich mediów sportowych, które obiegają masowo świat w czasie, gdy piłkarze są na wakacjach. Następnego dnia jedną rewelację zastępuje inna, i tak w kółko.

Tak się dzieje co lata w krajach futbolocentrycznych, czyli niemal w całej Europie i Ameryce Południowej. Za sprawą potężnego futbolowego lobby te informacyjne bzdety zaśmiecają przestrzeń medialną.

Sportowe media relacjonują zawody kupno-sprzedaż, czasem transakcja wiązana, jakby był to pasjonujący mecz, choć jako żywo ze sportem wiele wspólnego to nie ma.

U mnie w Italii na kanałach sportowych codziennie przez kilka godzin ciągną się programy z informacjami i dyskusjami o rynku transferowym. Udział w nich biorą znakomicie we wszelkich plotkach zorientowani, wyspecjalizowani dziennikarze. Wiedzą mnóstwo, a jak nie wiedzą, to zmyślą. Jak ich brytyjscy koledzy z „Daily Star" i „Daily Telegraph". Wszystko pod tytułem „mercato", czyli targowisko zastępujące futbol kopany. Co więcej, włoskie stacje telewizyjne potrafią wysłać swoje ekipy w ślad za wyjeżdżającymi na wakacje prezesami klubów, nierzadko na antypody, żeby wiedzieć, z kim ci się spotykają. Jeśli nie daj Boże z jakimś piłkarzem albo innych prezesem – Bingo! Jest powód, żeby snuć rozważania transferowe przez kilka dni.

W „Gazzetta dello Sport" w lecie rozważania o mercato potrafią mimo Tour de France i Wimbledonu zająć 3/4 wydania. A bywa, że więcej. To jest amok. Dzień w dzień „Gazzetta", oprócz dyskusji i analiz transferowych, na dwóch stronach zamieszcza szczegółową listę o tym, kogo każdy klub serie A kupił, kogo chce kupić, a kogo się pozbyć. W sumie, lekko licząc, kilkaset nazwisk.

Plany handlowe futbolowych prezesów i trenerów, wysokość kontraktów stają się niezwykle ważnym elementem wiedzy sportowych dziennikarzy. A czasem – mówię o dewiacjach – obsesją. We Włoszech się z tym jeszcze nie spotkałem, ale kilkanaście razy padłem ofiarą polskich sprawozdawców telewizyjnych, którzy zamiast o wydarzeniach na boisku, bredzili o sytuacji na międzynarodowym rynku transferowym – kto, kiedy i za ile kogo kupi.

Choroba eskaluje. Codziennie pojawiają się informacje o planach transferowych wobec zawodników, o których 95 procent polskich kibiców słyszy po raz pierwszy. Byle bzdet na zagranicznej futbolowej stronie internetowej, bywa, że takiej, na której wymieniają myśli nieletni kibice, trafia natychmiast do poważnych portali.

„Przegląd Sportowy" informuje o sytuacji transferowej w klubie drugiej ligi chińskiej, bo gra, a raczej z powodu kontuzji nie gra, tam były piłkarz Legii Miroslav Radović. Czy jest na sali lekarz? Szczęściem liga rusza w Polsce już za kilka dni, więc może zaczną mówić i pisać o futbolu, a nie o handlu. Ale niestety, targ medialny skończy się dopiero 1 września.

Sport
Nie chce pałacu. Kirsty Coventry - pierwsza kobieta przejmuje władzę w MKOl
Sport
Transmisje French Open w TV Smart przez miesiąc za darmo
Sport
Witold Bańka wciąż na czele WADA. Zrezygnował z Pałacu Prezydenckiego
Sport
Kodeks dobrych praktyk. „Wysokość wsparcia będzie przedmiotem dyskusji"
Sport
Wybitni sportowcy wyróżnieni nagrodami Herosi WP 2025