W polskim kolarstwie im gorzej, tym lepiej. Mimo fatalnej sytuacji Polskiego Związku Kolarskiego i wynikających z tego komplikacji, zawodnicy radzą sobie jakby nic się złego wokół nie działo. Na igrzyskach olimpijskich w Paryżu srebrny medal na torze w wieloboju wywalczyła Daria Pikulik. Katarzyna Niewiadoma wygrała kobiecy Tour de France.
Polacy nieźle wypadli również na zakończonych przed tygodniem mistrzostwach Europy. Daria Pikulik, która z powodzeniem ściga się również na szosie przyjechała na trzecim miejscu w wyścigu ze startu wspólnego. Ósmy w wyścigu elity mężczyzn była Stanisław Aniołkowski. Obiecująco (szóste miejsce) wypadł junior Dawid Lewandowski.
MŚ Zurych 2024. Polskie problemy znane od lat
Na mistrzostwa Europy, podobnie jak i teraz na mistrzostwa świata reprezentanci Polski mieli pojechać jakby nimi nie byli. Brakowało pieniędzy na stroje, przewiezienie sprzętu, wynajęcie samochodów technicznych, opłacenie zakwaterowania. Zadłużony na 21 milionów złotych PZKol. nie mógł wywiązać się ze swych zobowiązań, bo pieniędzy nie ma, a każdy wpływ do budżetu zabiera komornik. W ostatniej chwili pomogło Ministerstwo Sportu i Turystyki, które poprzez tymczasowego sponsora firmę Totalizator Sportowy i Wielkopolski Związek Kolarski jako pośrednika wspomogło liczącą blisko 50 osób kadrę.
Czytaj więcej
Polski Związek Kolarski (PZKol) trwa w stanie finansowej agonii, a wyjazd na mistrzostwa świata oraz Europy sfinansował państwowy sponsor.
W kolarstwie pod tym względem nic się nie zmienia od lat. Brak finansowej stabilności związku ujawnia się właśnie przed imprezami rangi mistrzowskiej. Za wysłanie reprezentacji odpowiada PZKol. Kilka lat temu, kiedy zobaczył z bliska jak ten system działa w praktyce, albo raczej nie działa, z pracy jako trener kadry zrezygnował Sylwester Szmyd. Był przyzwyczajony do innych standardów pracy.