Puchar Ameryki: klęska Alinghi

W pierwszym wyścigu 33. Pucharu Ameryki trimaran BMW Oracle Racing był szybszy od broniącego tytułu katamaranu Alinghi o ponad 15 minut.

Publikacja: 12.02.2010 18:54

Puchar Ameryki: klęska Alinghi

Foto: AFP

Emocje rosły od poniedziałku, odraczanie startu robiło swoje, w piątek jeszcze koło południa nie było pewności, że pierwszy wyścig się odbędzie. Morze w końcu dało żeglarzom szansę na bezpieczne regaty. Woda była płaska, wiatr umiarkowany: 6-7 węzłów.

Pierwsze minuty wyścigu jeszcze obiecywały walkę. Szwajcarzy lepiej wykonywali manewry taktyczne przed linią startu. Zablokowali rywali raz i drugi, szybciej się rozpędzili i wyjechali na trasę z przewagą 1:27 min., ale za swój spryt dostali karę – musieli przed metą wykonać dodatkowe kółko.

Bardzo szybko okazało się, że te 400 m początkowej straty jacht BMW Oracle Racing był w stanie odrobić w kilka minut. Do rywalizacji burta w burtę nie doszło, jachty pojechały w swoje strony i w odległości kilkuset metrów po prostu pędziły tak szybko, na ile pozwalała ich konstrukcja.

Pod tym względem amerykański trimaran z potężnym żaglem-skrzydłem okazał się znacznie lepszy. Płynął stabilnie, dwa z trzech pływaków niemal zawsze frunęły nad wodą, nie stawiały oporu. Niepotrzebne okazało się nawet stawianie dodatkowego przedniego żegla – genuy.

Właściciele syndykatów patrzyli na regaty z różnych miejsc. Ernesto Bertarelli sam stał za sterem Alinghi, Larry Ellison został na pokładzie swego jachtu obserwacyjnego. Widzieli to samo: bezustannie rosnącą przewagę trimaranu i bezradność teamu Alinghi. Nie było już żadnego zwrotu akcji. Wystarczyło patrzeć na zegar lub komputerową analizę wyścigu i czekać na pomiar różnicy w minutach lub metrach.

Na górnym znaku, czyli po 20 milach żeglowania pod wiatr BMW Oracle Racing miał prawie 3:21 min przewagi, czyli jachty dzieliło już prawie 2 km. Kibice syndykatu szwajcarskiego liczyli może jeszcze, że na kursie z wiatrem będzie lepiej, że pomoże genaker o powierzchni 1100 m kwadratowych. Nic z tego. Amerykanie uciekali rywalom jeszcze szybciej, chwilami pędzili z prędkością ponad 28 węzłów. Gdy ich przewaga błyskawicznie wzrosła do ponad 3 km, nikt już nie wierzył w sukces Alinghi.

Kara, jaką Szwajcarzy dostali na starcie okazała się bez znaczenia, bez niej byliby na mecie jakieś 10 minut za zwycięzcami. To też przepaść, jak na normy Pucharu Ameryki. W poprzedniej edycji średnia różnica między finalistami wynosiła na mecie 23 sekundy. Już wiadomo, kto skonstruował najnowocześniejszy i najszybszy jacht świata, po co były te kosmiczne patenty wyniesione z firm aeronautycznych i dlaczego sternik BWM Oracle James Spithill miał na sobie plecak z aparaturą elektroniczną, a na nosie okulary pilota F-16, które służyły za komputerowy ekran.

Pojutrze wyścig numer 2, po trasie wyznaczonej przez trójkąt równoboczny o boku ok. 13 mil morskich. Piątkowy pokaz możliwości amerykańskiej technologii każe wierzyć, że już w niedzielę Larry Ellison może odebrać Ernestowi Bertarelliemu stary srebrny wiktoriański dzbanek.

BMW
Sport
Andrzej Duda i Międzynarodowy Komitet Olimpijski. Czy to w ogóle możliwe?
Sport
Putin chciał zorganizować własne igrzyska. Rosja odwołuje swoje plany
Sport
Narendra Modi marzy o igrzyskach. Pójdzie na starcie z Arabią Saudyjską i Katarem?
Sport
Plebiscyt na Najlepszego Sportowca Polski. Poznaliśmy nominowanych
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Sport
Zmarł Michał Dąbrowski, reprezentant Polski w szermierce na wózkach, medalista z Paryża
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska