Katarczykowi karta się odwróciła i teraz odbija sobie pecha, którego miał w zeszłym roku. W poprzednim rajdzie co etap – to był inny problem z samochodem. Jak trochę Al-Attiyah zdołał odrobić, to zaraz znowu tracił, aż wreszcie na 9. etapie jego hummer dał znak: dalej nie jadę. Nie było siły, żeby go naprawić.
Nic nie wyszło z planów wygrania w jednym roku Dakaru i zdobycia medalu olimpijskiego.
Całe szczęście zwycięzca z 2011 roku się nie załamał. W Londynie zajął trzecie miejsce w strzelectwie (skeet), a w tegorocznym Dakarze przesiadł się do samochodu buggy i jedzie znakomicie. Wygrał już drugi etap.
Do prowadzącego w klasyfikacji generalnej Stephane'a Peterhansela traci niewiele ponad pięć minut – taka strata jest do odrobienia w ciągu jednego etapu.