Reklama

Nowy wizerunek Anglii, nowa nadzieja RPA

W sobotę w Paryżu finał Pucharu Świata w rugby. Gorączka przed meczem rosła gwałtownie. W Londynie i Johannesburgu zdobycie trofeum było najważniejszą sprawą ostatnich dni.

Aktualizacja: 20.10.2007 09:36 Publikacja: 20.10.2007 03:59

Nowy wizerunek Anglii, nowa nadzieja RPA

Foto: Rzeczpospolita

Z jednej strony trybuny honorowej na Stade de France usiądą szkocki premier Wielkiej Brytanii Gordon Brown oraz książęta William i Harry. Z drugiej Nelson Mandela i obecny prezydent RPA Thabo Mbeki. Finał Pucharu Świata to coś więcej niż walka o złote medale dla zwycięzców - ale dla każdego finalisty co innego.

Sport wymyślony w publicznej szkole angielskiej jest w kraju narodzin postrzegany jako gra dzieląca klasowo. Linie podziału są różne: w Walii rugby to gra ciężko pracujących górników i hutników, w Szkocji - prestiżowych szkół i zawodów. W Anglii te podziały zacierają się najszybciej, etykieta zabawy jajowatą piłką, nazywanej brutalną grą dla dżentelmenów, zmienia się. Co drużyna, to inna widownia – od prawników i finansjery po rozchełstaną młodzież, która wnosi na trybuny klimat meczów piłkarskich.

W angielskiej reprezentacji są przedstawiciele każdego środowiska. Bez rugby prawdopodobnie nigdy by się nie spotkali. Kapitan Phil Vickery pochodzi z zachodu kraju, gdzie jest to sport dla mas. Dzieciństwo spędził na farmie, oporządzając krowy.

Były kapitan Lawrence Dallaglio to syn sprzedawcy lodów wychowany w katolickiej szkole w Yorkshire, kiedyś przyłapany na sprzedawaniu kokainy. Rodzice skrzydłowego Paula Sackeya przyjechali do Anglii z Ghany.

Tylko ten, który tak jak w 2003 roku ma poprowadzić reprezentację do zwycięstwa, Beckham rugby - Jonny Wilkinson, jest doskonale wykształconym grzecznym chłopakiem, który od dzieciństwa uczył się i trenował w dobrych szkołach. Dziś prowadzi rubrykę sportową w „Timesie“, ma Order Imperium Brytyjskiego, a jego woskowa podobizna stanęła w piątek na Trafalgar Square obok admirała Nelsona. Sukces takiej drużyny nie przypomni siły tradycji sportu, raczej pokaże ciekawą współczesność Anglii - ale jeszcze wyraźniej pokaże go reprezentacja RPA.

Reklama
Reklama

Afryka Południowa ma poważny kłopot z rugby, które Anglicy przywieźli tam w 1861 roku, a Burowie przejęli jako ulubioną rozrywkę. Sławne zdjęcie sprzed 12 lat, na którym Nelson Mandela ubrany w zielono-złotą koszulkę nr 6 wręcza kapitanowi Francois Pienaarowi złoty Puchar Świata, jest ozdobą muzeum apartheidu.

Wydawało się, że tamten historyczny sukces rugbystów oznacza nie tylko nadchodzące sukcesy sportowe w wielu dyscyplinach, ale także narodowe pojednanie i rozwój ekonomiczny. Stało się symbolem nadziei, dziś wiemy, że niespełnionych.

Mimo obecności w wyjściowym składzie dwóch czarnych skrzydłowych reszta reprezentacji rugby jest biała. Wizerunek sportu afrykanerów trwa. Problem ma być rozwiązany od 2008 roku: miejsca w reprezentacji będą przyznawane kwotowo, dwie trzecie obowiązkowo dla czarnych rugbystów.

Czas pokaże, czy to się uda, na razie kraj się jednoczy wokół startu drużyny, w której jedynymi czarnymi gwiazdami są Bryan Habana, przydomek „Biegający z gepardami“ (pół roku temu rzeczywiście się ścigał w imprezie charytatywnej, przegrał startując na 100 m z 30-metrową przewagą), oraz JP Pietersen, były członek gangu z Kapsztadu. Sukces pomógłby zapomnieć o zmarnowanych 12 latach i sprawić, że hymn „Nkosi Sikelel’ iAfrika“ (Boże błogosław Afrykę) znowu będą śpiewali wszyscy.

Sport
Wyróżnienie dla naszego kolegi. Janusz Pindera najlepszym dziennikarzem sportowym
Sport
Klaudia Zwolińska przerzuca tony na siłowni. Jak do sezonu przygotowuje się wicemistrzyni olimpijska
Olimpizm
Hanna Wawrowska doceniona. Polska kolebką sportowego ducha
warszawa
Ośrodek Nowa Skra w pigułce. Miasto odpowiada na pytania dotyczące inwestycji
Sport
Liga Mistrzów. Barcelona – PSG: obrońcy trofeum wygrali rzutem na taśmę
Materiał Promocyjny
Działamy zgodnie z duchem zrównoważonego rozwoju
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama