Reklama
Rozwiń

Dwie bramki, dwa serca

„Strzelał, przeżywał, milczał” – Niemcy zachwycają się cichym triumfem Lukasa Podolskiego, chwalą Polskę i liczą na to, że ich piłkarze postawili pierwszy krok w podróży, która potrwa długo

Publikacja: 10.06.2008 03:05

Dwie bramki, dwa serca

Foto: Życie Warszawy

Lukas Podolski patrzy z okładek wszystkich niemieckich gazet z różnych ujęć, ale w tej samej pozie. „Frankfurter Allgemeine Zeitung” nazwała ją „Obojętny i pokorny” – oczy spuszczone w dół, ręce lekko uniesione. Ale są i inne zdjęcia. „Tagesspiegel” pokazuje w internetowym wydaniu, jak niemiecki napastnik, przebrany za Mariusza Lewandowskiego – Lukas jako jedyny z Niemców wymienił się z Polakami koszulką i założył ją – stoi na trybunie, ściskając i całując w policzek swojego ojca. Waldemar Podolski ma łzy w oczach.

Ze wszystkich niemieckich kadrowiczów to właśnie strzelec obu bramek miał na trybunach stadionu w Klagenfurcie największy fanklub. Tyle że nie było tego widać, bo większość grupy założyła biało-czerwone szaliki. Obok ojca stał wujek ze Śląska, dalej inni krewni i znajomi z Polski. Jak mówił potem Podolski, to oni poprosili go o koszulkę Polaków.

„Urodzony w Polsce, wychowany w Nadrenii, dopiero jako 23-letni ojciec rodziny i pracownik Bayernu Monachium mógł się rozliczyć ze swoim pochodzeniem. Gdy koledzy świętowali pierwsze od 12 lat zwycięstwo w mistrzostwach Europy, on spokojnym krokiem, po cichu, zszedł ze sceny” – pisze „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, podkreślając, że akurat po nim, czasami aż nieznośnie wesołym, takiej powściągliwości trudno się było spodziewać. Zwłaszcza po takim meczu: najpierw dał Niemcom prowadzenie, a potem dołożył drugą bramkę w samym środku – jak to ujął „Die Welt” – „polskiej burzy i naporu”.

„On tego nie wymyślił wcześniej. Zadziałał instynkt, tak jak wtedy, gdy ma piłkę, bramkę przed sobą i robi swoje. Mecze z Polską są dla niego wyjątkowo trudne. Chce wygrać, ale wie też, że to sprawi ból jego polskiej duszy” – pisze „Tagesspiegel”. Szwajcarski „Tages-Anzeiger” opowieść o tym, co się stało w Klagenfurcie, zatytułował „Podolski: dwa gole, dwa serca”, a za nim podchwyciły to niemieckie media.

Bawarska stacja radiowa wczoraj od rana przepytywała słuchaczy, czy Podolski zachował się właściwie. Nie słyszałem żadnego głosu przeciw. „Frankfurter Allgemeine Zeitung” jest zdania, że na ten gest miała wpływ agresywna kampania antyniemiecka w polskiej prasie. „Welt” obstawia, że raczej obecność ojca i polskiego fanklubu na trybunach. Dyskusje trwają, choć Podolski wyraźnie powiedział po meczu, o co mu chodziło. – Urodziłem się w Polsce, mam tam wielu krewnych i łączą mnie z tym krajem bardzo ciepłe uczucia. Polakom się taki szacunek należał.

Mecz w Klagenfurcie był dla niego szczególny nie tylko ze względu na rywala. Jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że podczas Euro zabraknie dla niego miejsca w podstawowym składzie. Wywalczył je podczas zgrupowania, został bohaterem. W 49 meczach w reprezentacji strzelił już 27 goli. – Mnie jest wszystko jedno, jak Lukas świętuje, ważne, by strzelał bramki – mówił wczoraj na codziennej konferencji Niemców Oliver Bierhoff, menedżer reprezentacji. A rzecznik prasowy Harald Stenger dodał, że od teraz Podolski trzyma kciuki za Polskę.

Niemcy noc spędzili już w swojej kwaterze w Anconie. W autobusie wiozącym ich na lotnisko świętowali 30. urodziny Miroslava Klosego – była krótka przemowa jubilata i odśpiewane życzenia. Było co świętować, niemieckie gazety chwalą piłkarzy i trenera Joachima Löwa, ale to jeszcze nie jest euforia. Obok komplementów dla Podolskiego, Klosego, Torstena Fringsa, Clemensa Fritza, Pera Mertesackera, są i zastrzeżenia. Do Jensa Lehmanna o chwile niepewności na początku, do Marcella Jansena o przegrywane pojedynki z Wojciechem Łobodzińskim. – Obrona nie rozumiała się dobrze, a Löw często stawał przy linii, próbując poprawić to, co mu się nie podobało – pisze „Tagesspiegel”.

Nawet nietykalny zwykle Michael Ballack mógł o sobie przeczytać w „FAZ”, że tym razem był bardziej rzecznikiem reprezentacji niż jej liderem. Pokrzykiwał na kolegów, na sędziego, ale nie dominował tak, jak potrafi to robić w Chelsea.

Niemcy doceniają ambicję Polaków. „FAZ” chwali ich za to, że gdy tylko Niemcy zwolnili tempo, piłkarze Beenhakkera potrafili pokazać siłę: „To było zasłużone zwycięstwo, ale nad silną Polską. Nikła strata jakby uskrzydliła ludzi Beenhakkera w drugiej połowie. Niemcy nagle przestali wyglądać na dobrze przygotowanych i patrzyli, jak wciąga ich wir ataków rywali”. „Welt” wśród Polaków najbardziej chwali Łobodzińskiego, „Tagesspiegel” również.

Wszyscy zwracają też uwagę na to, czego się zupełnie nie spodziewali – niemieccy kibice byli w Klagenfurcie w mniejszości.

Sport
Prezydent podjął decyzję w sprawie ustawy o sporcie. Oburzenie ministra
Sport
Ekstraklasa: Liga rośnie na trybunach
Sport
Aleksandra Król-Walas: Medal olimpijski moim marzeniem
SPORT I POLITYKA
Ile tak naprawdę może zarobić Andrzej Duda w MKOl?
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Sport
Andrzej Duda w MKOl? Maja Włoszczowska zabrała głos
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku