Lukas Podolski patrzy z okładek wszystkich niemieckich gazet z różnych ujęć, ale w tej samej pozie. „Frankfurter Allgemeine Zeitung” nazwała ją „Obojętny i pokorny” – oczy spuszczone w dół, ręce lekko uniesione. Ale są i inne zdjęcia. „Tagesspiegel” pokazuje w internetowym wydaniu, jak niemiecki napastnik, przebrany za Mariusza Lewandowskiego – Lukas jako jedyny z Niemców wymienił się z Polakami koszulką i założył ją – stoi na trybunie, ściskając i całując w policzek swojego ojca. Waldemar Podolski ma łzy w oczach.
Ze wszystkich niemieckich kadrowiczów to właśnie strzelec obu bramek miał na trybunach stadionu w Klagenfurcie największy fanklub. Tyle że nie było tego widać, bo większość grupy założyła biało-czerwone szaliki. Obok ojca stał wujek ze Śląska, dalej inni krewni i znajomi z Polski. Jak mówił potem Podolski, to oni poprosili go o koszulkę Polaków.
„Urodzony w Polsce, wychowany w Nadrenii, dopiero jako 23-letni ojciec rodziny i pracownik Bayernu Monachium mógł się rozliczyć ze swoim pochodzeniem. Gdy koledzy świętowali pierwsze od 12 lat zwycięstwo w mistrzostwach Europy, on spokojnym krokiem, po cichu, zszedł ze sceny” – pisze „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, podkreślając, że akurat po nim, czasami aż nieznośnie wesołym, takiej powściągliwości trudno się było spodziewać. Zwłaszcza po takim meczu: najpierw dał Niemcom prowadzenie, a potem dołożył drugą bramkę w samym środku – jak to ujął „Die Welt” – „polskiej burzy i naporu”.
„On tego nie wymyślił wcześniej. Zadziałał instynkt, tak jak wtedy, gdy ma piłkę, bramkę przed sobą i robi swoje. Mecze z Polską są dla niego wyjątkowo trudne. Chce wygrać, ale wie też, że to sprawi ból jego polskiej duszy” – pisze „Tagesspiegel”. Szwajcarski „Tages-Anzeiger” opowieść o tym, co się stało w Klagenfurcie, zatytułował „Podolski: dwa gole, dwa serca”, a za nim podchwyciły to niemieckie media.
Bawarska stacja radiowa wczoraj od rana przepytywała słuchaczy, czy Podolski zachował się właściwie. Nie słyszałem żadnego głosu przeciw. „Frankfurter Allgemeine Zeitung” jest zdania, że na ten gest miała wpływ agresywna kampania antyniemiecka w polskiej prasie. „Welt” obstawia, że raczej obecność ojca i polskiego fanklubu na trybunach. Dyskusje trwają, choć Podolski wyraźnie powiedział po meczu, o co mu chodziło. – Urodziłem się w Polsce, mam tam wielu krewnych i łączą mnie z tym krajem bardzo ciepłe uczucia. Polakom się taki szacunek należał.