Od paru lat za sprawą Roberta Kubicy Polska zaczęła wreszcie odkrywać i doceniać emocje towarzyszące zmaganiom najlepszych kierowców świata. Wszędzie tam, gdzie dochodzi do rywalizacji, mamy do czynienia ze sportem. Ktoś wygrywa i zdobywa sławę wśród kibiców, reszta musi przełknąć gorycz porażki. Mistrz świata może być tylko jeden, pozostali figurują tylko w statystykach i pozostają w pamięci najwierniejszych fanów.
Jednak Formuła 1 nie do końca odpowiada powszechnym wyobrażeniom o tym, czym jest prawdziwy sport. Pozornie to po prostu wyścigi 20 kolorowych samochodów, pędzących po specjalnie przygotowanych torach z szybkością znacznie przekraczającą te dozwolone na drogach. Na mecie szampana otwiera najszybszy kierowca, a pozostali biją mu brawo. Ale to tylko pozory.
Samochód Formuły 1 to jedno z najbardziej skomplikowanych narzędzi, jakie występują w sporcie – powiedział Mario Theissen, szef zespołu BMW Sauber, w którym jeździ Robert Kubica. Każda z dziesięciu ekip w stawce musi samodzielnie przygotować te „narzędzia” dla swoich kierowców. To cudeńka z lekkiego i niezwykle wytrzymałego włókna węglowego, które rozpędzają się od zera do 100 km/godz w nieco ponad 2 sekundy, po czym są w stanie wyhamować z takiej prędkości na dystansie 20 metrów – ponad dwa razy mniejszym niż drogowy samochód. Prędkość przekracza 350 km/godz, a przeciążenie w zakrętach czy przy hamowaniu pięciokrotnie przekracza siłę grawitacji.
Przy projektowaniu samochodów trzeba oczywiście drobiazgowo przestrzegać skomplikowanego i szczegółowego regulaminu technicznego. Końcowy efekt to wypadkowa budżetu danego zespołu oraz doświadczenia projektantów. Choć podobne do siebie, to jednak inne – w stawce nie ma dwóch identycznych samochodów, projektowanych przez różne zespoły. Stąd właśnie biorą się różnice, które nawet najlepszym kierowcom świata mogą wydatnie ułatwić albo utrudnić walkę o zwycięstwo.
Tor Formuły 1 przeciętnie liczy około 5 kilometrów długości. Podczas wyścigu przejeżdża się średnio około 60 okrążeń, a różnice w osiągach samochodów mogą przekraczać nawet 2 sekundy na okrążeniu; w skali zawodów daje to dwie minuty straty, co w F1 jest prawdziwą przepaścią. Szacuje się, że samochody BMW Sauber prowadzone przez Roberta Kubicę i Nicka Heidfelda tracą do czołówki – Ferrari i McLarena – około 0,4 – 0,5 sekundy na okrążeniu, czyli do pół minuty w wyścigu.