Od pierwszych minut uroczystości, która zaczęła się o ósmej ósmego dnia, ośmego miesiąca 2008 roku (ósemka to dla Chińczyków szczęśliwa liczba) widzowie w Ptasim Gnieździe zobaczyli spektakl pełen odniesień do tradycyjnej chińskiej kultury i odwołań do lepszej przyszłości. Nie ma chińskiego święta bez fajerwerków i bez bębnów. Dlatego zaczęło się od sztucznych ogni i dwóch tysięcy ośmiu mężczyzn w stylizowanych strojach, którzy jak jeden mąż wybijali rytm na wielkich podświetlanych bębnach.
Jeśli ktoś spodziewał się nachalnej propagandy sukcesu lub ideologicznych manifestacji, to musiał nie znać twórczości Zhanga Yimou i chińskiej rzeczywistości.
Owszem, wysoko nad płytą stadionu pojawiło się w pewnym momencie dwóch fruwających kosmonautów – władza bardzo dumna jest ze swego programu podboju kosmosu. Owszem, pojawiły się zespoły folklorystyczne różnych mniejszości narodowych (w tym z Tybetu i Xinjiangu), które jak zwykle przy tego rodzaju okazjach demonstrowały swą radość z przynależności do ChRL. Ale poza tym było dużo Konfucjusza, była celebracja chińskich znaków i wynalezionego przez Chińczyków papieru, była chińska opera i tai chi. Była opowieść o Jedwabnym Szlaku, który przez wieki łączył Państwo Środka ze światem zewnętrznym i o admirale Zheng He, który w XV wieku prowadził serię pokojowych wypraw od Azji Południowo-Wschodniej po Afrykę.
Spektakl wyrażał chińską dumę i spełniał potrzeby propagandy
Zhang Yimou stworzył atrakcyjny dla oka spektakl, który nie zrażał zachodniego widza ideologiczną nachalnością, a zarazem wyrażał chińską dumę i spełniał potrzeby oficjalnej propagandy.