Kibice i zakazane okrzyki

Chińczycy cieszą się z każdego olimpijskiego zwycięstwa, ale spośród wszystkich dyscyplin to piłka nożna wzbudza w nich największą pasję. I nieodmiennie jest źródłem rozczarowań i przekleństw.

Aktualizacja: 25.08.2008 03:58 Publikacja: 24.08.2008 01:01

Chińscy kibice

Chińscy kibice

Foto: Reuters

– Zamieniłbym wszystkie te nasze złote medale olimpijskie na zwycięstwo reprezentacji w turnieju piłkarskim – mówi Zeng, 38-letni menedżer z Pekinu, który od dzieciństwa pasjonuje się futbolem. Być może nie wszyscy chińscy kibice mają aż tak radykalne poglądy, ale jedno jest pewne: piłka nożna to prawdziwa miłość Chińczyków. Niestety – jeśli nie liczyć dawnych sukcesów żeńskiej reprezentacji – nieodwzajemniona.

Tradycyjnie już męska reprezentacja Chin, która znalazła się w turnieju olimpijskim tylko dzięki statusowi gospodarza, poległa z kretesem. Upadek był tym boleśniejszy, że w jednym z meczów dwóch chińskich piłkarzy zostały wyrzuconych z boiska za brutalne faule. Na głowy futbolistów posypały się gromy. Chińska blogosfera pełna była jadowitych komentarzy kwestionujących męskość zawodników oraz sposób prowadzenia się ich matek.

Towarzysząca igrzyskom piosenka „Witajcie w Pekinie” została w Internecie przerobiona przez złośliwych fanów na zaproszenie dla wszystkich drużyn świata do strzelania goli na „gościnnym” terenie chińskim.

Ogólnie rzecz biorąc, wielomiesięczne przygotowania do igrzysk, podczas których organizatorzy wbijali do głowy chińskim kibicom, że mają być kulturalni i gościnni dla wszystkich olimpijczyków, przynoszą pożądane rezultaty: na widowni panuje rzadko spotykana polityczna poprawność. Poza Stadionem Robotniczym, na którym rozgrywane są mecze – tu emocje biorą czasem górę nad odgórnie narzuconą kulturą.

Na przykład podczas eliminacyjnego meczu Argentyna – Serbia wypełniony po brzegi stadion domagał się od pierwszych minut obecności Lionela Messi na boisku. Zamiast zwyczajowego „Jiayou!” słychać było „Meixi! Meixi!”, co jest chińską wersją nazwiska piłkarza Barcelony. Gdy to nie pomagało, tłum przeszedł na angielski, skandując z całych sił „We want Messi!”. Ponieważ jednak krnąbrny argentyński trener postanowił oszczędzać nogi swego gwiazdora przed meczem półfinałowym, Chińczycy zaczęli głośno buczeć przy każdym zetknięciu argentyńskich piłkarzy z piłką i dopingować Serbów, jakby co najmniej połowa ich drużyny wywodziła się z Szantungu.

Jeszcze mniej poprawnie zachowywali się chińscy kibice podczas wtorkowego półfinału kobiet USA – Japonia, gdyż ich buczenie miało oczywisty dla wszystkich, wybitnie antyjapoński charakter. Tu i ówdzie słychać były wrogie okrzyki skierowane przeciw dawnemu okupantowi. Jak jednak zauważa Zeng, to i tak nic: cztery lata temu, gdy męska reprezentacja ChRL przegrała na tym samym stadionie z Japonią w finale Pucharu Azji, doszło do antyjapońskich demonstracji.

Wyraźna poprawa nastąpiła też w sferze językowej. Pekińscy kibice szczycili się bowiem przez lata obfitym korzystaniem z „jingma”, czyli bogatej skarbnicy pekińskich przekleństw.

– Tradycyjnie dostawało się zawodnikom drużyny przeciwnej oraz, w razie złych decyzji, sędziemu. I było z tego sporo radości – wyjaśnia Zeng.

Władze od lat starają się walczyć z tym zjawiskiem. Niegdyś próbowały sadzać pomiędzy fanami grupy szkolnej młodzieży, która kulturalnym dopingiem starała się zagłuszać okrzyki kibiców. Okazało się jednak, że młodzież podlega z czasem negatywnemu wpływowi starszych fanów, i z eksperymentu zrezygnowano. Postanowiono za to bezlitośnie karać przeklinających.

Zeszłoroczny towarzyski mecz między stołecznym klubem Guo'an i Barceloną został przez władze potraktowany jako generalna próba zachowania kibiców piłkarskich przed igrzyskami. Rzecznik stołecznej milicji stwierdził wtedy, że „nie do przyjęcia jest sytuacja, w której 30 tysięcy kibiców klnie w miejscu publicznym”. Zapowiedziano, że złe zachowanie na stadionie karane będzie 12-miesięcznym zakazem wstępu na imprezy sportowe.

Najbardziej zatwardziali kibice Guo’an próbowali bronić swych praw, zakładając Związek Jingma, który miał nawet swoją stronę w Internecie. Władzom szybko udało się jednak rozbić tę niebezpieczną organizację. Podczas igrzysk milicja na Stadionie Robotniczym uważnie nasłuchuje, gotowa w każdej chwili wyprowadzić na zewnątrz słownych chuliganów.

– Co to za radość, jak nie można sobie w spokoju przekląć? Zresztą, jakbyśmy częściej wygrywali w eliminacjach mistrzostw świata, to i kląć by się nie chciało – denerwuje się Zeng.

– Zamieniłbym wszystkie te nasze złote medale olimpijskie na zwycięstwo reprezentacji w turnieju piłkarskim – mówi Zeng, 38-letni menedżer z Pekinu, który od dzieciństwa pasjonuje się futbolem. Być może nie wszyscy chińscy kibice mają aż tak radykalne poglądy, ale jedno jest pewne: piłka nożna to prawdziwa miłość Chińczyków. Niestety – jeśli nie liczyć dawnych sukcesów żeńskiej reprezentacji – nieodwzajemniona.

Tradycyjnie już męska reprezentacja Chin, która znalazła się w turnieju olimpijskim tylko dzięki statusowi gospodarza, poległa z kretesem. Upadek był tym boleśniejszy, że w jednym z meczów dwóch chińskich piłkarzy zostały wyrzuconych z boiska za brutalne faule. Na głowy futbolistów posypały się gromy. Chińska blogosfera pełna była jadowitych komentarzy kwestionujących męskość zawodników oraz sposób prowadzenia się ich matek.

Sport
Andrzej Duda i Międzynarodowy Komitet Olimpijski. Czy to w ogóle możliwe?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sport
Wsparcie MKOl dla polskiego kandydata na szefa WADA
Sport
Alpy 2030. Zimowe igrzyska we Francji zagrożone?
Sport
Putin chciał zorganizować własne igrzyska. Rosja odwołuje swoje plany
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Sport
Narendra Modi marzy o igrzyskach. Pójdzie na starcie z Arabią Saudyjską i Katarem?