– Zamieniłbym wszystkie te nasze złote medale olimpijskie na zwycięstwo reprezentacji w turnieju piłkarskim – mówi Zeng, 38-letni menedżer z Pekinu, który od dzieciństwa pasjonuje się futbolem. Być może nie wszyscy chińscy kibice mają aż tak radykalne poglądy, ale jedno jest pewne: piłka nożna to prawdziwa miłość Chińczyków. Niestety – jeśli nie liczyć dawnych sukcesów żeńskiej reprezentacji – nieodwzajemniona.
Tradycyjnie już męska reprezentacja Chin, która znalazła się w turnieju olimpijskim tylko dzięki statusowi gospodarza, poległa z kretesem. Upadek był tym boleśniejszy, że w jednym z meczów dwóch chińskich piłkarzy zostały wyrzuconych z boiska za brutalne faule. Na głowy futbolistów posypały się gromy. Chińska blogosfera pełna była jadowitych komentarzy kwestionujących męskość zawodników oraz sposób prowadzenia się ich matek.
Towarzysząca igrzyskom piosenka „Witajcie w Pekinie” została w Internecie przerobiona przez złośliwych fanów na zaproszenie dla wszystkich drużyn świata do strzelania goli na „gościnnym” terenie chińskim.
Ogólnie rzecz biorąc, wielomiesięczne przygotowania do igrzysk, podczas których organizatorzy wbijali do głowy chińskim kibicom, że mają być kulturalni i gościnni dla wszystkich olimpijczyków, przynoszą pożądane rezultaty: na widowni panuje rzadko spotykana polityczna poprawność. Poza Stadionem Robotniczym, na którym rozgrywane są mecze – tu emocje biorą czasem górę nad odgórnie narzuconą kulturą.
Na przykład podczas eliminacyjnego meczu Argentyna – Serbia wypełniony po brzegi stadion domagał się od pierwszych minut obecności Lionela Messi na boisku. Zamiast zwyczajowego „Jiayou!” słychać było „Meixi! Meixi!”, co jest chińską wersją nazwiska piłkarza Barcelony. Gdy to nie pomagało, tłum przeszedł na angielski, skandując z całych sił „We want Messi!”. Ponieważ jednak krnąbrny argentyński trener postanowił oszczędzać nogi swego gwiazdora przed meczem półfinałowym, Chińczycy zaczęli głośno buczeć przy każdym zetknięciu argentyńskich piłkarzy z piłką i dopingować Serbów, jakby co najmniej połowa ich drużyny wywodziła się z Szantungu.