Gra w angielskiej Premier League i niemieckiej Bundeslidze to cel wielu, nie tylko europejskich piłkarzy.
Przed wojną Anglia nie brała udziału w mistrzostwach świata, ponieważ uważała się za najlepszą drużynę, która nie musi udowadniać swojej pozycji na turniejach. Nawet mecze towarzyskie z krajami zza kanału angielskiego rozgrywała stosunkowo rzadko. Ale w roku 1938 wybrała się do Berlina. Dwa miesiące wcześniej doszło do Anschlussu Austrii, coraz mniej ludzi w Europie miało złudzenia co do polityki Adolfa Hitlera (jednym z naiwnych okazał się premier Wielkiej Brytanii Neville Chamberlain). I kiedy na trybunie honorowej zasiedli przywódcy nazistowskiego państwa: Rudolf Hess, Joseph Goebbels i Joachim von Ribbentrop, angielscy piłkarze powitali ich hitlerowskim wyciągnięciem ręki. Ten gest odbija im się czkawką do dziś. Na boisku Anglicy zdecydowanie wykazali swoją wyższość. Wygrali 6:3.
[srodtytul]Prezent na stulecie[/srodtytul]
Następny pojedynek tych drużyn oglądał już cały świat, a nie tylko 100 tysięcy ludzi na trybunach. W roku 1966 odbywające się na stadionach Anglii mistrzostwa świata transmitowała telewizja. Nie pierwszy raz, ale tym razem zasięg był olbrzymi. Turniej pokazywała także Telewizja Polska. Anglia dotarła do finału w wielkim stylu, chociaż mnożyły się oskarżenia o faworyzowanie jej przez sędziów. Prezydentem FIFA był Anglik Stanley Rous, turniej odbywał się 100 lat po narodzinach Angielskiego Związku Piłki Nożnej, pierwszego na świecie, mówiono więc o prezencie. A kiedy w pierwszej połowie ćwierćfinału Anglia – Argentyna sędzia niesłusznie wyrzucił z boiska kapitana Argentyńczyków Antonio Rattina, skandal wisiał w powietrzu. Smaczku dodawał fakt, że tym sędzią był Niemiec Rudolf Kreitlein. A ponieważ mecz Niemców z Urugwajem 4:0 prowadził arbiter z Anglii, pojawiły się teorie o zmowie w FIFA, mającej na celu doprowadzenie do finału Anglia – Niemcy.
Król strzelców tamtych mistrzostw Portugalczyk Eusebio mówił, że kiedy się okazało, że przeciwnikiem Portugalii w półfinale będzie Anglia, przeniesiono mecz na Wembley, kazano Portugalczykom odbyć kilkugodzinną podróż pociągiem i zakwaterowano w hotelu w ruchliwym centrum Londynu, gdzie o odpoczynku nie mogło być mowy.