Zwycięzca uciekał w grupie i samotnie od 11. kilometra etapu rozgrywanego w deszczu, naznaczonego kraksami w końcówce i protestem peletonu.
31-letni Chavanel wygrał z przewagą 3.56 min nad grupą czołową i odebrał koszulkę lidera Szwajcarowi Fabianowi Cancellarze. To jego drugi etapowy sukces w Tour de France.
Peleton wcale go nie gonił. Kolarze mijali metę w wolnym tempie, protestując przeciwko trudnym warunkom ścigania. Na zjazdach na śliskiej szosie upadki miało kilku faworytów, m.in. Andy Schleck i Lance Armstrong, ale dołączyli do głównej grupy. Po odpoczynku w słynnym uzdrowisku Spa dziś czekają kolarzy jeszcze większe trudności, a kibiców największe atrakcje pierwszego tygodnia ścigania: etap z Wanze do Arenberg Porte de Hainaut z odcinkami kostki brukowej.
Na 213-kilometrowej trasie będzie ich siedem o łącznej długości 13,2 km. Tutaj mogą powstać pierwsze poważne różnice między faworytami, kilku z nich może nawet stracić wszelkie szanse.
Cztery najdłuższe sektory bruku, o łącznej długości 9,9 km, wyznaczono na ostatnich 28 kilometrach, już po francuskiej stronie granicy, od miejscowości Sars-et-Rosieres. Po tych samych drogach ścigają się co roku w kwietniu startujący w Paryż – Roubaix, najsłynniejszym wyścigu klasycznym zwanym Piekłem Północy. Wszystko rozstrzygnie się w ostatniej godzinie ścigania. Zapowiadają się wielkie emocje, a jeśli znów spadnie deszcz – niejeden dramat.