[b]Rz: Poza wygraną górską premią na XVI etapie tegoroczny Tour de France nie jest dla pana udany.[/b]
[b]Sylwester Szmyd:[/b] To widać. Mieszkam w pokoju z Ivanem Basso. Na bieżąco analizujemy swoją jazdę i widzimy, że brakuje nam 15 – 20 procent mocy. To skutki bardzo intensywnego w tym roku Giro d’Italia. Nie zapominajmy, ile pracy nas kosztowało, by Ivan wygrał. Z drugiej strony, jeśli chcemy wierzyć, że kolarstwo się zmienia, to takie objawy zmęczenia są znakami pozytywnymi. Po prostu nie da rady utrzymać się przez trzy miesiące na bardzo wysokich obrotach.
[b]Kilka etapów kończył pan w jednej grupie z Lance’em Armstrongiem. Była okazja do pogawędki z siedmiokrotnym zwycięzcą Tour de France?[/b]
Nie. Nigdy nie nawiązywałem z nim kontaktu, choć ma masażystę Polaka. Ryszarda Kiełpińskiego zwykle widzę na mecie, zamienię z nim dwa słowa, ale z Armstrongiem nie. Większą sympatią nigdy go nie darzyłem. Nie szukam na siłę okazji do rozmowy.
[b]Jak kolarze komentują sytuację z XV etapu, gdy Contador mocniej nacisnął na pedały, w momencie gdy lider Schleck miał defekt roweru i odebrał mu w ten sposób żółtą koszulkę? To normalne zachowanie w peletonie czy zanik zasad fair play? [/b]