Sześć barw żeglarstwa

Trudno porównywać zwycięzcę mistrzowskich regat w klasie olimpijskiej z rozłożonymi na lata dokonaniami oceanicznego podróżnika, trudno policzyć jedną miarą sportowe dokonania bojerowców i organizatorów ambitnych wypraw szkolnych. Wszystkich wybitnych żeglarzy łączą jednak ogromna pasja, wytrwałość i poświęcenie dla wybranej dyscypliny. To był jeden z najważniejszych argumentów. Wspólnym mianownikiem tej, siłą rzeczy, subiektywnej próby oceny dokonań polskich żeglarzy w minionym roku był także efekt medialny ich pracy. Tegorocznego wyboru dokonała kapituła w składzie: Krzysztof Baranowski, Natasza Caban, Jacek Kijewski, Jerzy A. Kosz i Krzysztof Rawa. Oto wybrani

Publikacja: 09.02.2011 15:13

Jerzy Radomski

Jerzy Radomski

Foto: materiały prasowe

[srodtytul]Żeglarz Roku 2010[/srodtytul]

[srodtytul]Jerzy Radomski[/srodtytul]

Żeglarz, obieżyświat. Rocznik 1939. Zawód wykonywany – wagabunda, zawód wyuczony – elektryk. Jest kapitanem jachtowym, instruktorem żeglarstwa, płetwonurkiem i alpinistą. Już w 1970 roku był kierownikiem górniczej wyprawy do Afryki i na Wyspy Kanaryjskie na jachcie „Chrobry”. Potem zrealizował wyprawę niezwykłą w wielu wymiarach, przede wszystkim jednak był to najdłuższy rejs w historii polskiego żeglarstwa. Najpierw zbudował z grupą zapaleńców jacht. Pomysł był taki, by w latach 70. na terenie kopalni Moszczenica w Jastrzębiu-Zdroju sposobem gospodarczym stworzyć 16-metrową jednostkę klasy Rigel. Ówczesny dyrektor kopalni pozwolił, by w jednym z przykopalnianych baraków zrobić suchy dok. Jacht nazwany „Czarny Diament” wypłynął w rejs 22 czerwca 1978 roku, powrócił w lipcu 2010. Łatwo obliczyć – kapitan Jerzy Radomski spędził na jego pokładzie 32 lata.

Przepłynął wszystkie oceany, w tym Atlantyk i Indyjski – kilkakrotnie. Przebył 240 tysięcy mil, czyli kilka razy okrążył kulę ziemską. W tym czasie przeżył potężne sztormy, wyrzucenie na rafę (następnie dwa miesiące kucia kanału, by jacht powrócił na wodę) i cztery napaści piratów. Odwiedzał na krótko Polskę, spotykał się z rodziną, zarabiał na kolejne etapy podróży i zaraz znów wracał na wodę. Przez 15 lat pływał wzdłuż wybrzeży Afryki. „Czarny Diament” cumował niemal na wszystkich wyspach Polinezji, Archipelagu Malajskiego, Bermudów, Hawajów. Widział świat piękny, pełen barw i słońca. Do podróży życia kapitan dołożył podwodne przygody oraz wspinaczki na góry odwiedzanych kontynentów. Takie żeglowanie jest marzeniem każdego, to realizacja fascynującego sposobu na życie, bez gonitwy za poklaskiem i rekordami.

[srodtytul]NAGRODA SPECJALNA[/srodtytul]

[b]Ziemowit Barański[/b]

Legenda polskiego i lubelskiego żeglarstwa. Pierwszy raz pod żaglami wypłynął na morze w 1956 roku. Już w latach 60. wsparł budowę wizytówki lubelskiego żeglarstwa, jachtu „Roztocze”. Uczestniczył przez dziesięciolecia w wielu znaczących rejsach, związał się także na lata ze Szkołą pod Żaglami i wychował całe pokolenia polskich żeglarzy. Wielokrotnie dokonał przejścia Atlantyku w obu kierunkach, żeglował na wodach wschodniego Pacyfiku, na Oceanie Atlantyckim we wszystkich rejonach oraz na morzach Karaibskim, Czarnym i Śródziemnym, odwiedzając 193 porty w różnych krajach. Dwukrotnie okrążył przylądek Horn – na „Pogorii” ze wschodu na zachód i „Fryderyku Chopinie” z zachodu na wschód.Budował bryg „Fryderyk Chopin” i był jego pierwszym kapitanem.

W tym roku uratował żaglowiec i jego załogę przed nieobliczalnymi skutkami, jakie mogło przynieść uderzenie łamiących się masztów o pokład. „Fryderyk Chopin” płynął pod żaglami w sztormowej pogodzie, gdy złamał się bukszpryt. Przedni maszt, pozbawiony podparcia, zaczął się łamać, wkrótce zwalił się drugi. Kapitan włączył silnik i ustawił żaglowiec bokiem do wiatru i fali, dzięki czemu oba maszty zwaliły się za burtę, nie raniąc nikogo. Gdyby odłamek masztu uderzył o pokład, zapewne by go przebił i spowodował spustoszenia, z przebiciem dna włącznie. Silnik mógł pracować tylko przez parę minut, gdyż opadające olinowanie wplątało się w śrubę.Zimna krew i opanowanie kapitana Barańskiego, który miał na pokładzie 36 gimnazjalistów ze Szkoły pod Żaglami, dowiodły po raz kolejny jego kunsztu żeglarskiego, z którego znany jest od lat.

[srodtytul]NOMINACJE[/srodtytul]

[b]Michał Burczyński[/b]

Tegoroczny mistrz świata w bojerach w klasie DN, rocznik 1981, niegdyś najmłodszy medalista MŚ, pierwszy medal, brązowy, zdobył, mając zaledwie 18 lat. Do złota wywalczonego w lutym na Neusiedler See w Austrii dołożył w 2010 roku także srebrny medal mistrzostw Europy. W sumie ma już cztery medale mistrzostw świata klasy DN i dziewięć medali mistrzostw Europy. Reprezentuje AZS UWM Olsztyn, jest absolwentem Wydziału Ekonomii Uniwersytetu Gdańskiego. Polscy żeglarze lodowi od wielu lat pokazują światu, czym jest niezwykłe latanie po zamarzniętych jeziorach. W 2010 roku całe podium mistrzostw świata zajęli Polacy. Michał Burczyński już dorównuje legendom – Karolowi Jabłońskiemu, Bogdanowi Kramerowi i Piotrowi Burczyńskiemu – własnemu ojcu, także bojerowemu arcymistrzowi sprzed lat. To oczywiście ojciec nauczył go tego sportu. Gdy Michał miał osiem lat, już latał z tatą na jednym bojerze, kilka lat później zaczął poważne treningi.

W 2010 roku polski mistrz świata pokazał również, że można wygrywać, choć straciło się pracę, a nawet to wykorzystać. Udowodnił, iż w trudnym i tak rzadko podziwianym przez kibiców sporcie duch znów zwyciężył materię. Kilka dni temu Michał Burczyński został odznaczony przez prezydenta RP Złotym Krzyżem Zasługi. Właśnie wyjechał na kolejne mistrzostwa świata, tym razem do USA, na jezioro Michigan w zatoce Green Bay i zdobył tam srebrny medal.

[b]Maciej Krzeptowski[/b]

Człowiek wielu talentów związanych z morzem: dr nauk przyrodniczych, ichtiolog, muzealnik, podróżnik i publicysta. Pochodzi ze znanej rodziny Krzeptowskich z Zakopanego. Żeglować zaczął na jeziorze Kiekrz w roku 1959. W czasie studiów odbył dwa obozy żeglarskie w Trzebieży i Pleniewie i został sternikiem jachtowym. Po raz pierwszy wypłynął w morze na jachcie „Mariusz Zaruski” w roku 1960. Już w 1962 roku zorganizował swój pierwszy kurs żeglarski w nowej sekcji żeglarskiej LZS nad jeziorem Miedwie. Zaczął żeglować w szczecińskiej Pogoni. Na „Berenice”, „Ozyrysie”, „Delfinie” pływał po Bałtyku. Na „Darze Szczecina”, jako załoga, startował w różnych regatach, także w mistrzostwach Polski. W roku 1981 został zwolniony z Morskiego Instytutu Rybackiego w Świnoujściu i pracę znalazł dopiero na uniwersytecie w Łodzi. Nawet tutaj przez kilka lat organizował obozy żeglarskie dla dzieci nad jeziorem Lubowidz k. Lęborka. W 1996 roku wrócił do Szczecina i podjął działalność w Szczecińskiej Szkole pod Żaglami. Jego rozpisana na ponad 50 lat działalność na morzu ma mnóstwo barw: pływał m.in. na statkach rybackich i naukowo-badawczych, uczestniczył w regatach Kieler Woche i Regatach Bermudzkich, prowadził kursy i obozy dla młodzieży, był skiperem jachtu „Maria” w drugim, głośnym, wokółziemskim rejsie, zorganizował i prowadził wiele innych nagradzanych wypraw, m.in. na s/y „Stary” wokół Islandii.

Publikuje artykuły, napisał trzy książki poświęcone żeglarstwu. Tegorocznym efektem starań Macieja Krzeptowskiego był m.in. rejs „Darem Szczecina” do duńskiego portu Hanstholm, w którym szczecińscy rotarianie, Bracia Wybrzeża, studenci, uczniowie i dwójka chłopców z Domu Dziecka w Mostach zamontowali tablicę poświęconą 11 polskim rybakom, którzy 35 lat temu zginęli nieopodal portu w styczniowym sztormie.

[b]Piotr Myszka[/b]

Mistrz świata w olimpijskiej klasie windsurfingowej RS: X. Tytuł, pierwszy w dorosłej karierze (mistrzem świata juniorów był 13 lat wcześniej), wywalczył we wrześniu w duńskiej miejscowości Kerteminde. Styl też się liczy: do wyścigu medalowego przystępował jako lider, na trasie tracił prowadzenie, ale wytrzymał stres i znakomitym finiszem zapewnił sobie złoto. Jest także brązowym medalistą tegorocznych mistrzostw Europy. Ma 29 lat, jak na sportowca wyczynowego to wiek zaawansowany, ale Piotr Myszka dopiero teraz dojrzał do największych sukcesów. Wyszedł z cienia świetnego rywala i przyjaciela Przemysława Miarczyńskiego.

Żeglarz, wychowany w Mrągowie, najpierw jak wielu innych pływał na Optymiście, potem zobaczył deskę i wybrał ją na zawsze. Klasa Aloha, Mistral – był coraz lepszy, ale talent Miarczyńskiego długo hamował jego postępy. Profesjonalną karierę związał z gdańskim AZS AWFiS, tegoroczne medale zadedykował najbliższym: żonie Zuzannie oraz małemu synkowi Antosiowi. – Żona jest psychologiem. Dużo rozmawialiśmy o moich startach. Przyczyna wcześniejszych niepowodzeń ewidentnie tkwiła w głowie – mówił żeglarz po swym największym sukcesie. Daje przykład, że warto walczyć z przeciwnościami, pokonać niepewność i zniechęcenie towarzyszące ciężkiej pracy bez efektów. Motywację znalazł, jak twierdzi, w rodzinie, zwłaszcza gdy stał się ojcem. Inspiracją treningową były dla niego także sukcesy Justyny Kowalczyk – zaczął dużo biegać na nartach i nartorolkach. Gdański Sportowiec 2010 Roku.

[b]Ewa Skut[/b]

Związana z wrocławskim środowiskiem żeglarskim. Wyróżnia ją propagowanie rejsów polarnych, w szczególności na Antarktydę, dookoła Svalbardu, do wybrzeży Grenlandii i na Spitsbergen. Pływała tam nieraz na „Panoramie” i „Selma Expeditions”.

W 2010 roku odbyła także samotny atlantycki rejs z Wysp Kanaryjskich do Wysp Zielonego Przylądka. Przygody żeglarskie łączy z pracą społeczną we władzach Jachtklubu AZS we Wrocławiu i w zarządzie Wrocławskiego Okręgowego Związku Żeglarskiego. Od lat prowadzi działalność szkoleniową. Propagatorka idei zdobywania umiejętności żeglarskich od pierwszych kroków na Odrze do prowadzenia rejsów morskich. Dała pomysł i wspiera koncepcję Wrocławskiego Centrum Sportów Wodnych Żeglarz. Działa na rzecz integracji środowisk wodniackich we Wrocławiu. Matka dwóch żeglujących córek – obie z tytułami wicemistrzowskimi w klasie Cadet Ogólnopolskich Olimpiad Młodzieży, żona trenera żeglarstwa. Pisze o swej pasji. Publikowała w miesięczniku „Żagle” i periodyku WOZZ „Szkwał”. W 2010 roku wydała książkę „Pod żaglami wśród polarnych lodów” będącą opisem polarnych dokonań żeglarskich i poradnikiem na temat żeglowania w Arktyce i Antarktyce.

[srodtytul]Żeglarz Roku 2010[/srodtytul]

[srodtytul]Jerzy Radomski[/srodtytul]

Pozostało jeszcze 99% artykułu
Sport
Czy Andrzej Duda podpisze nowelizację ustawy o sporcie? Jest apel do prezydenta
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Sport
Dlaczego Kirsty Coventry wygrała wybory i będzie pierwszą kobietą na czele MKOl?
Sport
Długi cień Thomasa Bacha. Kirsty Coventry nową przewodniczącą MKOl
SPORT I POLITYKA
Wybory w MKOl. Czy Rosjanie i Chińczycy wybiorą następcę Bacha?
Materiał Partnera
Warunki rozwoju OZE w samorządach i korzyści z tego płynące
Sport
Walka o władzę na olimpijskim szczycie. Kto wygra wybory w MKOl?
Materiał Promocyjny
Suzuki Moto Road Show już trwa. Znajdź termin w swoim mieście