Rajd Dakar: przygoda dla amatorów, wyzwanie dla zawodowców

Ten rajd to wyzwanie dla zawodowców i przygoda dla majsterkowiczów

Publikacja: 10.01.2012 00:21

Na ósmym etapie Krzysztof Hołowczyc, jadący autem Mini (na zdjęciu), zajął trzecie miejsce i w klasy

Na ósmym etapie Krzysztof Hołowczyc, jadący autem Mini (na zdjęciu), zajął trzecie miejsce i w klasyfikacji łącznej też jest trzeci. Prowadzi wciąż Francuz Stephane Peterhansel. Nowym liderem wśród motocyklistów został Hiszpan Marc Coma. Jacek Czachor jest 16., a Marek Dąbrowski 35.

Foto: AFP, Philippe Desmazes Philippe Desmazes

Większość uczestników to amatorzy, jedynie garstka kierowców traktuje start jako sportowe wyzwanie. I jedynie oni – ścisła czołówka rajdów terenowych – mają do dyspozycji odpowiedni sprzęt.

Rajd Dakar zawsze przyciągał producentów samochodów. W latach 80. i 90. rywalizowały w nim fabryczne zespoły Porsche, Peugeota i Citroena. Po nich przyszło Mitsubishi, traktujące pustynny maraton jako świetny oręż marketingowy do podkreślenia zalet swoich terenowych samochodów.

W niczym nie przeszkadzał fakt, że „dakarowe" pajero przypominało dostępny w salonie model jedynie znaczkiem firmowym z trzema diamentami: cała rajdówka była od podstaw budowana z myślą o rajdzie. Nawet kształt i wymiary nadwozia były inne, nie mówiąc już o takich ulepszeniach jak system pozwalający na zmianę ciśnienia w oponach w trakcie jazdy.

Trzykrotnie na trasie Dakaru najlepszy był Volkswagen (model Race Touareg).

Zostało tylko BMW

Wysokie koszty związane z budową terenowej rajdówki sprawiły, że obecnie na placu boju pozostało właściwie tylko BMW – a raczej mini, gdyż startujące w poprzednich edycjach modele X3 zostały zastąpione rajdową wersją małego, miejskiego autka.

Pojęcie „zespół fabryczny" jest zresztą dyskusyjne, bo za przygotowanie samochodu odpowiada firma X-Raid, a producent dostarczył jedynie zespół napędowy. Takim samochodem – bezapelacyjnie najlepszym w stawce – jedzie w tym roku Krzysztof Hołowczyc, a za partnerów w ekipie ma m.in. dziewięciokrotnego (sześć razy na motocyklu i trzy razy w samochodzie) triumfatora Dakaru Francuza Stephane'a Peterhansela.

Rajdowe mini, podobnie jak wcześniejsze konstrukcje fabrycznych zespołów, ma niewiele wspólnego z drogowym autem. Wykonane z włókna węglowego nadwozie jest o 5 procent większe od seryjnego pojazdu, a obowiązkowa klatka bezpieczeństwa jest jego integralną częścią.

Aby ułatwić serwisowanie, praktycznie każda część nadwozia poza kabiną dla kierowcy i pilota może być łatwo odczepiona i zastąpiona inną. Trzylitrowy silnik Diesla – od trzech lat Dakaru nie wygrało auto napędzane benzyną – rozwija moc 315 KM, przenoszoną na wszystkie cztery koła za pośrednictwem sekwencyjnej, sześciobiegowej skrzyni.

Prędkość maksymalna wynosi tylko 180 km/h, ale na pustyni ważniejsza od niej jest wytrzymałość auta i umiejętności załogi: kierowca przede wszystkim powinien unikać pakowania się w kłopoty na bezdrożach, a pilot bezbłędnie nawigować i prowadzić auto po wyznaczonej przez organizatora trasie.

Dziennie pokonuje się po kilkaset kilometrów, zatem przepisy wymagają, aby każde auto mogło przejechać 800 km bez tankowania – stąd zbiornik paliwa w „dakarowym" mini mieści około 420 litrów oleju napędowego.

X-Raid wystawia tylko pięć takich samochodów, a reszta uczestników musi korzystać z mniej konkurencyjnego sprzętu. Reprezentowana jest praktycznie każda marka, która w swojej ofercie ma auta terenowe.

Zrób to sam

W stawce jadą ogromne hummery, przygotowywane do pustynnego wyzwania przez Robby'ego Gordona, byłego kierowcę wyścigowego amerykańskiej serii NASCAR. Zmęczone w poprzednich edycjach rajdu eksfabryczne mitsubishi czy bmw nie rdzewieją w garażach, tylko w rękach prywatnych kierowców kolejny raz przemierzają trasę.

Nie brakuje też nissanów czy toyot, specjalnie przygotowywanych do wyczynowej jazdy przez małe, często rodzinne zespoły. Dla bardzo oszczędnych jest jeszcze osobna kategoria T2, dla tzw. aut produkcyjnych. To terenówki, które poza wyposażeniem bezpieczeństwa niewiele się różnią od samochodów, które można kupić w salonie.

Osobna historia to dzieła takich chałupników jak Jean-Louis Schlesser. Francuz sam budował pojazdy, którymi startował w Dakarze – i dwukrotnie wygrywał. Pokraczne stwory na kołach projektowane z myślą wyłącznie o pustynnej jeździe, wytwarzają także inni rajdowcy majsterkowicze.

W tegorocznej stawce brakuje jednak takich rarytasów jak rolls-royce (w 1981 roku na trasie pojawił się model Corniche, którego trwające 2000 godzin przeróbki sponsorowała firma Dior), wyposażony w dwa silniki malutki citroen 2CV czy renault 11CV z 1927 roku, który wziął udział w pierwszej edycji Dakaru.

Były kierowca Formuły 1 Alex Caffi próbował w tym roku pokonać bezdroża za kierownicą fiata pandy 4x4. Przekroczył limit spóźnień i do mety już nie dotrze, ale podobnie jak wielu innych pasjonatów chcących zmierzyć się z niecodziennym wyzwaniem, pewnie za rok wróci na południowoamerykańskie bezdroża.

Dla tych kierowców wciąż najważniejsza jest przygoda, bo gdyby chodziło tylko o wynik, w tym roku mielibyśmy na starcie pięć samochodów, a nie 174.

Sport
Alpy 2030. Zimowe igrzyska we Francji zagrożone?
Sport
Andrzej Duda i Międzynarodowy Komitet Olimpijski. Czy to w ogóle możliwe?
Sport
Putin chciał zorganizować własne igrzyska. Rosja odwołuje swoje plany
Sport
Narendra Modi marzy o igrzyskach. Pójdzie na starcie z Arabią Saudyjską i Katarem?
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Sport
Plebiscyt na Najlepszego Sportowca Polski. Poznaliśmy nominowanych
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką