Najgłupszy dzień życia

Łukasz Piszczek zgrzeszył, przyznał się do błędu, poniósł karę, ale moralni rygoryści twierdzą, że to za mało.

Aktualizacja: 21.02.2012 18:46 Publikacja: 21.02.2012 18:43

Najgłupszy dzień życia

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Piłkarski portal opublikował zapis jego zeznań we wrocławskiej prokuraturze, z których wynika, że był nie tylko biernym uczestnikiem korupcji, ale też spełnił prośbę starszych zawodników i namawiał kolegę do przekupstwa. To nie jest nic nowego, było o tym wiadomo od dawna (choćby z "Przeglądu Sportowego"), ale teraz są dowody na piśmie.

Nigdy nie było mi po drodze z tymi, którzy uważają, że za błąd popełniony w młodości trzeba płacić przez całe życie. Druga szansa należy się każdemu, kto żałuje za grzechy, nawet piłkarzowi z kraju futbolowo tak skorumpowanego jak Polska sprzed kilku lat.

Nie wierzę ani jednemu byłemu futboliście (z Janem Tomaszewskim i Grzegorzem Lato na czele), którzy twierdzą, że nigdy nie grali w ustawionym meczu. Na ich korzyść działa jedynie łaska wczesnego urodzenia, w ich czasach korupcja była normą, elementem piłkarskiego folkloru.

Nawet jeśli Piszczek w wywiadach, gdy już się przyznał i poniósł karę, nie powiedział dziennikarzom wszystkiego, gotów jestem go zrozumieć. Najważniejsze, że całą prawdę powiedział tam, gdzie trzeba – w prokuraturze. Zmienić moją ocenę tego, co zrobił, mogłoby tylko jedno: gdyby dzisiejszy gwiazdor Borussii Dortmund, ufny w siłę swych protektorów i ogromnych pieniędzy, które zarabia, zachowywał się butnie. Ale on tego nie robi. Wprost przeciwnie, w świetnym reportażu Polsatu Sport "Polonia Dortmund" pokazanym niedawno nie wygląda na człowieka, po którym ta sprawa spłynęła jak woda po kaczce. Trener Borussii mówi w tym reportażu zdanie, które najlepiej puentuje sprawę Piszczka: "Jakbyście się czuli, gdyby ktoś ciągle przypominał wam najgłupszy dzień waszego życia".

Piszczkowi trzeba dać spokój nie dlatego, że za chwilę mamy Euro i bez niego reprezentacja Polski byłaby dużo słabsza, i nie dlatego, że już wpłacił 100 tys. złotych na dom dziecka (Franciszek Smuda wciąż nie zwrócił premii, którą dostał za ten sam kupiony mecz, bo podobno o korupcji nie wiedział), lecz dlatego, że wygląda na szczerze skruszonego.

A Rafała Steca z "Gazety Wyborczej" pytającego, czy Piszczek może grać w reprezentacji Polski, zachęcam do rozmowy z redakcyjnymi kolegami broniącymi na stronie pierwszej i drugiej Lecha Wałęsy. Zachowując stosowne proporcje i porównując tylko to, co jest porównywalne, mogą oni dostarczyć istotnych argumentów na obronę człowieka, który w młodości popełnił błąd, a potem był naszą dumą.

Piłkarski portal opublikował zapis jego zeznań we wrocławskiej prokuraturze, z których wynika, że był nie tylko biernym uczestnikiem korupcji, ale też spełnił prośbę starszych zawodników i namawiał kolegę do przekupstwa. To nie jest nic nowego, było o tym wiadomo od dawna (choćby z "Przeglądu Sportowego"), ale teraz są dowody na piśmie.

Nigdy nie było mi po drodze z tymi, którzy uważają, że za błąd popełniony w młodości trzeba płacić przez całe życie. Druga szansa należy się każdemu, kto żałuje za grzechy, nawet piłkarzowi z kraju futbolowo tak skorumpowanego jak Polska sprzed kilku lat.

Sport
Rafał Sonik z pomocą influencerów walczy z hejtem. 8 tysięcy uczniów na rekordowej lekcji
doping
Witold Bańka jedynym kandydatem na szefa WADA
Materiał Partnera
Herosi stoją nie tylko na podium
Sport
Sportowcy spotkali się z Andrzejem Dudą. Chodzi o ustawę o sporcie
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Sport
Czy Andrzej Duda podpisze nowelizację ustawy o sporcie? Jest apel do prezydenta